Rozdział 14

1.3K 130 143
                                    


Zbliżała się godzina dziewiąta, gdy niebieskowłosy wstał. Promyki słońca atakowały go w oczy, które od razu przymknął i zakrył dłońmi. Uwielbiał lato ze względu na wakacje, ale nienawidził uczucia duszności, które towarzyszyło mu prawie każdego cholernego dnia. Nie musiał nawet spojrzeć na siebie, by wiedzieć, że potrzebował w tym momencie chłodnego, orzeźwiającego prysznica.

Dziwił się, że nikt jeszcze nie przyszedł, by go obudzić, ale nie przeszkadzało mu to ani trochę. Nie był w pełni wyspany i dalej jego oczy były podkrążone, ale zdecydowanie czuł się lepiej niż kilka godzin wcześniej.

Wstał i powolnym tempem ruszył do łazienki, ówcześnie zerkając w stronę salonu, ale wujek zdążył już wyparować, a po pomieszczeniu krzątała się jedynie kobieta, która z zapałem zabrała się za porządki i podśpiewała pod nosem. Wyglądała na rozanieloną.

- I jak się spało?- spytała kobieta, dostrzegłszy sylwetkę syna na korytarzu.

Chłopak wystawił jedynie kciuka w górę i poczmychał pod prysznic, zakluczając po sobie drzwi. Co prawda wiedział, że matka nie wbiłaby znienacka, ale od małego i tak wolał dla świętego spokoju zamknąć te drzwi na klucz i paradować nago po łazience bez zbędnego stresu.

Po kilku sekundach lodowata woda spływała wzdłuż ciała chłopaka, wywołując u niego gęsią skórkę. Choć nienawidził chłodu, w tym momencie potrzebował go najbardziej. Jeżeli pragnął choć w połowie być tego dnia żywym, potrzebował czegoś na krótkie pobudzenie, a zimny prysznic i późniejszy schłodzony energetyk  zdawały się być wyśmienitym pomysłem. 

Nie był typem filozofa, toteż jego myśli ulatywały wraz ze strumieniem wody. Nie myślał o niczym. Nawet wyparł z umysłu fakt, że ostatnimi dniami czuł się przytłoczony. Starannie wcierał szampon we włosy i obserwował jak chwilę później spłukana farba spływała do odpływu. 

I może nawet tkwiłby pół godziny pod tym prysznicem, poddając się dziwnemu spokojowi, gdyby nie krzycząca kobieta z salonu, która o mało co nie przyprawiła go o zawał. 

- Telefon ci dzwoni!

Yeonjun westchnął jedynie i zakręcił wodę. Powolnym krokiem wyszedł spod prysznica, owijając się ręcznikiem w pasie i rzucając krótkie spojrzenie na swoje odbicie w lustrze. Dłonią zmierzwił włosy. Z całych sił starał się nie skrzywić. Zdecydowanie nadchodziła pora na zmienienie koloru. 

- Yeonjun!- krzyknęła ponownie matka, nie słysząc żadnego odzewu ze strony syna. 

- Mam nago wyjść i pobiec po ten telefon?!- odpowiedział zirytowany, zjawiając się w korytarzu. Kobieta przewróciła oczami i dopiero gdy zorientowała się, że nastolatek zostawia po sobie mokre ślady na podłodze, którą ostatnio czyściła, nerwowym gestem zaczęła go wyganiać do swojego pokoju. 

- Wynocha mi z tą wodą- powtarzała podniesionym tonem. 

Chłopak prychnął rozbawiony jej reakcją i wrócił do swojego pokoju, gdzie na szafce nocnej leżał podłączony do kontaktu telefon. Spojrzał na wyświetlacz, a jego serce prawie wywinęło fikołka, gdy zauważył trzy nieodebrane połączenia od Soobina. Odłączył więc telefon od ładowarki i wybrał numer do przyjaciela. 

Nie musiał długo czekać. Młodszy odebrał po pierwszym sygnale. 

- Woooow, hyung, nie wiedziałem, że kiedykolwiek będziesz kazał mi dzwonić do ciebie aż trzy razy, a koniec końców i tak nie odbierzesz.- W słuchawce rozległ się radosny głos Soo. Starszy Choi mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, słysząc go. Miał słabość do tego idioty i nie potrafił tego ukryć. 

Heather || Yeonbin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz