Słońce tego dnia wyjątkowo mocno grzało, przez co Soobin zaczął żałować, iż nie można było nosić do szkoły własnych ciuchów. W takie dni jak ten założyłby szorty do kolan i luźną bluzkę z krótkim rękawem. Regulamin mówił jednak inaczej i tak jak każdy uczeń był zmuszony do smażenia się w długich spodniach oraz mundurku, którego materiał na pewno nie został stworzony z bawełny. Głowę oparł o zimny blat stolika i nie przejmował się faktem, że jak podniesie ją, to na stoliku widoczny będzie jego pot. Zetrze rękawem, ignorując docinki przyjaciół.— Nie wierzę, że te babsko dało mi cztery na koniec!
Soobin od razu rozpoznał po głosie Yeonjuna, który kilka minut wcześniej był nieobecny, by wykłócać się z nauczycielką od historii.
— A co chciałeś mieć?— spytał go, nie odrywając czoła od stolika, przez co jego głos stał się stłumiony.
— Piątkę, ale szóstką bym nie pogardził— mruknął niebieskowłosy, siadając obok młodszego Choi.
Rechot Hueninga rozniósł się po całej stołówce. Najmłodszy przyjaciel miał zagrożenie z owego przedmiotu, toteż nie mógł powstrzymać śmiechu na myśl, iż egzystują tacy ludzie jak Yeonjun, którzy nie są zadowoleni z czwórki. Oddałby nerkę, by dostać taką ocenę. To samo tyczyło się matematyki, którą gardził.
— Nie przesadzasz?— odezwał się Taehyun, odrywając wzrok od książki, którą czytał od początku przerwy. Soobin parsknął śmiechem, słysząc głos chłopaka. Był święcie przekonany, że kryminał już go dawno pożarł i nie kontaktuje, co się dzieje wokół niego.
— Nie, nie przesadzam. Założyłem się z mamą, że jak będę miał same piątki na koniec, to kupi mi konsole. Samemu jej sobie nie załatwię — mruknął w odpowiedzi zawiedzionym tonem.
Yeonjun pochylił się, by chwycić soczek Soobina, ale ten uniósł się błyskawicznie i z szokiem wymalowanym na twarzy spojrzał na starszego. Dłoń Choi opadła na stół, a sam Yeon wystraszył się chłopaka.
— Konsolę? Czemu nic mi nie mówiłeś? Sam pójdę wykłócać się z tą kobietą!
Soobin miał najzwyczajniej w świecie dosyć grania na tej swojej.
— Jesteś takim dzieciakiem. — Uśmiech rozjaśnił twarz starszego Choi, który dotknął ucha bruneta i za nie pociągnął. Soobin wiedząc, że jego przyjaciel sięgał wcześniej po napój, przesunął sok w jego stronę i porozumiewawczo spojrzał na niego.
Yeonjun chwycił butelkę i wypił z niej kilka łyków. Może kiedyś to on dawał mu swoje śniadanie, ale teraz było totalnie na odwrót. Niebieskowłosy potrafił wparować do jego domu tylko po to, by podejść do lodówki, zjeść całą czekoladę i kilka minut później wrócić do siebie. Odległość nie była problemem dla starszego, gdyż mieszkali kilka domów od siebie. Wkurzało to Soobina, który za każdym razem myślał, że chłopak przychodził do niego, by pogadać, a okazywało się, że zamieniał z nim jedynie trzy minuty i wychodził, wyżerając mu wcześniej większość słodyczy i pozostawiając go samego z wilczym, cukrowym głodem.
— To ja założyłem się z mamą, że będę mieć dach nad głową, jeżeli przejdę do następnej klasy.— Wzruszył ramionami Kai i chwycił do buzi kolejne ciastko.
— I jak? — Roześmiał się Beomgyu, który znał fatalną sytuację chłopaka.
— Za półtorej miesiąca będę bezdomny.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Jedynie Kai siedział cicho, tępo patrząc przed siebie. Sam ze sobą walczył o to, by nie wziąć do buzi kolejnej słodyczy. Wiedział, że jego metabolizm działał na szybkich obrotach, ale mimo wszystko chwyciły go wątpliwości. Ostatnimi czasy jadł naprawdę dużo.
CZYTASZ
Heather || Yeonbin ||
FanfictionSoobin i Yeonjun przyjaźnią się od małego, a ich więź zdaje się mocniejsza z każdym kolejnym rokiem. Są nierozłączni, ale do czasu, gdy młodszy zakochuje się w nowo poznanej dziewczynie, a Yeonjun nie potrafi już skrywać głęboko zakorzenionych w ser...