Rozdział 17

1.2K 135 158
                                    


Pierwszą zmianę u Yeonjuna, jaką dostrzegli rodzice, znajomi i sąsiedzi tydzień później, było pofarbowanie włosów. Choi walczył ze samym sobą. Już wcześniej, gdy pofarbował je na niebiesko, czuł się czasami dziecinnie, nie na miejscu, tak jakby ludzie nie zamierzali traktować go dojrzale, ale mimo wszystko miał ochotę na odrobinę różu, która rozjaśniłaby jego twarz i wprowadziła odrobiny koloru do życia. Jednakże wizja tego koloru na sobie powodowała u niego nutę strachu. Bał się, że ludzie patrzeliby na niego z góry, a co gorsza określali rzeczownikami, jakich nigdy nie chciał usłyszeć. 

Tak więc gdy wyszedł od fryzjera, był zwyczajnym brunetem. Czarne włosy opadały mu na grzywkę, a z tyłu zaczął się tworzyć niewielki mulet. Nie był to kolor jego marzeń — w końcu gdy tylko miał okazję, to się go pozbył, ale tym razem podobała mu się ta chwila świeżości, którą wreszcie odczuł po kilku miesiącach chodzenia ze spłukanym niebieskim i powiększającym się odrostem. 

Od razu  zrobił zdjęcia, które wysłał pojedynczo przyjaciołom. Każdy z nich zareagował zupełnie inaczej — Kai wysłał mu tysiące emotek z oczami jako serduszkami, Beomgyu przyznał, że nareszcie przystojnie wygląda, Taehyun skomentował to jednym słowem ,,fajnie'' i uniesionym kciukiem w górę, a Soobin... cóż, Soobin jak zawsze go skomplementował i w odpowiedzi wysłał swoje zdjęcie, na którym ułożył palce w małe serduszko. Choi uśmiechnął się wówczas blado do telefonu, ale jego uśmiech błyskawicznie zniknął, zastąpiony bólem w klatce piersiowej. Tego dnia wyłączył już sprzęt i nie odpalał go do następnego, kiedy był w stanie na nowo nałożyć maskę. 

Udawanie jednak, że nic nie było na rzeczy, podczas gdy dusił się wewnętrznie, było niezmiernie trudne i męczące. Z każdego spotkania z przyjaciółmi wracał wyprany z jakichkolwiek emocji i kładł się na łóżku, by po chwili oddać się objęciom Morfeusza. Właśnie to robił od dłuższego czasu. Spał z nadzieją, że niedługo wreszcie będzie mógł się uśmiechnąć i cieszyć z tego, co tak zawsze sprawiało mu radość. Liczył, że im więcej godzin zleci mu na spaniu, tym mniej będzie musiał czekać na zmiany. 

Kiedy uświadomił sobie, że spotykanie z przyjaciółmi, a zwłaszcza z Soobinem, wyprowadza go z równowagi i zapewnia mu gorszy nastrój, ograniczył to do zbędnego minimum. Mijał trzeci tydzień wakacji, a on spotkał się z nimi jedynie cztery razy, co było niezmiernie mało na fakt, że wcześniej widywali się codziennie. Kai pytał się, czy aby na pewno nic się nie stało, ale w odpowiedzi zawsze otrzymywał skinienie głową i kciuka w górę wraz z jakimś szybkim wytłumaczeniem, dlaczego akurat tego dnia nie mógł wyjść na miasto. 

— Wyjdź wreszcie z tej chaty i się przewietrz — powtarzała matka, ale za każdym razem wzruszał jedynie ramionami i ignorował ją, skupiając swoją uwagę na grze, którą pobrał jeszcze przed zakończeniem roku szkolnego na telefonie. 

Ciekawiej zrobiło się w dniu, gdy Soobin uświadomił sobie, jak długo nie rozmawiał z przyjacielem. Yeonjun był święcie przekonany, że chłopak już nigdy się do niego nie odezwie, po tym jak zostawił go na odczytanym i nie pisał do niego przez następne trzy dni, ale los zamierzał jeszcze nieraz go zadziwić. 

— Słuchaj, wiesz, że cię kocham — zaczął Soobin, zamykając po sobie drzwi. Ściągnął buty na korytarzu i od razu ruszył za starszym do jego pokoju — ale chyba rozumiesz, że nie możesz tak po prostu unikać spotkań z nami. Tęsknię za tobą. 

Te słowa jeszcze niedawno przynosiły uśmiech na twarzy Yeonjuna, ale obecnie były kolejną udręką. Były słowami, których nastolatek nie miał ochoty słyszeć. 

— Nie unikam was, więc nie pierdol głupot — odpowiedział we własnej obronie i wygodnie ułożył się na łóżku. Soobin spoglądał na niego z niedowierzaniem, gdy ten wyciągnął telefon z kieszeni i nawet na niego nie spojrzał. 

Heather || Yeonbin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz