Rozdział 25

1K 120 136
                                    


ɪ ᴛʀʏ ʜᴏʟᴅɪɴɢ ᴏᴜᴛ ᴍʏ ʜᴀɴᴅ

ᴛᴏ ᴄᴀᴛᴄʜ ʏᴏᴜ

ʙᴜᴛ ʏᴏᴜ ɢᴇᴛ ғᴀʀᴛʜᴇʀ ᴀᴡᴀʏ


ʜᴏʟᴅ ᴏᴜᴛ ʏᴏᴜʀ ʜᴀɴᴅ

ᴄᴏʟᴏʀ ᴍᴇ ʟɪᴋᴇ ᴛʜᴀᴛ ʀᴇᴅ sᴜɴsᴇᴛ

sᴏ ɪ ᴡᴏɴ'ᴛ ʟᴏsᴇ ᴍʏsᴇʟғ


Następnego ranka pierwsze co zrobił Yeonjun, było zadzwonienie do własnej matki. Przebywanie w tym miejscu męczyło go dokładnie tak samo, jak pobyt pod namiotami z Yeji, tyle że tam zadręczał się obecnością dziewczyny, a tutaj... znajdował się pod dachem z osobą, która tak bezczelnie kłamała mu w twarz. 

Oczy miał przekrwione, a twarz pokrytą czerwonymi kropkami od płaczu, który towarzyszył mu przez całą noc. Nie zmrużył oka nawet na minutę, ponieważ słowa Soobina chaotycznie nawiedzały jego umysł i nie chciały go opuścić. 

Przez pierwszą godzinę Soobin starał się dobić do niego i pukał jak szalony w drzwi, ale gdy przestawał mu odpowiadać, chłopak na reszcie się poddał. Choć niekoniecznie było można nazwać to poddaniem się, skoro po tej sytuacji młodszy obrał inną taktykę, jaką było wydzwanianie do przyjaciela. Yeonjun zmęczonym wzrokiem spojrzał wówczas na wyświetlacz telefonu, prychnął i wyłączył urządzenie. 

Wtedy nastała upragniona cisza. 

Jak się miało okazać, o poranku nie było lepiej. Yeonjun tej nocy spał w pokoju Arin by nie musieć przebywać w tym samym pokoju z Soobinem, ale ostatecznie musiał zejść na dół, by wziąć swoje torby i ubrać się w świeże ciuchy. Tak więc zszedł najciszej jak było można po schodach, starając się nie wydać żadnego dźwięku. Była godzina szósta, więc podejrzewał, że domownicy albo jeszcze spali, albo przynajmniej spał Soobin, jeśli tamci opuścili dom i wyjechali do pracy. 

Otworzył drzwi prowadzące do pokoju gościnnego i kamień spadł mu z serca, gdy dostrzegł śpiącego Soobina. Jednak chwilę później jego serce po raz kolejny pękło na malutkie kawałeczki, a oczy ponownie napełniły się łzami, gdy spostrzegł mokrą plamę na poduszce chłopaka przy jego powiekach. Wówczas wtedy zauważył, że brunet zasnął w tych samych ciuchach, a w jego dłoniach znajdował się mały brelok, który Yeonjun wręczył mu bez żadnej okazji któregoś dnia. 

Chwycił swoją torbę, która znajdowała się przy kanapie i na palcach wyszedł na korytarz. Pragnął przekląć tę cholerną podłogę, która pod jego ciężarem tak głośno trzeszczała. Dlatego w takich momentach uwielbiał dywany, ponieważ tłumiły każdy zbędny dźwięk. 

Obeszło się bez porannej gadki o szóstej nad ranem, ponieważ udało mu się wymsknąć bez budzenia przyjaciela. Zajrzał jeszcze na korytarz by spojrzeć, czy buty wujka oraz ciotki znajdowały się przy drzwiach, ale obie pary zniknęły, więc on i Soobin przebywali sami pod dachem. Yeonjun miał ochotę skoczyć z mostu z tego powodu. 

Piętnaście minut później, gdy już znalazł świeże ręczniki, udał się do łazienki, gdzie wziął długi, ciepły prysznic. W końcu nigdzie mu się nie spieszyło, a musiał jedynie czekać na przyjazd rodzicielki, która miała się zjawić dopiero wieczorem, po skończeniu pracy. I tak cieszył się, że w ogóle udało mu się namówić matkę na odebranie go, ponieważ początkowo kobieta nie zdawała się być przekonana. Dopiero gdy powiedział jej, że sytuacja naprawdę wygląda krytycznie, a on i Soobin pokłócili się na tyle mocno, że nie chce tu być, odpuściła i obiecała, że przyjedzie najszybciej, jak będzie mogła. 

Heather || Yeonbin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz