Soobin,
Nie mam pojęcia, o której godzinie to czytasz i który to dzień tygodnia. Nie wiem nic, bo moment, w którym piszę ten list, jest dokładnie tym momentem, kiedy mama poszukuje biletów lotniczych, a ja ślęczę nad kartką papieru i próbuję jakoś niechaotycznie sklecić zdania, byś nie miał problemu z odczytaniem ich. Proszę Cię, weź głęboki wdech i uważnie przeczytaj to, co mam Ci do przekazania.
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego mnie nie ma. Myślałeś, że jak tylko wrócisz do domu, przybiegniesz do mnie i rzucimy się sobie w ramiona, a potem jeszcze raz wszystko wyjaśnimy i będzie pięknie i kolorowo. To tak niestety nie działa. Niestety nie zobaczysz mnie przez dłuższy czas, bo wylatuję. Możesz uważać, że to nie jest najdojrzalsza decyzja z mojej strony i przeklinać mnie za wsze czasy. Możesz myśleć, jak głupim trzeba być, by tak nagle wyjechać, zostawiając drugą osobę obok bez żadnego ostrzeżenia. W końcu gdybyś wiedział, że postąpię tak, a nie inaczej nie puściłbyś mnie wtedy i przekonywał, że jest lepsze rozwiązanie. Tyle że właśnie takiego nie ma. Nie mogliśmy już nic zrobić, Soobin.
Najpierw z góry musisz wybaczyć mi za to, że zamiast pożegnać się z Tobą należycie, postanowiłem napisać ten list i zwiać gdzieś, gdzie żaden z Was nie będzie mógł mnie odnaleźć. Wyzwałem cię od tchórza, ale prawda jest taka, że nie różnię się od Ciebie niczym i to niezmiernie mnie denerwuje. Choć zdawało mi się, że wcale nie jesteśmy tak do siebie podobni, okazuje się, że jesteśmy jak dwie krople wody, które niczym się od siebie nie różnią.
Nie znikam z dnia na dzień, by w ten sposób wyrządzić Ci krzywdę i złamać obietnicę, którą złożyliśmy sobie kilka lat temu. Pomagam nam obu, Soo. Chociaż przepraszam, że robię to w tak dramatyczny sposób. Zasługujesz na lepsze wyjaśnienia i lepsze potraktowanie, ale tak jak wspominałem, jestem cholernym tchórzem, który nie potrafiłby przekazać Ci tego, patrząc Tobie w oczy.
Obaj pogubiliśmy się we własnych uczuciach i choć nie planowaliśmy tego, raniliśmy siebie nawzajem. Ja nie potrafiłem być z tobą szczery i zawalczyć o ciebie należycie, a Ty z kolei pogubiłeś się w tym wszystkim i walczyłeś z własnymi emocjami tak samo jak ja. Robiłeś rzeczy, których byś normalnie nie zrobił i wypierałeś część siebie, która najwidoczniej gdzieś w środku Ciebie cały czas w Tobie tkwiła. Obaj zatraciliśmy się we własnych kłamstwach, które żaden z nas nie potrafił zatrzymać. Tkwiliśmy w czymś, co zdawało nam się być wystarczające, podczas gdy właśnie to doprowadziło do zguby.
Wiem, że mówiłem różne rzeczy. Że nazwałem naszą obietnicę nic nieznaczącą, albo że życzyłem, by ktoś złamał Ci serce, abyś choć przez chwilę poczuł to samo co ja. Nie miałem tego na myśli. Ostatnie czego bym pragnął, to by ktoś zagrał na twych uczuciach i pozostawił Cię ze złamanym sercem. Bardzo prawdopodobne, że teraz ja to robię, ale musisz mi zaufać. Nie odchodzę, by odegrać się na Tobie. W końcu dla mnie ta rozłąka też jest bolesna. Nigdy nie kłamałem, gdy mówiłem, że znaczysz dla mnie więcej niż wszystko, więc uwierz mi, że gdy teraz piszę ten list, nie potrafię powstrzymać łez. Płaczę jako idiota, który sam zapewnia sobie tę cholerną, pokręconą rozrywkę.
Nie wiem, ile mnie nie będzie. Może wyjadę tylko na miesiąc, może będzie to pół roku, a może jednak wrócę po dwóch latach. Muszę wreszcie nauczyć się żyć bez Ciebie, bo tak bardzo zatraciłem się w Tobie, że przestałem zwracać uwagę na własne uczucia i potrzeby. Uzależniłem się od Ciebie, a to uzależnienie wyniszczało mnie od środka. Swoją wartość opierałem na tym, co o mnie sądzisz, a gdyby się okazało, że mną gardzisz, już nigdy nie spojrzałbym w lustro. Tak nie powinno być. Nie powinienem żyć opinią innych, tylko czuć się dobrze z samym sobą. Muszę się nauczyć, że to moje życie i nikt za mnie go nie przeżyje, ale na razie to jedynie puste słowa, które będę w stanie zrealizować dopiero wtedy, gdy stąd zniknę.
Nie chcę, byś przez ten czas czekał na mnie. Zależy mi jedynie, byś nauczył się żyć z samym sobą w zgodzie. Nie wmawiaj sobie rzeczy, które nie mają racji bytu. Nie popełniaj tego samego błędu co ja i nie próbuj oszukać samego siebie, bo jak widzisz, prawda zawsze wyjdzie na jaw.
Przez tyle lat wmawiałem sobie, że jestem obrzydliwy i na nic nie zasługuję i właśnie to sprawiło, że znalazłem się w tym miejscu, gdzie jestem obecnie. Nie byłoby tego, gdybym potrafił bez problemu spojrzeć w lustro i docenić samego siebie. Życie nie stałoby się łatwiejsze, gdybym powiedział Ci od samego początku, kim jestem, a ty byś mnie zaakceptował. Nie, Soobin, zrozumiałem, że zanim ludzie zaakceptują mnie, ja muszę ich prześcignąć i jako pierwszy zaakceptować samego siebie. I proszę Cię, byś zrobił to samo, bo co zdążyłem wywnioskować, to że ty także jeszcze tego nie zrobiłeś. Nieraz wkurzałeś się na mnie, bo nie potrafię dzielić się emocjami i wszystko trzymam w sobie, ale jak możesz mieć do mnie pretensje, skoro postępujesz dokładnie tak samo? Zamiast przedyskutować problem, zagrzebujesz go i udajesz, że nic nie ma, a później dusisz się, bo nie jesteś w stanie więcej grać i zachowywać się tak, jakby wszystko było w porządku.
Dlatego tak jak pisałem wcześniej, nie czekaj na mnie. Nie wypytuj mojej mamy, gdzie jestem oraz nie wydzwaniaj do mnie, bo i tak zmieniam numer. Baw się życiem, nie przejmuj się egzaminami, zaopiekuj się naszymi przyjaciółmi i przede wszystkim nie myśl o mnie, a zadbaj o siebie. Jeśli jesteśmy sobie pisani, Soobin, jeszcze się spotkamy, a wówczas wtedy zaczniemy na nowo pisać naszą historię.
Nie chcę kończyć tego listu oschle, dlatego wiedz, że zawsze będę Cię kochać. Zawsze będziesz moim Choi Soobinem, którego pokochałem już pierwszego dnia szkoły. Stałeś się oczkiem w mojej głowie i nieważne, za ile się zobaczymy ponownie, będziesz moim najlepszym przyjacielem. Nawet gdybyśmy mieli się spotkać ponownie za dziesięć lat, a ty miałbyś już żonę i dzieciaka na karku.
Jestem jednak samolubny i mam nadzieję, że do takiej sytuacji nie dojdzie.
Jeśli mam być z Tobą szczery, nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie przestać Cię kochać. Odnoszę wrażenie, że nawet gdybyśmy obaj odnaleźli swoje drugie połówki, Ty zawsze zajmiesz najważniejsze miejsce. Właśnie to mnie przeraża najbardziej, że byłbym w stanie zostawić dla Ciebie wszystko i nie zważałbym na uczucia drugiej bliskiej mi osoby. Może to właśnie znak, bym został i nie dopuścił do tego, byśmy kiedykolwiek znaleźli sobie kogoś innego? A może to jednak znak, że naprawdę muszę wyjechać i zacząć odkrywać świat na nowo? Nie wiem, czas pokaże.
Powiedziałbym Ci to w twarz, byśmy mogli ostatni raz spojrzeć sobie w oczy i pożegnać się należycie, ale wówczas nie dałbym rady odjechać, a przecież nie o to chodzi. Nawet teraz zastanawiam się, czy to wszystko aby na pewno dobry pomysł, ale nie, bez tego niestety się nie obejdzie. Wybacz mi, że zaplanowałem to wszystko bez Twojego zdania i odebrałem Ci prawo decyzji. Masz za to prawo być na mnie wściekłym i jeśli w jakiś sposób Ci to pomoże, w swoim pokoju zostawiłem kilka szklanych rzeczy, które będziesz mógł roztrzaskać. Mama nie zwyzywa Cię, bo sama nie potrafiła mnie zrozumieć. Nie zdziwię się, jeśli sama dołączy się do Ciebie i oboje będziecie się wyżywać na biednych szklankach i talerzach. Za to wierzę, że kiedy minie okres złości, wybaczysz mi i zrozumiesz mnie, a wtedy zrobisz to, o co cię prosiłem. Jeszcze się zobaczymy, Soo.
Na zawsze Twój,
Yeonjun
CZYTASZ
Heather || Yeonbin ||
FanfictionSoobin i Yeonjun przyjaźnią się od małego, a ich więź zdaje się mocniejsza z każdym kolejnym rokiem. Są nierozłączni, ale do czasu, gdy młodszy zakochuje się w nowo poznanej dziewczynie, a Yeonjun nie potrafi już skrywać głęboko zakorzenionych w ser...