Otwieram laptopa i przeglądam informacje o Nicholasie. Przeglądam je dokładnie, żeby podjąć ostateczną decyzję, czy chcę aby na pewno wcielać go w swoje plany. Mimo wszystko, ryzykowałam. Z drugiej strony tylko z Williamem u boku nie wypełnię go w całości, a przynajmniej nie w takim zamyśle, jak chcę żeby to przebiegało.
Przesuwam wzrokiem po elektronicznym dokumencie. Wzdycham pod nosem cicho i zamykam plik. Mam wrażenie, że słowa, które przeczytałam jakoś do mnie nie doszły. Moje palce drżały niespokojnie, a ja sięgnęłam z powrotem po kartkę leżącą na biurku. Nie wiem nawet, który raz ją czytam, ale robię to do chwili, kiedy ktoś, prawdopodobnie Nicholas puka w drzwi.
—Wejdź. — mówię po wyrwaniu z letargu, mam jednocześnie wrażenie, że mój głos... Jakby stracił na pewności. Najgorzej.
—Wołała mnie pani. — słyszę w chwili, gdy odkładam przed siebie kartkę papieru z zapisanym wyrokiem.
Powoli unoszę prawdopodobnie teraz pusty wzrok na chłopaka, a w zasadzie bardziej mężczyznę przede mną. Wziął prysznic, bo jego włosy były mokre i niezdarnie ułożone, wcześniej gdy były suche miały piękny kasztanowy kolor, teraz były o wiele ciemniejsze, ale nadal przebijał się ten rudy odcień. Był totalnym przeciwieństwem Antonio.
Antonio był zbudowany w męski sposób, zawsze uważałam go posturą za fightera, ale przy Nicku.... On wyglądał jak Hulk. Buzujący testosteronem mężczyzna. Zamiast samych spodenek miał na sobie białą koszulkę na długi rękaw, opinającą jego klatkę piersiową i jenasy.
Pani.
Bardzo mi się podoba ten zwrot.
— Owszem. – mówię, bardziej przyglądając się jego niebieskim oczom. I to wyjątkowo ładnym niebieskim oczom.
— A więc? – pyta spokojnie i odwrócił sobie czarny fotel z rogu pokoju, żeby usiąść w nim i patrzeć na mnie. Wyglądał... Cholernie władczo z tej perspektywy. Prawie tak jak Antonio.
Kurwa. Prawie.
— Zostałam zdradzona.. – strącam wzrok na kartkę papieru, robiąc to wręcz automatycznie. — Nie podoba mi się to, co jest raczej jasne.
Patrząc wcześniej na dokumenty, mogłam wywnioskować, że był Inteligentny, ale nie bardziej ode mnie. Chociaż ostatnio zaczynam wątpić w to czy ja w ogóle choćby jestem przeciętnie inteligentna, patrząc na to, że nie zauważyłam absolutnie nic w przypadku Henrego i Antonia. Byłam po prostu za głupia.
Niestety. Doszło do tego, że Iwanowni do końca ufać nie mogę. Może jest lojalny wobec mnie, a może wobec Henrego. Mojego ojca Henrego. Zdrajcę. Może, jeślibym tylko powiedziała o swoich planach zostałabym skutecznie spacyfikowana. A nie chcę tego. Iwan pracował dla mnie, ale przede wszystkim pracował od kilkudziesięciu lat dla Henrego.
—Wszystko jasne. Ale jaka w tym moja rola? To chyba zadanie pani narzeczonego, albo dona, prawda?
—Niekoniecznie. To właśnie oni mnie zdradzili. — unoszę z powrotem na niego wzrok. — Jesteś tu dostatecznie krótko, ale też na tyle długo, że nie podejrzewam cię o spisek z moim oj... dziadkiem, ani o spisek z moim narzeczonym. — tłumaczę krótko, a po chwili przysuwam mu zdjęcie około ośmioletniej dziewczynki. — No i nie spierdolisz sprawy, bo w tej chwili ja pociągam za sznurki gry, jaką jest przyszłość Savy.
— Nieczysto grasz. — spuszcza wzrok na zdjęcie i przygryza nerwowo wargę.
Fotografia przedstawiała jego córkę. Malutkiego rudzielca o szarych oczach. Gdyby nie włosy i pewność w spojrzeniu, nie wiem czy powiedziałabym, że jest spokrewniona z tym mężczyzną. Ale była. A ja w bezczelny, pozbawiony zasad sposób postanowiłam to wykorzystać, do swojego celu.
CZYTASZ
Hades
Romance''Prawda jest taka, że jedna kobieta należąca do mafii będzie jak stu mężczyzn. Ta kobieta będzie siać postrach, będzie manipulować i rządzić jak Pablo Escobar, Mayer Lansky, El Chapo, Asłan Usojan, jak oni wszyscy razem, ale z pewnością brutalniej...