15

10.3K 226 28
                                    

Dzień zaczynam od treningu, po którym moje nogi są po prostu doszczętnie wymęczone. A cholera przy ćwiczeniach nie pomagał fakt, że mam cholerny korek analny. Ani trochę, bo lubi o sobie dać przypomnieć.

Mimo to, wytrwale nie dawałam po sobie nic poznać. Chyba. Mam nadzieję.

Pod koniec kiwam jedynie głową do żołnierzy z jakimi właśnie kończyłam trening. Lubiłam ćwiczyć razem z nimi, można było porozmawiać, czy iść później do klatki na mały sparing. W prawdzie dzisiaj się na to nie zdecydowałam, ale w najbliższym czasie... Może? Ostatnio trochę mi tego brakuje. Przez te pieprzone, prawie, że eliminacje dwa tygodnie wcześniej nie mogłam zrobić niczego co skutkowałoby jakimś siniakiem, a przecież z klatki wynosi się głównie je. Ty,m bardziej, że my się nie bawimy w czułości i tam nie przytulamy.

Wchodzę pod prysznic w swojej łazience i opłukuję ciało pod zimną wodą. Jest dokładnie siódma rano, zaraz idę zrobić śniadanie, a po nim zadzwonię do Antonio, jak obiecałam. Można powiedzieć idealny początek dnia.

Przesuwam po swoim ciele namydlonymi dłońmi, a do mojej głowy znowu witają obrazy tego, jak brałam prysznic  z brunetem. Ten przystojny skurwysyn całkiem namącił mi w mojej pustej głowie. Jakbym nie miałam innych zmartwień do cholery.

Opieram głowę o zimny marmur i przymykam oczy. Mimowolnie sunę dłonią do swojej kobiecości, w której zanurzam palce z cichym jękiem rozkoszy, stwierdzając, że jestem kompletnie mokra.

Jestem cholerną nimfomanką.

I skończę w piekle. Dobrze mi z tym.

Powoli poruszam w sobie palcami, nie rozpraszając swojej wyobraźni, która nasuwa mi obrazy Antoniego. Jej oczami widzę jak wchodzi pomiędzy moje nogi i odnajduje mnie ustami. Jak powoli zaczyna lizać mnie, drażnić, jak wsuwa swoje długie palce.

-Kurwa... - szepczę i mocniej wbijam w siebie palce.

Tak samo zrobiłby Antonio.

Przesuwam drugą dłoń na korek i chwytam delikatnie jego końcówkę, po czym zaczynam i nim poruszać w sobie. Nie wytrzymuję. Dochodzę, a potężna fala spełnienia rozchodzi się po moim ciele i każdym zakończeniu nerwowym. Tłumiony przez zaciśnięte wargi jęk brzmi głucho w kabinie, kiedy przeszywają mnie kolejne i kolejne dreszcze. Ostatni raz poruszam w sobie palcami, co wywołuje jeszcze głośniejszy jęk, którego nie potrafię stłumić.

Opieram się jeszcze chwilę o zimne płytki i wzdycham, powoli otwierając oczy. Genialne.

Wychodzę spod prysznica i owijam ciało ręcznikiem. Jego puch przyjemnie otula moje je. Uśmiecham się, rozczesuję włosy do lusterka, pozwalam im samym wyschnąć i robię lekki makijaż, żeby nie straszyć bardziej domowników. 

Nie staram się aż tak znowu. Używam tylko korektora na cienie po niezbyt udanej nocy i butelce szkockiej. Dodaje tuszu bo bez niego moje rzęsy nie istnieją, a usta muskam brzoskwiniowym błyszczykiem. To podkreśla idealnie moją znikomą urodę, ale wyglądam przynajmniej znośnie. Gdybym miała gdzieś wyjść to pewnie bardziej bym się starała. Ale, że dziś nie planuję, no to cóż. 

Wychodzę z łazienki i w garderobie ubieram czarne cluotty i burgundową koszulkę i tego samego koloru szpilki. Jestem po treningu, a po treningu mam zawsze podejście, że mogę podbić świat. Bądźmy szczerzy, najlepiej podbija się świat wyglądając tak jak lubimy. A ja uwielbiam podkreślać każdy walor sylwetki i podnosić się o kilka dodatkowych centymetrów.

Dobieram do tego złotą biżuterię, wisiorek na cienkim łańcuszku i delikatnej rubinowej zawieszce, i pasującej bransoletce i pierścionku. Lubię pasującą biżuterię.

HadesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz