Mój przyszły mąż... Życzy sobie właśnie pokazu pieprzenia na jego oczach? Nie, to nie jest kurwa Antonio, nie zrobiłby czegoś takiego. Mimo to, gdzieś w odmętach mojej duszy rozchodzi się panika, na myśl, że kazałby mi zrobić coś takiego. Jest do tego zdolny? W końcu w życiu zrobił, robi i będzie robił wiele złych rzeczy. Co więcej, jest w tym bezduszny. Zupełnie jak ja.
Biorę głębszy wdech i sięgam po butelkę z alkoholem, żeby z powrotem napełnić szklankę i wypić wszystko niemalże od razu. Opieram łokcie o stolik i przecieram twarz dłońmi, próbując sobie to wszystko jakoś ułożyć. Czuję, jak grunt sypie mi się pod nogami, jak powoli tracę jasność myślenia, przez wypity alkohol i jak coraz bardziej nie wiem, co mam robić. Po co ja się do kurwy w to wkopałam? Jestem taka głupia.
- Żarty sobie robisz. - odzywam się po chwili namysłu, a on przesuwa szkło z alkoholem w swoją stronę i resztki tego co jest w butelce, wlewa do swojej szklanki, co widzę kątem oka.
- W żadnym wypadku, bella. - z komiczności w głosie po raz kolejny przechodzi w powagę.
- Nie zrobię tego. - na nowo kręcę głową i odsuwam dłonie od twarzy.
Nie kryję swojego roztrzęsienia tą sprawą, ani tego, jak bardzo jestem tym faktem wytrącona z równowagi. Przecież ja nigdy nie straciłam rezonu tak bardzo jak teraz, ukazałam wszystkie swoje słabe strony i on do tego doprowadził. A może ja sama? Mogę jeszcze tą sytuację wykorzystać na swoje? Nie ulega wątpliwości, że tym, co powiedział wcześniej, załatwił sobie wyższość nade mną, bo najzwyczajniej w świecie nie umiałam przyjąć tego, że chce ukarać mnie właśnie w ten chory sposób.
Posługuje się moimi metodami walki? O to mu chodzi? O udowodnienie swojej wyższości?
- Zrobisz. - odpowiada z głupim uśmiechem na twarzy, który pojawił się w jednym momencie i dopija swoją whisky za jednym razem, przechodzi mnie zimny dreszcz na samą myśl, tego upokorzenia.
To był pierwszy moment, w którym naprawdę pożałowałam tego co zrobiłam i z kim to zrobiłam, mimo nieziemskich orgazmów. Mogłam go zamiast tego zabić i czekać na konsekwencje, które koniec końców nadeszłyby od strony Vittoria. Nawet wojna z Colettimi wydawała się w tym wypadku lepsza, niż stoczenie takiej bitwy z Antoniem, bo on targał moimi emocjami do tego stopnia, że traciłam rozeznanie w tym, kim tak naprawdę jestem.
- Maura... - słyszę za sobą głos Iwana.
- Wy chyba wszyscy zwariowaliście. - prycham. - Po prostu mnie zabij, tak jak zabiłeś Henrego, na chuj to przedłużasz?! - krzyczę w stronę Antonia i wstaję z fotela, nerwowo chodząc po samolocie, przez co moje buty odbijają się raz za razem o podłogę.
- Lubię patrzeć na to, jak panikujesz, urocze to jest.
- Jesteś nienormalny! - wyrzucam ręce w powietrze. - My kurwa nawet nie jesteśmy razem! Nie jesteś moim mężem, więc kurwa nie mam jebanego przykazania, żeby cię słuchać!
Wybucham. Kolejna zbędna emocja, która przejmuje kontrolę nad moim ciałem. Zwariuję, nie wiem co jest ze mną, ale zwariuję przez tego skurwysyna, który postanowił sobie ze mnie zrobić marionetkę, przez co czuję się jak pierdolone dziecko bez własnego zdania. Henry nie żył, William wyjechał, a na matkę nie miałam co liczyć, z kolei Iwan.... Wolałam już go nie mieszać w swoje życie, zostałam sama, sama z Antoniem i wyglądało na to, że moje życie bardziej skomplikowane być nie może.
- Dość tego. - zaciska zęby i wstaje, w dwóch krokach zbliżając się do mnie. Muszę wziąć głębszy oddech, bo jego furia wręcz promieniowała i była tak wyczuwalna, że nie potrafiłam jasno myśleć. - Zachowałaś się jak dziwka, tak powinnaś być traktowana.
CZYTASZ
Hades
Romance''Prawda jest taka, że jedna kobieta należąca do mafii będzie jak stu mężczyzn. Ta kobieta będzie siać postrach, będzie manipulować i rządzić jak Pablo Escobar, Mayer Lansky, El Chapo, Asłan Usojan, jak oni wszyscy razem, ale z pewnością brutalniej...