7

10.6K 359 26
                                    

Byłoby zbyt dobrze, jeśli mogłabym coś zrobić sama.

Antonio mi to strasznie utrudnia. Owszem przyniósł wszystko o co prosiłam, ale zamiast grzecznie zostać w domu, poszedł za nami do samochodu Iwana - istnego czołgu, nie samochodu.

I ja się pytam, gdzie kurwa on chce leźć? No bez przesady, jeszcze moim mężem nie jest, więc do cholery, dlaczego on się tak kurwa przyczepił? W końcu to moja matka, a nie jego.

-Sześćdziesiąt kilometrów od nas. - słyszę, jednocześnie samochód rusza. Nie czuję szczególnego stresu związanego z całą akcją. Matka mnie zawsze zlewała, jak zakładam, gdybym to ja została porwana, pewnie by się nie przejęła, mimo to, ja jadę ją kurwa ratować. No i ratować przy okazji rodzinę. Jak zakładam, yakuza chce z niej najpewniej wyciągnąć informację, co prawda matka nie siedzi zbytnio w tych sprawach, ale jednak mimo wszystko, nigdy nie wiadomo. Plus szczerze nienawidzi mafii, zabrała jej męża, a mojego ojca, kiedy byłam niemowlakiem.

-Trzymasz się za mną, jeśli ją znajdziemy, jasne? - syczę w stronę bruneta, a on prycha pod nosem i kręci głową. - Nie zachowuj się jak panienka! Jasne, kurwa?!

-Myślisz, że cię pozwolę narażać? Masz być moją żoną, chcę cię mieć żywą przed ołtarzem. - sarknął z lodem patrząc w moje oczy.

-W takim razie rób, kurwa, co ci mówię, inaczej...

-Obstawa już jedzie, są od nich trzydzieści kilometrów, czarne Porshe, obstawione dwoma audicami. - informuje Iwan, a ja zakładam opaskę na nóż na udo i zaciskam mocno z dwoma nożami, z kolei do ręki biorę karabin i zakładam mu magazynek.

-Informuj na bieżąco. - rozkazuję.

-Jaką mamy pewność, że nas nie chcą wepchnąć w jakieś bagno? - pyta Antonio, uzupełniając magazynek glocka i karabinu.

-Szyba z przodu nie jest zaciemniana, w środku znajduje się na tylnym siedzeniu matka Maury, na przednim syn Hayashiego i żołnierz.

Można się tego było domyślać, Hayashi wyjątkowo starał się nam dobrać do dupy i jeszcze za czasów młodości dziadka, więc całkiem możliwym było, że to właśnie on. Skurwysyn, męska kurwa. 

Założyłam nogę na nogę, nerwowo stukając paznokciami o kolano. Antonio ułożył na niej swoją dłoń, blokując mój mały, nerwowy tik. Miał chłodną dłoń, zacisnął ją delikatnie na mojej i zaczął kciukiem ją masować.

-Szpilki nie są dobrym wyborem...

-Nie wiedziałam, że  jesteś znawcą damskiej mody. - prycham, patrząc przez okno i obserwując, czy gdzieś nie jedzie właśnie porshe i audice.

-Spowolnią cię.

-Kobieta kobietą jest wtedy, kiedy potrafi sobie poradzić w każdej kreacji.- wywraca oczami, ale się już nie odzywa. Co jakiś czas Iwan informuje nas, jaka jest sytuacja, jest przy tym kompletnie profesjonalny, traci to wyluzowanie jakie ma zazwyczaj, tak jak to jest w każdej tego typu sytuacji, właśnie dlatego to on jest moim ochroniarzem od dziecka. Potrafi być normalny, ale i również nie staje się pizdą w takich chwilach.

Antonio też już postanowił się nie wtrącać, a jedynie zwracać uwagę na drogę. Mija około dwadzieścia minut, kiedy natrafiamy na najprawdopodobniej samochód, który wiezie moją matkę. W około obok nas jechały jeszcze dwa takie same samochody jak ten, który należał do Iwana. Istne czołgi, jedne z najbezpieczniejszych samochodów na świecie. Najbardziej kuloodpornych, kurwa to nawet nie było kuloodporne, zakładam, że powstrzymałoby nawet huragan.

HadesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz