Policzki Hermiony płonęły, gdy pisała notatki, które miała wysłać do Departamentu Eliksirów i przygotowywała prośbę o spotkanie, które Parvati miała wysłać do szefa Związku Uzdrowicieli.
Była taka zarozumiała, a teraz zrobiła z siebie głupka na oczach Draco i Lucjusza Malfoya. Nie mogła uwierzyć, jak bardzo się upokorzyła. Po prostu... ugh. Nie była pewna, czy kiedykolwiek zdoła znowu spojrzeć Malfoy'owi w oczy.
Poprzedniego wieczoru, po tym, jak wróciła do domu z Ulicy Pokątnej, nie mogła myśleć o niczym innym, jak tylko o Draco. Dzięki połączeniu wiedzy, że odchodzi, a następnie uratowania przez niego, przyćmił jej umysł jak uporczywy duch.
Wciąż nie pogodziła się z tym, jak zdruzgotana czuła się na myśl o jego zbliżającym się odejściu. Ten szok uświadomił jej, jak bardzo na nim polegała. Zawsze uważała go za kogoś użytecznego i uciążliwego, ale wyobrażanie sobie, że go nie ma, było jak utrata tchu.
W jej gardle pojawiła się gula. Był dla niej ważny i nigdy nie zadała sobie trudu, żeby to sobie uświadomić, dopóki nie odszedł. Była okropną osobą.
Właśnie do niej to dotarło; wybaczyła mu i odeszła od przeszłości. Nie była pewna, kiedy przestało to mieć znaczenie, ale teraz, kiedy o tym myślała, zdała sobie sprawę, że w pewnym momencie zostawiła to za sobą. Ich relacja przestała być definiowana przez szkołę i wojnę. Chodziło o teraźniejszość; dobro, które czynili, i różnicę.
Nawet jeśli jego motywacją było odkupienie reputacji swojej rodziny, zdecydował się zostać i nadrobić to. Wiele innych rodzin czystej krwi po niewłaściwej stronie wojny po prostu opuściło żałobny świat czarodziejów, zamiast go znosić. Ale niesławni, charakterystyczni Malfoy'owie zostali i pracowali, aby to naprawić.
Po prostu założyła, że nie będzie chciał odejść. Że jedzie do Azji pod naciskiem Lucjusza i jeśli znajdzie sposób, by mógł zostać w Ministerstwie, przyjąłby go. Pomyślała, że może Azja była karą za to, że kontrakt Prima Verde był nieopłacalny, a Malfoy'owie byli zbyt dumni, by prosić o jego renegocjację. Myliła się. Chciał zostawić wszystkich w tyle.
Im więcej o tym myślała, tym bardziej rozumiała.
To byłby dla niego nowy początek. Z dala od błędów przeszłości. Z dala od gniewnych, syczących obelg na korytarzach. Z dala od ciągłych podejrzeń o jego motywy. Nawet jej. Zawsze w niego wątpiła, nawet po tym, jak spędził lata nie dając jej do tego powodu. Zawsze go obserwowała, spięta, spodziewając się, że nagle się poślizgnie i wróci do starego Malfoya.
Oczywiście, że chciałby wyjechać. Po co miałby zostać?
Przygryzła wargę i wróciła do pracy.
Tak czy inaczej zamierzała naprawić kontrakt z Prima Verde. To było niesprawiedliwe i ryzykowne, aby pozostało takie, jakie było. Przejrzała wszystko dokładnie poprzedniego wieczoru i była pewna, że zmiana nie powinna mieć wpływu na uchwalenie ustawy. I dopóki nie zostanie przegłosowana, umowa pozostawała do negocjacji.
Fioletowy samolot wleciał do jej biura z Departamentu Eliksirów. Asystentka prawna, której wysłała raport o zarobkach Prima Verde, zgadzała się, że korekta jest konieczna.
Głos Parvati dotarł do niej.
- Mam odpowiedź ze Związku Uzdrowicieli. Powiedzieli, że spotkanie o drugiej w celu rewizji UPW będzie w porządku.
Hermiona westchnęła i złożyła ostatnią notatkę, którą napisała. Machnięciem różdżki podleciała do drzwi i wystrzeliła przez mały otwór na notatki na górze.
Minutę później rozległo się pukanie do jej drzwi. Cholera. Oczywiście nie odesłałby po prostu notatki. Prawdopodobnie pomyślał, że to zabawne.
CZYTASZ
Miłość i inne nieszczęścia
FanfictionDraco Malfoy umiera. Jest w połowie wilą i potrzebuje swojej partnerki, by przeżyć. Po wojnie Hermiona Granger jest pracoholiczką, siedzi aż po uszy w aktywizmie prawnym na rzecz Magicznych Istot, i jeszcze nie zauważyła, że Malfoy jest Magiczną I...