Cichy brzęk naczyń i niskie głosy powoli przedostały się do świadomości Hermiony. Wędrując do kuchni, zastała Molly Weasley i Harry'ego przygotowujących śniadanie. Ron, Dean, Neville i Luna siedzieli przy kuchennym stole i jedli.
Wszyscy naraz odwrócili się i spojrzeli na nią, a ona nagle poczuła się skrępowana. Nie miała czasu, by pomyśleć o tym, że cały świat wiedział, że uprawiała seks z Draco Malfoyem. Ale teraz, spotykając ich spojrzenia, nagle przyszło jej to do głowy. Gazety były prawdopodobnie pełne spekulacji na temat jej życia seksualnego i szczegółów tego, co wiadomo o rytuałach tworzenia więzi.
Nie była pruderyjna, ale nadal wydawało się to dziwnie intymne, że ta informacja trafiła do wiadomości publicznej. Próbowała się opanować. Nie różniło się to niczym od powrotu z miesiąca miodowego, próbowała sobie wmówić. Ale wydawało się to surowe, zwłaszcza, że była w tym sama.
Wahała się. Próbując zmusić się do przejścia przez resztę drogi do pokoju.
- Hermiono. - Pani Weasley podbiegła do niej i otoczyła ją miażdżącym uściskiem. - Co za bałagan zrobiło Ministerstwo z tego wszystkiego. Wszystko w porządku, kochanie?
Hermiona trzymała się matczynego uścisku.
- W porządku - powiedziała cicho.
- Pozwól, że przyniosę ci śniadanie. Harry zdał sobie sprawę, że dziś rano nic nie jadłaś, od Bóg wie kiedy.
- W kredensie było kilka ciastek - zapewniła przepraszająco wyglądającego Harry'ego, pozwalając na podanie sobie dużego talerza pełnego jedzenia.
Nikt nie próbował ukryć spojrzeń. Próbowała skupić się na jedzeniu, ale czuła, jak jej twarz robi się coraz gorętsza.
- Po prostu zapytajcie! - w końcu krzyknęła.
Wszyscy podskoczyli.
- Naprawdę wszystko w porządku, Hermiono? - zapytał cicho Ron.
Patrzyła na niego.
- Nie, nie jest w porządku - przyznała cicho. - Ale nie z powodu Draco, jeśli o tym myślisz. Nic z tego nie było jego winą... cóż, przypuszczam, że w pewnym sensie jest to jego wina. Ale nie chciał, żeby to się stało. A teraz wszystko jest okropne i nie wiem, co mam zrobić, aby mu pomóc.
Dźgnęła jajko.
- Nie jesteś sama, Hermiono - powiedział stanowczo Ron. - Zawsze będę o nim myśleć jak o fretce. Ale jeśli jesteś zdecydowana, by resztę swojego życia spędzić z tym gigantycznym ptako-podobnym człowiekiem, wiesz, że ci pomogę.
Hermiona wiedziała, że próbował ją rozweselić, ale nie potrafiła zdobyć się na uśmiech.
- Dziękuję, Ron - powiedziała cicho.
Miała to na myśli. Niechęć rodziny Weasleyów do Malfoyów była głeboko zakorzeniona. Jeszcze przed wojną Ginny prawie umarła z powodu Lucjusza. A obelgi Draco pod adresem Rona w szkole zwykle trafiały w cel częściej niż wtedy, gdy były skierowane w jej stronę lub Harry'ego.
- On nie jest tą samą osobą, którą był - powiedziała po chwili. - Nie wiem, czy to ma znaczenie dla was wszystkich, ale chcę, żebyście wiedzieli.
To, o co można było jeszcze zapytać, przepadło, gdy George nagle wpadł do pokoju, niosąc naręcze pudeł.
- Hermiono, kochanie - zawołał. - Zniknęłaś i złamałaś mi serce. Myślałem, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Czy byłem dla ciebie na tyle przegraną sprawą, że zamiast tego musiałaś wybrać Malfoya?
CZYTASZ
Miłość i inne nieszczęścia
FanficDraco Malfoy umiera. Jest w połowie wilą i potrzebuje swojej partnerki, by przeżyć. Po wojnie Hermiona Granger jest pracoholiczką, siedzi aż po uszy w aktywizmie prawnym na rzecz Magicznych Istot, i jeszcze nie zauważyła, że Malfoy jest Magiczną I...