Hermiona krzyczała.
Wiedziała, ale nie mogła się powstrzymać, gdy Draco wpadł w jej ramiona, a jego transformacja zniknęła, gdy go złapała.
- Nie nie nie!
Potrząsnęła nim. Próbowała znaleźć go przez więź. Był już zimny, jakby dotykała zwłoki.
Wzdrygnęła się, ale naciskała dalej.
Więź nie została przerwana, a ona nie była martwa.
Nadal była szansa.
- Draco. Draco. Wróć. Potrzebuję cię. Proszę, wróć.
Mówiła to zarówno na głos, jak i poprzez więź, gdy wciąż do niego sięgała. Coraz głębiej i dalej, ale wciąż nie czuła nic poza śmiercią.
Trzęsącymi się dłońmi próbowała rzucić zaklęcie diagnostyczne, ale jej magia odmówiła współpracy, jakby jej zabrakło.
Jej palce szukały pulsu, naciskając na wewnętrzne strony nadgarstków i poniżej klatki piersiowej. Uświadomiła sobie – teraz, gdy to nagle zniknęło – że była w stanie wyczuć bicie jego serca przez więź.
Pocałowała go. Znowu i znowu.
- Wróć. Proszę, wróć. – powtarzała w kółko, chwytając jego ciało w ramiona i starając się znaleźć cokolwiek, co wskazywałoby, że na drugim końcu ich połączenia wciąż jest iskra. - Nie przekonałem cię jeszcze, że cię kocham. Chcę, żebyś to wiedział. Nie możesz nigdzie iść, dopóki się nie dowiesz. Proszę, proszę, wróć. Nadal musimy nadużywać czekolady. Jeszcze nie skończyłam się na ciebie złościć. I chcę, żebyś wiedział, że też cię kocham.
Szlochała, całując go. Jej łzy sprawiły, że jego usta nabrały gorzkiego smaku.
Wciąż sięgała i nic nie znajdowała.
Pomyślała, że jeśli zdoła sięgnąć wystarczająco daleko, znajdzie w nim jakiś przebłysk, który byłby w stanie go przywrócić.
Ale nie było nic.
Nieważne, jak daleko sięgnęła.
Było tylko coraz więcej śmierci, aż poczuła się w niej zanurzona. Jakby w nią wnikała.
W końcu się zatrzymała.
Opierając swoje czoło o jego, chciała umrzeć.
Nie mogła tego znieść. Nie mogła tego znosić do końca życia. Wina. Strata.
Wydawało się, że pochłania ją dziura.
Pewnie też by umarła. Nie zostałaby z tym zaraźliwym, przypominającym trupa połączeniem w jej umyśle.
Poczuła, jak jej przyjaciele zbliżają się, ręce spoczywają na jej ramionach. Odepchnęła je. Nie chciała być pocieszana.
Musiała znaleźć sposób, aby to naprawić.
Nie mógł być martwy.
Byli związani, a ona wciąż żyła.
Więc musi być jakiś sposób, aby sprowadzić go z powrotem.
...chyba że miała umrzeć z powodu złamanego serca. Mocniej oplotła ramionami jego ramiona.
Zawsze uważała, że ten wyraz twarzy był absurdalnie przesadnie dramatyczny, ale może nie była to przesada w budowaniu więzi.
Uczucie jego śmierci w niej, jeśli w końcu nie zniknie, była pewna, że popchnie ją do podążenia za nim.
A jeśli, zadrżała, życie oznaczało, że więź zgaśnie, tak jak Draco?

CZYTASZ
Miłość i inne nieszczęścia
FanfictionDraco Malfoy umiera. Jest w połowie wilą i potrzebuje swojej partnerki, by przeżyć. Po wojnie Hermiona Granger jest pracoholiczką, siedzi aż po uszy w aktywizmie prawnym na rzecz Magicznych Istot, i jeszcze nie zauważyła, że Malfoy jest Magiczną I...