Słońce powoli wschodziło. Sheldon obudził się z myślą, że to kolejny dzień w tym piekle. Mimo to wstał i poszedł do Andrew.
Sheldon -Żyjesz?
Andrew -Taa... choć przyznaję się, że spać mi się chce jak cholera.
Sheldon -Idź, przecież już ranek.
Andrew -Martwię się o ciebie Sheldon. Zabiłeś tego człowieka, byłem tam w nocy kiedy ty spałeś.
Sheldon -Musisz wybrać my albo on, ja wybrałem. Ten gość mógł nas zabić.
Andrew -Potrzebował jedzenia, słuchaj tak sobie myślę... co jeśli by je wziął i wiesz... mogłoby to uratować mu życie.
Sheldon -A nas zabić, mielibyśmy mniej zapasów. Nie pozwolę by moja córka choćby przez jedną chwilę była głodna.
Andrew -Sheldon, to wszystko źle na ciebie wpływa.
Sheldon -Może... musimy się dzisiaj przenieść. Nie chcę o tym pamiętać.
Sheldon odszedł i poszedł obudzić Elenę i Joyce.
Sheldon -Kochanie? Wstawaj.
Elena lekko otworzyła oczy i wstała.
Elena -Co tak wcześnie?
Sheldon -Dzwonił szef mówił, że cie zwalnia.
Elena -Nawet mi nie przypominaj o tej durnej pracy. Ten koniec świata ma jedyną zaletę. Brak pracy.
Sheldon -Słabe?
Elena -Słuchaj przecież wiesz kim tam byłam, nic nie znaczącą recepcjonistką.
Sheldon -Nie mów tak.
Elena -Więc? Co tak wcześnie?
Sheldon -Chciałbym się przenieść... dzisiaj. Już.
Elena -Dlaczego?
Sheldon -Wczorajszy incydent nie daje mi spokoju. Musimy być bezpieczni. Jeśli nie my to Joyce.
Elena -Tak wiem... przecież wiem.
Sheldon -Spakujmy się. Pójdę obudzić Joyce.
Sheldon lekko uchylił drzwi pokoju Joyce. Ona już wstała. Zajmowała się czymś.
Sheldon -Słonko, nie spałaś?
Joyce -Obudziłam się godzinę temu.
Sheldon -Posłuchaj spakuj swoje rzeczy. Będziemy się przenosić w inne miejsce. Bezpieczniejsze.
Joyce -Naprawdę?
Sheldon -Jasne, idź pomóż mamie się spakować.
Sheldon spojrzał na rzecz nad którą Joyce pracowała. To był list. Prosiła w nim o pomoc.
"Dzień dobry prosimy o pomoc moja rodzina potrzebuje jedzenia wody i leków i bezpiecznej kryjówki. Prosim
List się urwał. Nie dokończyła go. Sheldonowi coraz bardziej zależało na bezpieczeństwie córki. Po godzinie wyjechali z Ashville. Jechali pół godziny i w końcu zauważyli sylwetkę na środku drogi.
Sheldon -Widzicie to?
Andrew -Zatrzymaj się!
Sheldon -To chyba sztywny.
Andrew -Nie! Zatrzymaj się!
Samochód zwolnił a sylwetka stojąca na środku drogi odwróciła się w stronę auta. Był to człowiek.
Lance -Hej!
Sheldon -Szlag to człowiek!
Sheldon pędem wysiadł z auta i podszedł do nieznajomego.
Sheldon -Kim jesteś?
Lance -Wojskowym. Nie denerwuj się. Możemy wam pomóc.
Sheldon -Macie gdzieś bezpieczne miejsce? Wojskowi są tu w okolicy?
Lance -Tak i nie. Wojskowych już nie ma ja i moi znajomi jesteśmy ostatnimi. Próbowaliśmy się skontakować z kimkolwiek. Przyjmujemy każdego.
Sheldon nie mógł w to uwierzyć. Po dniach pełnych wrażeń w końcu znalazł to czego szukał, bezpieczeństwa.
CZYTASZ
Beware The Walking Dead
AdventureŚwiat nie jest już taki sam... i nigdy nie będzie. Rodzina jak każdy ocalały stara się przeżyć w świecie opanowanym przez żywe trupy. Ucieczka przed śmiercią to codzienność. Akcja dzieje się w komiksowym jak i growym uniwersum TWD.