Rozdział 4 Pierwsza kryjówka

16 3 0
                                    

Sheldon nie mógł uwierzyć. Było ich tam wielu. Nie zabił sztywnego którego planował.

Sheldon -Uciekamy!

Elena -Co się dzieje?

Sheldon -Jest ich zbyt wielu.

Elena -Ale tam jest tylko jeden.

Sheldon -Za rogiem jest więcej!

Sheldon wziął za ręke córkę a Elena została lekko w tyle. Nie mogła dowierzyć w to co widzi. Ponad 20 zgniłych zarażonych ludzi.

Sheldon -Elena!

Elena zerwała się i dołączyła do męża.
Starali się znaleźć miejsce do schowania się.

Sheldon -Tu, to hotel. Musi być otwarty!

Pociągnął za klamkę. Jednak to nic nie dało. Wyważył drzwi. Zamknęli je za sobą prędko. Sheldon widział ich. Zbliżali się.

Sheldon -Szybko na górę!

Wszyscy razem wbiegli po schodach na pierwsze piętro. Widniał przed nimi długi korytarz i pełno pokoji. Na końcu tego korytarza stało dwóch sztywnych. Sheldon wszedł do pokoju numer 5 a jego rodzina za nim. Zamknął za sobą drzwi które później zasłonił komodą.

Sheldon -Nie dadzą rady tu wejść.

Elena -Chyba.

Joyce -Czy tu jesteśmy bezpieczni?

Sheldon -Mam taką nadzieję słonko. Dobrze, tu zostaniemy.

Elena -Naprawdę? Jesteśmy w centrum. Ta horda za prędko stąd nie odejdzie.

Sheldon -Trudno, musimy wytrzymać. Zostańcie tu, przeszukam ten pokój.

Sheldon zbadał łazienkę, kuchnię i sypialnię. Znalazł trochę jedzenia, mydło, dwa ręczniki i komiks. Joyce z chęcią go przeczytała. Elena poszła się zdrzemnąć zaś Sheldon wyglądał przez okno. Widział hordę, ale jednocześnie pustkę. Wciąż jednak nie mógł uwierzyć. Apokalipsa nadeszła. Powoli się ściemniało. Wszyscy poszli spać. Sen trwał, ale nagle coś zdołało obudzić Sheldona. To było jakieś uderzenie. Podszedł do drzwi i spojrzał przez wizjerek. Sztywny uderzył o drzwi. Jednak po chwili wstał i odszedł. Sheldon się uspokoił. Wyjrzał po raz ostatni przez okno by obejrzeć sytuację a potem poszedł spać. Nazajutrz Sheldon wstał pierwszy jego rodzina jeszcze spała. Postanowił znów wyjrzeć przez okno. Jego oczom ukazali się ludzie. Cztery osoby matka, ojciec i dwie córki. Ojciec osłaniał samochód zaś jego rodzina pakowała do auta swoje rzeczy. Sheldon myślał, że centrum Atlanty całkiem opustoszało, ale się mylił. Chciał już wychodzić ale zobaczył jak odjeżdzają. Postanowił obudzić żonę i córkę. Jednak gdy chciał to zrobić ujrzał odsuniętą szufladę w komodzie. Zajrzał do niej i znalazł krótkofalówkę.

Elena -Uaaahh... jak na zewnątrz?

Sheldon -Widziałem ludzi. Spakowali się i odjechali autem.

Elena -Mogłeś po nich iść.

Sheldon -Chciałem, ale nie zdążyłem.

Joyce -Tato czy znajdziemy innych ludzi?

Sheldon -Jasne, w końcu znajdziemy.

Elena -Myślę, że zostało tu trochę ludzi.

Sheldon -Napewno. Będe musiał przeszukać okolicę.

Elena -Napewno!? To zbyt ryzykowne.

Sheldon -Wiem ale to jedyne wyjście.

Elena -Nie dam ci wyjść. Nie chcę cię stracić.

Sheldon -Nie stracisz. Obiecuję.

Elena -Nie. To zbyt niebezpieczne.

Sheldon -Wezmę broń. Poradzę sobie poza tym znalazłem krótkofalówkę, będziemy mogli sie porozumiewać.

Elena -Dobrze ale bądź ostrożny, proszę.

Beware The Walking Dead Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz