Rozdział 19 Wyprawa po wodę Część 1

4 1 0
                                    

Dochodziła godzina 8 nad ranem. Lance i Ralph byli już na nogach i analizowali ilość zapasów.

Lance -Jedzenia starczy na co najmniej dwa tygodnie. Beczki z wodą są już puste. Zostały dwie butelki wody.

Ralph -Więc dziś wyruszamy.

Lance -Potrzebujemy jeszcze kogoś, ale ktoś musi zostać... zwykle zostawał Paul.

Ralph -Pogódź się z losem. To cię zniszczy. Przed wyjściem zabezpieczymy płot. Nic się nie stanie.

Tymczasem w drugim namiocie.

Ryder -Czas wstawać! Nora, Oliver!

Nora -Zaspałam?

Ryder -Tak. Dwie minuty. Oliver!

Oliver -T... tato przecież nie jesteśmy w domu.

Ryder -Wstawaj i nie marudź.

Sheldon również obudził się z powodu doniosłych krzyków.

Sheldon -Zawsze tak robicie?

Ryder -Tak... robiliśmy to w domu by zachować dyscypline.

Sheldon -Cóż... i tak planowałem wstać wcześniej. Dzięki.

Ryder -Nie ma problemu.

Sheldon wyszedł z namiotu by zaczerpnąć trochę powietrza.

Lance -Sheldon... wstałeś już. Zechciałbyś może wybrać się z nami na wypad. Potrzebujemy wody, a tak przy okazji może udałoby się dorwać jakiś samochód. Przydałby nam się jeszcze jakiś oprócz waszego.

Sheldon -Jasne. Daliście nam schronienie więc jestem wam coś winien.

Lance -Wyruszymy około godziny 11. W tym czasie przygotuj się. Prysznic powinien mieć jeszcze trochę wody. Jest za namiotem.

Sheldon poszedł wziąć szybki prysznic. Zmył z siebie pot wodą która była zimna. Ciepłe prysznice wieczorami prawdopodobnie nigdy nie wrócą...

W międzyczasie Elena wstała razem z Joyce. Sheldon przyszedł poinformować swoją rodzinę, że wyrusza w poszukiwaniu zapasów.

Sheldon -Zaraz wyruszam.

Elena -Gdzie?

Sheldon -Jadę na wypad z Lance'm i Ralph'em. Brakuje wody, a przy okazji może uda nam się znaleźć jakiś pojazd.

Elena -Uważaj... proszę. Słuchaj, wiem, że ostatnio nie jestem najprzyjemniejsza. To wszystko... to co się dzieje...

Sheldon -Rozumiem... naprawdę. Nie musisz mi nic mówić. Kocham cię.

Elena -Ja ciebie też.

Elena i Sheldon objęli się i spojrzeli prosto w oczy. Mimo wielu trudności kochali się.

Sheldon -Joyce!

Joyce -Tato! Gdzie idziesz?

Sheldon -Jadę znaleźć wodę. Wieczorem będziemy spowrotem. Nie martw się.

Joyce -Dobra...

Przyszedł także Andrew.

Andrew -Woda?

Sheldon -Taa...

Andrew -Zauważyłem.

Sheldon -Miej oko na Joyce i Elenę.

Andrew -Jasne.

Po wyposażeniu się w broń palną i broń białą i niezbędne rzeczy wyruszyli. Dołączył do nich także Bryson Dallas z którym Sheldon nie miał okazji się jeszcze poznać. Bridget i Ewan to osoby z którymi Sheldon również nie miał styczności. Zostali w obozie.

Jadąc omówili wstępny plan.

Lance -Sprawdzimy pobliskie budynki, potem sklepy. Jeśli nie uda nam się nic znaleźć w co raczej wątpię spróbujemy poszukać filtru który pomoże nam w oczyszczaniu wody z okolicznych źródeł.

Ralph -Sheldon, Bryson umiecie strzelać?

Sheldon -W miarę.

Bryson -Kiedyś polowałem z ojcem na niedźwiedzie. Potem zacząłem jeździć ciężarówkami. Chyba pamiętam jak to się robi.

Ralph -Dobrze...

Lance -Dom... tutaj zaczniemy. Wysiadać. Bierzcie broń z paki, używajcie wtedy kiedy na to pozwolę. Maczety i kije to broń której używacie bez naszego zezwolenia.

Ralph -Tylko nie pozabijajcie się nią...

Bryson -Dobra szefie...






Beware The Walking Dead Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz