Rozdział 10 Wyprawa do biblioteki Część 1

11 2 0
                                    

Sheldon wstał z łóżka przebrał się i zaczął jeść na śniadanie chleb z dżemem. Nieco później obudził Andrew i razem wyruszyli w drogę.

Andrew -Trochę wcześnie.

Sheldon -Nim szybciej dojdziemy tym szybciej wrócimy.

Andrew -Niech będzie.

Po drodze Sheldon i Andrew mijali wiele budynków. Jeden z nich wyróżniał się bardziej od innych. Był to ratusz. Na jego ścianie znajdował się wielki napis, niechlujnie namalowany farbą.

Nie chcemy kłopotów. Jeśli jesteś w stanie nam pomóc, zrób to.

Sheldon -Co o tym myślisz?

Andrew -Może to pułapka.

Sheldon -Nie sądze. Jedzenia mamy pod dostatkiem. Może warto im pomóc?

Andrew -Dobra, ale upewnijmy się czy napewno ktoś tam jest.

Sheldon -Ty tu zostań, ja wejdę.

Andrew -Uważaj.

Sheldon -Będę.

Sheldon powoli uchylił drzwi, a jego oczom ukazała się pusta recepcja.

Sheldon -Chyba nikogo nie ma. Chodź.

Gdy Andrew wszedł rozległ się dźwięk zamykania drzwi na piętrze.

Sheldon -Chowaj się!

Obaj schowali się za blatem recepcji. Andrew lekko spoglądał na schody. Nagle zauważył nadchodzący cień.

Andrew -Ktoś idzie!

Sheldon planował wyjść, ale gdy spojrzał przez blat zauważył dwóch ludzi. Nie wyglądali na miłych, a już na pewno na takich którzy potrzebowali pomocy. Jeden był łysy, dobrze zbudowany, w ręce trzymał nóż Kukri, ubrany był w kurtkę zimową bez rękawów. Drugi z nich miał krótkie włosy, budową odstawał od swojego rówieśnika, w ręce trzymał tasak, ubrany był w bluzę dresową.

Sheldon -Szlag miałeś rację...

Andrew -Sheldon?

Sheldon -Co?

Andrew -Nie zamknąłem drzwi.

Sheldon -Szlag.

Nieznajomy 1 -Ej patrz, ktoś tu był!

Nieznajomy 2 -Szlag by to!

Nieznajomy 1 -Znajdźmy tego kogoś.

Dwóch ludzi od razu się rozdzieliło i zaczęło szukać.

Andrew -Co robimy?

Sheldon -Musimy ich zabić. Jak widzisz nie potrzebują pomocy, więc to jedyne wyjście.

Andrew -No dobra.

Sheldon i Andrew obeszli dwóch ludzi i wycelowali w nich mówiąc:

Sheldon -Ej wy!

Nieznajomy 1 -Hm?

Sheldon -Rzućcie broń!

Nieznajomi spojrzeli się na siebie i pochwili rzucili broń na ziemię.

Sheldon -Kim jesteście?

Nieznajomy 1 -Co cię to obchodzi!

Andrew -Radziłbym powiedzieć.

Nieznajomy 1 -Nie strasz mnie gówniarzu!

Nieznajomy 2 -Nic nam nie zrobicie.

Sheldon -Chcesz się przekonać?

Nieznajomy 1 -No pewnie.

Gdy tylko Sheldon miał pociągnąć za spust usłyszał odgłos przeładowania za swoim plecami.

Nieznajomy -Nie radzę strzelać. Rzućcie broń, powoli.

Sheldon i Andrew wyrzucili swoją broń pełni sfrustrowania. Gdy się odwrócili im oczom ukazał się wysoki mężczyzna, łysy z średniej długości brodą, ubrany był w czarny płaszcz, szare spodnie i brązowe buty.

Nieznajomy -Teraz ja zadaje tu pytania. Kim jesteście.

Andrew -Ach... jestem Justin.

Sheldon -A ja... Jim.

Nieznajomy -Dobrze. Macie jakąś kryjówkę?

Sheldon -No więc...

Andrew -Nie mamy. Jim jest moim starszym bratem. Podróżujemy po Atlancie od kiedy to wszystko się zaczęło.

Nieznajomy -Widzę, że umiecie wszystko z siebie wyśpiewać. Przykro mi, ale wam niewierzę. Teraz oddajcie mi swoje plecaki.

Beware The Walking Dead Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz