Rozdział 9 Nauka Strzelania

11 2 0
                                    

Godz. 13:54 - Dzień

Andrew -Zacznijmy szkolenie na świeżym powietrzu.

Oczom Joyce i Eleny ukazały się dwa manekiny.

Elena -Przypomnij mi, skąd masz manekiny?

Andrew -Ukradłem ze sklepu. Sądziłem, że się do czegoś przydadzą, jak widać miałem rację.

Elena -Taa...

Andrew -Spokojnie. Będzie dobrze.

Joyce -A co jak ktoś usłyszy jak strzelamy?

Andrew -Posłuchaj, masz tłumik to jest takie coś przez co broń jest cichsza.

Joyce -Aaaaa.

Andrew -Dobrze. Zacznijmy od odbezpieczenia broni.

Elena odbezpieczyła swoją broń bez większego wysiłku zaś Joyce musiała się trochę natrudzić zanim to zrobiła.

Andrew -Dobrze. Wycelujcie w głowę manekina. Już?

Joyce -Mhm.

Elena -Tak.

Andrew -No więc zasada jest taka, strzelacie tylko w sytuacjach gdy jest to kąsacz...

Elena -Sztywny.

Andrew -Tak, sztywny. Musicie być pewni gdy pociągniecie za spust. W strzelaniu nie ma miejsca na pomyłkę. Tak mawiał mój wujek...

Elena przerwała przemowę Andrew strzelając w głowę manekina.

Andrew -Co ty robisz!? Nie kazałem jeszcze strzelać... ale trafiłaś w głowę, niech będzie.

Zaraz po tym Joyce również strzeliła ale w okolicę szyi.

Joyce -Super!

Nagle na podwórze za domem Andrew wyszedł Sheldon.

Sheldon -Moja córka stała się terrorystą.

Joyce -Poddaj się!

Sheldon -O nie, dopadłaś mnie.

Elena tylko spojrzała na zabawę jej meża z córką, ale szybko odwróciła wzrok.

Andrew -No więc... dzisiaj poszło wam bardzo dobrze. Wiedźcie jednak, że strzelanie może nie być takie łatwe gdy będziecie w obawie o wasze życie.

Elena -Idę się położyć.

Sheldon powędrował wzrokiem za Eleną gdy ta weszła do domu.

Sheldon -Joyce? Przydałby ci się odpoczynek, dzisiaj świetnie się spisałaś.

Joyce -Dobrze, tato mogę cię o coś prosić?

Sheldon -Jasne słonko.

Joyce -Chciałabym poczytać, ale nie mam książek.

Andrew -Nie ma problemu, mogę iść do biblioteki. To trochę daleko stąd, ale i tak jutro miałem wyruszyć po coś do jedzenia.

Sheldon -Dobry pomysł, pójdę z tobą.

Joyce -Dziękuje.

Andrew -Nie ma sprawy.

Joyce w podskokach wróciła z dworu do domu.

Sheldon -Jestem twoim dłużnikiem.

Andrew -Spokojnie wystarczy twoja pięcioletnia służba u mnie.

Sheldon -Bardzo śmieszne.

Andrew -Hah... ja się uśmiałem. Jutro?

Sheldon -Co jutro?

Andrew -Przeszukamy bibliotekę.

Sheldon -Aaa... tak.

Andrew -Jak tam u ciebie i Eleny, nie powinienem się w to mieszać, ale...

Sheldon -Źle. Chyba to wszystko źle na nią działa. Przeżywa te posrane czasy.

Andrew -Nie dziwię się jej. To koniec świata.

Sheldon -Taa. Sądzisz, że jest gdzieś na świecie bezpieczna strefa, pełna komfortu?

Andrew -Może. Zastanawiam się też czasami czy wirus dosięgnął Europę.

Sheldon -Kto wie? Idę odpocząć, jutro czeka nas długa droga.

Beware The Walking Dead Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz