Godz. 13:54 - Dzień
Andrew -Zacznijmy szkolenie na świeżym powietrzu.
Oczom Joyce i Eleny ukazały się dwa manekiny.
Elena -Przypomnij mi, skąd masz manekiny?
Andrew -Ukradłem ze sklepu. Sądziłem, że się do czegoś przydadzą, jak widać miałem rację.
Elena -Taa...
Andrew -Spokojnie. Będzie dobrze.
Joyce -A co jak ktoś usłyszy jak strzelamy?
Andrew -Posłuchaj, masz tłumik to jest takie coś przez co broń jest cichsza.
Joyce -Aaaaa.
Andrew -Dobrze. Zacznijmy od odbezpieczenia broni.
Elena odbezpieczyła swoją broń bez większego wysiłku zaś Joyce musiała się trochę natrudzić zanim to zrobiła.
Andrew -Dobrze. Wycelujcie w głowę manekina. Już?
Joyce -Mhm.
Elena -Tak.
Andrew -No więc zasada jest taka, strzelacie tylko w sytuacjach gdy jest to kąsacz...
Elena -Sztywny.
Andrew -Tak, sztywny. Musicie być pewni gdy pociągniecie za spust. W strzelaniu nie ma miejsca na pomyłkę. Tak mawiał mój wujek...
Elena przerwała przemowę Andrew strzelając w głowę manekina.
Andrew -Co ty robisz!? Nie kazałem jeszcze strzelać... ale trafiłaś w głowę, niech będzie.
Zaraz po tym Joyce również strzeliła ale w okolicę szyi.
Joyce -Super!
Nagle na podwórze za domem Andrew wyszedł Sheldon.
Sheldon -Moja córka stała się terrorystą.
Joyce -Poddaj się!
Sheldon -O nie, dopadłaś mnie.
Elena tylko spojrzała na zabawę jej meża z córką, ale szybko odwróciła wzrok.
Andrew -No więc... dzisiaj poszło wam bardzo dobrze. Wiedźcie jednak, że strzelanie może nie być takie łatwe gdy będziecie w obawie o wasze życie.
Elena -Idę się położyć.
Sheldon powędrował wzrokiem za Eleną gdy ta weszła do domu.
Sheldon -Joyce? Przydałby ci się odpoczynek, dzisiaj świetnie się spisałaś.
Joyce -Dobrze, tato mogę cię o coś prosić?
Sheldon -Jasne słonko.
Joyce -Chciałabym poczytać, ale nie mam książek.
Andrew -Nie ma problemu, mogę iść do biblioteki. To trochę daleko stąd, ale i tak jutro miałem wyruszyć po coś do jedzenia.
Sheldon -Dobry pomysł, pójdę z tobą.
Joyce -Dziękuje.
Andrew -Nie ma sprawy.
Joyce w podskokach wróciła z dworu do domu.
Sheldon -Jestem twoim dłużnikiem.
Andrew -Spokojnie wystarczy twoja pięcioletnia służba u mnie.
Sheldon -Bardzo śmieszne.
Andrew -Hah... ja się uśmiałem. Jutro?
Sheldon -Co jutro?
Andrew -Przeszukamy bibliotekę.
Sheldon -Aaa... tak.
Andrew -Jak tam u ciebie i Eleny, nie powinienem się w to mieszać, ale...
Sheldon -Źle. Chyba to wszystko źle na nią działa. Przeżywa te posrane czasy.
Andrew -Nie dziwię się jej. To koniec świata.
Sheldon -Taa. Sądzisz, że jest gdzieś na świecie bezpieczna strefa, pełna komfortu?
Andrew -Może. Zastanawiam się też czasami czy wirus dosięgnął Europę.
Sheldon -Kto wie? Idę odpocząć, jutro czeka nas długa droga.
CZYTASZ
Beware The Walking Dead
AdventureŚwiat nie jest już taki sam... i nigdy nie będzie. Rodzina jak każdy ocalały stara się przeżyć w świecie opanowanym przez żywe trupy. Ucieczka przed śmiercią to codzienność. Akcja dzieje się w komiksowym jak i growym uniwersum TWD.