Gdy zbliżali się do domu usłyszeli szwendaczy. Byli w tym domu.
Lance -Broń biała! Wchodzimy!
Lance z impetem wykopał drzwi powalając jednego ze sztywnych. Lance udał się na górne piętro mieszkania zaś Ralph obadał lewą stronę parteru. Bryson i Sheldon razem udali się na prawą stronę. Tam znajdowały się dwa pokoje.
Sheldon -Ty bierz tamten!
Bryson -Dobra.
Sheldon obadał wzrokiem pokój. Jeden sztywny czołgał się w jego stronę. Sheldon wbił nóż w tylną część głowy pozbawiając go "życia".
Bryson po wejściu do pokoju ujrzał trzech sztywnych. Kij nie wystarczył.
Bryson -Hej! Sheldon!
Sheldon prędko wyjął nóż z głowy umarlaka i chcąc pomóc Brysonowi wybiegł na korytarz. Tam zauważył Ralpha który rozprawiał się grupą sztywnych którzy wchodzili przez drzwi frontowe. Hałas okazał się zgubą. Sheldon musiał wybrać. Bryson został uratowany przez Sheldona który pomógł mu wykończyć dwóch pozostałych sztywnych. Lance'a nie było słychać. Ralpha też. Sheldon i Bryson zamknęli się w pokoju. Nie było wyjścia.
Bryson -Kurwa! Co robimy?
Sheldon -Okno! Pomóż mi je otworzyć!
Martwi dobijali się do drzwi. Okno udało się otworzyć lecz nie było dostatecznie duże by można było przez nie swobodnie przeskoczyć. Pozostawało przeciśnięcie się.
Sheldon -Ty pierwszy!
Bryson -Okej...
Bryson ledwo się przecisnął lecz przeszedł. Drzwi zdawały się nie wytrzymywać. To koniec...
Sheldon nie miał czasu na przeciśnięcie się w oknie. Postanowił zaprzeć drzwi. Siła żywych trupów zdawała się większa. Poddał się. W ostatniej sekundzie jednak zrozumiał, że to nie koniec. Zwłoki trzech trupów powinny stłumić jego zapach. Sheldon zdał sobie sprawę, że sztywni nie jedzą swoich. Postanowił przykryć się zwłokami. Dalej już tylko patrzył jak umarlaki wyważają drzwi. Weszli do pomieszczenia. Zatrzymali się. Sheldon leżał pod trupami które swoje ważyły. Ich zapach również nie należał do najprzyjemniejszych. Po chwili usłyszał trąbnięcie. Żywe trupy wyszli z pokoju i kierowali się w stronę hałasu. Sheldon nie czekał, zrzucił z siebie truchła i pędem przecisnął się przez okno. Pobiegł od drugiej strony. Zobaczył auto a w nim Brysona i Lance'a. Udało się.
Lance -Wsiadaj na pake!
Sheldon wskoczył na samochód i usiadł. Odjechali, a Sheldon patrzył jak zgraja nieumarłych podąża za nimi. Pojazd był jednak szybszy.
Sheldon -Co sie stało z Ralphem?
Lance -On... rozszarpali go. Widziałem zwłoki.
Bryson -M... macie wode?
Sheldon -Ja nie znalazłem.
Lance -Ja też nie. Kurwa, nie możemy wrócić z niczym. Wjedziemy do pobliskiego supermarketu.
Sheldon -To bezpieczne? Takie miejsca są dobrym siedliskiem dla bandytów.
Lance -Nie wrócę z pustymi rękoma...
Gdy podjechali do supermarketu, zatrzymali się i wysiedli.
Lance -Trzymajcie spluwy nisko. Strzelajcie jeśli zobaczycie człowieka.
Sheldon -Jasne.
Bryson -No dobra.
Lance -Wchodzimy... bądźcie cicho.
Sheldon omijał kolejne alejki wypatrując wody i zapasów. Pusto. Supermarket zdawał się być całkiem duży. Sheldon zbliżając się do końca znalazł torby obok tylnego wyjścia. Były wypełnione wodą i zapasami. Wyglądały jakby były zostawione tu przez kogoś przed chwilą... . Sheldon nie myślał długo i wziął je. Biegnąc usłyszał głosy zbliżające się z zewnątrz. Właściciele zapasów. Sheldon zawołał Lance'a i Brysona. Pędem udali się do swojego wozu i pojechali do swojego obozu...
a właściciele za nimi...
CZYTASZ
Beware The Walking Dead
AdventureŚwiat nie jest już taki sam... i nigdy nie będzie. Rodzina jak każdy ocalały stara się przeżyć w świecie opanowanym przez żywe trupy. Ucieczka przed śmiercią to codzienność. Akcja dzieje się w komiksowym jak i growym uniwersum TWD.