IV

508 34 12
                                    

Wpadł wściekły do środka. Wszyscy się przestraszyli.

- Gdzie Betty? - powiedział zapalony od gniewu.

- Na górze - odpowiedziała spokojnie Pani Cooper. Jug wbiegł po schodach i skierował się do pokoju Betty. Kiedy tam wpadł, dziewczyna o mało nie dostała zawału.

- Chciałaś mnie wrobić że swoją koleżanką! - wrzasnął Jughead.

- O-O czym ty mówisz? - powiedziała zdezorientowana Betty.

- O dobre wiesz o czym! Twoja przyjaciółeczka podrzucił mi dzisiaj narkotyki do torby! Dobrze o tym wiedziałaś! - krzyczał, zbliżając się wolnymi krokami do blondynki.

- Już ją naprawdę nie wiem co te narkotyki tam robiły - powiedziała cicho Betty.

- Jughead! - krzyknął ojciec chłopaka.

- To ona jest właścicielem narkotyków, które znalazłeś! - wskazał palcem na dziewczynę.

- To nie moje, przysięgam - powiedziała Betty.

- Wiem. Jughead próbuje zwalić winę na Ciebie - kiedy Jug usłyszał to z ust swojego ojca zrozumiał, że ten ufa bardziej dziewczynie, którą zna tydzień niż synowi, którego zna całe życie. 

- Ta jasne… - powiedział zrezygnowany Jughead. Podszedł do okna i je tylko otworzył.

- Co ty robisz?! - zapytał wściekły ojciec. Brunet wskoczył na parapet.

- Ciekawe czy teraz mi uwierzysz - powiedział Jughead patrząc na dół z okna.

- Jughead zejdź z stamtąd - powiedziała przestraszona Betty.

- Wierzysz mi tato, że mogę skończyć z okna? - zapytał patrząc błagam nie na ojca.

- Jughead nie zrobisz tego - powiedział, tym razem, cicho.

- Zobaczmy - Jughead zrobił krok w tył i spadł z parapetu przez okno. Wszystko co brunet wykonał było przemyślane. Chłopak nie wylądował na ziemi, ale na dachu, który był tak naprawdę tylko kilkanaście centymetrów niżej niż okno, więc Jughead był cały. Szybko zszedł z dachu przez rurę odpływową i wsiadł na motocykl jadąc przed siebie. Do miejsca, które musiał odwiedzić i wyjaśnić kilka spraw.

     Kiedy Jughead wyskoczył przez okno, podbiegła do niego Betty rozglądając się. Nie widziała nigdzie chłopaka, co mogło znaczyć, że nadal żyje. Spojrzała na tatę Jugheada, który stał w miejscu, zapewne z szoku.

-Panie Jones? - zapytała niepewnie Betty. Mężczyzna spojrzał na nią ze smutkiem.

- Zabiłem mojego syna - powiedział z niedowierzaniem.

- Nie zabił go Pan. Nie mam pewności, ale za oknem nie ma ciała Jugheada - powiedziała z wniosków blondynka. FP nic nie powiedział na to.

- Czy to były twoje narkotyki? - zapytał się po chwili wahania.

- Nie, nigdy w życiu bym nie wzięła do rąk takich rzeczy - oznajmiła dziewczyna, spoglądając na mężczyznę z żalem.

- Przepraszam, ale Jughead miał rację… Nie wierzyłem własnemu synowi - wymamrotał cicho.

- Chciał Pan go po prostu chronić - uznała Betty, ale FP chyba nie uwierzył.

     Siadł z motocyklu i ruszył do drzwi wejściowych. Zapukał. Otworzyła mu kobieta o ciemnych włosach i oczach. Była ubrana w eleganckie ubrania, jak prawdziwa kobieta mody.

-W czym mogę pomóc? - zapytała z lekką odrazą.

- Dzień dobry, czy zastałem Veronicę. Jestem jej znajomym ze szkoły - kobieta spojrzała na niego z ukosa, ale po chwili wpuściła Jugheada do środka. Weszli do wielkiego przedsionku. Wszystko błyszczał i świeciło się, podłogi, ściany i sufit był marmurowe, a wszystkie meble starannie wykonane w mahoniowym drewnie, na który mogły pozwolić tylko bogate osoby. W przedsionku stał starszy mężczyzna w garniturze.

Zakazana miłość | BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz