- Luno, to ja Zayn- słowa odbijały się w jej głowie niczym echo. Jego głos koił zmysły. Zaczęła zastanawiać się czy jest tak piękny jak jego głos. Czy rzeczywiście nadano mu właściwe imię? Nie była w stanie wypowiedzieć słowa.
- Luna, jesteś tam. Nic Ci nie grozi??
- Tak, przepraszam. Myślałam o tym czy wyglądasz równie dobrze jak mówisz- była bezpośrednia jak zawsze. Po drugiej stronie rozbrzmiał się głośny śmiech. Och, śmiech też miał piękny. Czyżby, był perfekcyjny w każdym calu?
- Chciałem Ci już wcześniej powiedzieć czym się zajmuję. Tak mam zespół i jest on sławny. Moje nazwisko jest dość znane.
- Czy ja znam ten zespół?- zapytała dość niepewnie.
- Myślę, że w UK każdy go zna- odpowiedział spokojnie
- Haha, wiesz nie słucham boybandów
- My jesteśmy zespołem. Nie tańczymy. Dobra nie będę przedłużał. One Direction- powiedział a po drugiej stronie zapanowała cisza - odezwij się proszę
- Brak mi słów. Odezwę się później. Pa
To dość zabawne, że z tylu numerów trafiła akurat na niego. Nie mogła trafić na jakiegoś normalnego chłopaka? Musiała zaraz wybierać numer do światowej sławy gwiazdy? Cholera. Musiała zakończyć tę telefoniczną znajomość.

CZYTASZ
✉klik ✉ Z.M ✔
FanfictionTo nie będzie kolejne opowiadanie o złym Zaynie, tak jak mam w zwyczaju pisać. Ten Zayn jest samotny i nieszczęśliwy. Potrzebuje lekarstwa na miłość.