Zayn siedział w totalnej ciemni, nikogo do siebie nie wpuszczał i nie odbierał telefonu. Jedyne co robił to pił hektolitry alkoholu i odpalał ciągle nowe papierosy. Wszystko mu ją przypominało, nawet pieprzone jajka w lodówce z których robiła mu omlet. Nie rozumiał czemu tak poprostu z dnia na dzień odeszła.
W pokoju unosił się zapach papierosów i gorzelni, i tak już od tygodnia. Luna odeszła i zabrała ze sobą ostatnią nadzieję Malika na normalne życie. Wszystko co mogła mu zaoferować to siebie i poczucie bezpieczeństwa jakie czuł przy niej. Tak...to facet powinien sprawiać, że kobieta czuje się przy nim bezpieczna ale Zayn był wyjątkowy i własnie, że było na odwrót. Klucz w drzwiach przekręcił się dwukrotnie i po chwili było słychać charakterystyczne skrzypnięcie.
***
Luna siedziała w hotelowym pokoju, to śmieszne ale czekała na wieści od ostatniej osoby na świecie po której spodziewałaby się pomocy.
Tak, kochała go. Kochała go prawdziwą, czystą miłością, tak czystą jak jej dusza. Między nimi nie było niczego prócz niewinnego pocałunku i to własnie było piękne w ich znajomości - nie wskoczyli do łóżka pierwszego dnia, byli inni. Potrafili spacerować godzinami i rozmawiać na najbardziej głupie i proste tematy, potrafili grać w scrabble do trzeciej w nocy, robić zawody w gotowaniu i biegać w deszczu. Niby znali się krótki czas, ale spędzili w swoim towarzystwie najlepsze chwile jakie tą dwójkę spotkały dotychczas.
Jej telefon zadzwonił więc szybko odebrała.
- Hahalo? - powiedziała jąkając się.
- Luna, tu już chyba nie ma co ratować, on nawet nie reaguje. Jego matka postanowiła przyjechać i zabrać już go do domu. Media zaczynają węszyć i już wypisują głupoty.
- Nie rozumiem dlaczego Harry mnie okłamał - zmieniła temat.
- Bo jest zazdrosnym kutasem, wiem że teraz ci głupio ale wróć tu, ja nic nie zdziałam.
- Dziękuję Perrie.
- Nie ma za co chociaż nie wiem czemu ci pomagam. Chyba z sympatii do ciebie Luna. Wychodzę od niego, zamów taksówkę i przyjedź.***
Gdy tylko blondynka wyszła Zayn postanowił raz na zawsze zakończyć swoją mękę. Podniósł swoje wychudzone ciało i chwiejnym krokiem podszedł do łazienki. Z szafki nad umywalką wyciągnął ciemną fiolkę z napisem 'ketonal' otworzył ją i niepewnie przyłożył do ust. Spojrzał w lustro, wyglądał jak dno. Jego oczy były wręcz sine od niewyspania, usta popękane,włosy tłuste i potargane a na twarzy były już kilku centymetrowe włoski. Przychylił fiolkę i zapił dużą ilością wody.
Jego powieki stawały się coraz cięższe, obraz zaczynał się rozmywać a ciało stawało się wiotkie. Otworzył powoli oczy i zobaczył, że sto nad nim Luna. Wyglądała jak anioł, miała na sobie kremowy płaszcz, spod białej czapki wystawiały długie blond włosy, jej oczy były zapłakane. Miał pieprzone halucynacje to już pewnie jego ostatnie minuty.
- Zayn, Zayn coś ty zrobił! - usłyszał delikatny melodyjny głos - halo, chłopak 22 lata, szczupły, podejrzewam że długo nic nie jadł , wziął jakieś tabletki - ketonal, tak się nazywają. Tętno słabe, właśnie stracił przytomność ale źrenice reagują na światło - głos ucichł, Zayn stracił przytomność.***
Te cztery minuty w których Luna czekała na przyjazd pogotowia były dla niej najgorszymi minutami całego życia. Siedziała nad bladym, bezwładnym ciałem swojego ukochanego i nie mogła niczego zrobić. Gdy tylko do jego mieszkania weszli lekarze i ratownicy podziękowali jej za fachowy raport jaki im podała dzwoniąc na numer alarmowy. Chłopaka zabrali a Luna pospieszyła za nimi samochodem mulata.
***
Trzy godziny później w szpitalu pojawiła się matka Zayn'a. Patricia jest wyrozumiałą kobietą i nie obwiniała Luny za całe to zajście. Z sali operacyjnej wyszedł lekarz, po wyrazie jego twarzy można było wywnioskować, że nie ma dobrych wieści.
- Pani Malik?
- Tak, co z moim synem?
- Po płukaniu żołądka musieliśmy zrobić coś jeszcze. Jego lewa nerka była nieczynna, prawa działa tylko w dziesięciu procentach. Potrzebny będzie przeszczep inaczej czeka go dializa do końca życia - powiedział lekarz. Luna zrobiła się na twarzy biała, a matka Zayn'a wybuchła szlochem .
- Wszystko można przyspieszyć, możemy zrobić przeszczep nawet dziś ,jeśli znajdzie się dawca.
Właśnie wtedy dziewczyna poczuła, że jest mu to winna, doskonale wiedziała że może być dawcą bo miała zdrowe nerki , miała nawet taką samą grupę krwi co Zayn.
- Oddam mu nerkę doktorze - lekarz uśmiechnął się delikatnie tak jakby nie wierzył w jej słowa.
- To bardzo szlachetne ale nie wiem czy pani może.
- Mogę i chcę. Możemy zrobić mi badania ,jestem zdrowa moja nerka się nada.
Dziewczyna zniknęła z lekarzem w korytarzu. Po serii badań stwierdzono , że może być dawcą. Po czterech godzinach leżała na stole operacyjnym gotowa do oddania cząstki siebie chłopakowi, który poniekąd uratował jej życie.Pisane na szybko więc jak się domyślacie - nie podoba mi się :) do następnego:*
CZYTASZ
✉klik ✉ Z.M ✔
FanfictionTo nie będzie kolejne opowiadanie o złym Zaynie, tak jak mam w zwyczaju pisać. Ten Zayn jest samotny i nieszczęśliwy. Potrzebuje lekarstwa na miłość.