Za oknem padał deszcz. Było zimno i dość ciemno, patrząc na to iż dopiero dzień się zaczynał. Magda z westchnieniem wyszła z mieszkania. Starała się być cicho, tak by nie trzasnąć drzwiami i nie obudzić przyjaciółki. Agnieszka miała od dzisiaj kilka dni wolnego. Postanowiła lecieć do domu na urodziny kogoś z rodziny i zostać jakiś czas. Starsza dziewczyna trochę jej tego zazdrościła. Ale z drugiej strony, nie czuła już potrzeby wracania do domu za często.
To właśnie przez to zastanawiała się, czy jest wredną córką. Czy aż tak '' poprzewracało '' jej się, że nie chce lecieć do najważniejszych osób w swoim życiu. Czy po prostu wreszcie czuje, że zaczęła dorastać na tyle by mieć własne zdanie i własne życie. Nie była pewna tych spraw. Jak sobie na to odpowiedzieć. Dlatego nie wypowiadała się na głos. Nie chciała zaprzątać nie tylko siebie, tymi pytaniami.
Nim dotarła do swojego miejsca pracy, wstąpiła do piekarni. Odkąd ją znalazła, bardzo lubiła przychodzić tutaj, nawet i po jedną bułkę. Pieczywo było przepyszne, pieczone na świeżo na tyłach sklepu. Dlatego tak bardzo smakowało nie tylko dziewczynie. Po zrobieniu małych zakupów, ruszyła do pracy.
Z lekkim westchnieniem przyśpieszyła kroku, widząc światło w zoologicznym. Wiedziała, że Michał już tam jest. Z czego była zadowolona, bo nie pamiętała gdzie są jej klucze. Z siłą większą, niż zamierzała, otworzyła drzwi i weszła do środka. Lekko skuliła się, słysząc jak drzwi mocno odbiły się od nóżki zabezpieczającej na ziemi. Podniosła wzrok i od razu napotkała zirytowane spojrzenie kuzyna.
- Grawitacja. - powiedziała tylko, przechodząc obok niego. Do jej uszu dotarło jeszcze niewyraźne mruknięcie, nim schowała się na zapleczu. Kupione wcześniej pieczywo odłożyła na mały stolik, a swój plecak rzuciła na kanapę. Podeszła do wieszaka, na którym zawiesiła swoją dość mocno, mokrą kurtkę. Niedbale związała włosy w coś na wzór koczka, na czubku głowy.
Wyszła na sklep i zauważyła, że nie ma nikogo. Nie wiedziała dlaczego, ale odetchnęła na to. Podeszła do lady i oparła się o nią. Michał patrzył na nią z uniesioną brwią.
- Co? - westchnęła po kilkunastu sekundach.
- Wytrwaj dzisiaj bez obrażania się. - prychnął chłopak, zahaczając swoje, już za długie włosy za ucho.
- Proszę? - głos Magdy podniósł się lekko. Nie rozumiała o co chodzi chłopakowi.
- Wiesz o co chodzi. Widać po tobie, że dzisiaj nie jest twój dzień.
- Ale co to ma do rzeczy?
- To, że nikt nie będzie głaskać Cię po główce. - Michał wstał z kartonu, na którym siedział i przeszedł obok kuzynki. Magda stała przez chwilę, patrząc w ścianę.
- Mnie nikt nie musi głaskać. - zaczęła, odwracając się. - Ale Ciebie chyba trzeba. Zachowujesz się jak dupek, a dopiero przyszliśmy do pracy. Nie interesuje mnie, kto doprowadził Cię do takiego stanu. Ale nie wyżywaj się na mnie.
Chłopak patrzył uważnie na dziewczynę. Można było powiedzieć, że w jakiś sposób walczyli na wzrok. Po prawie minucie, pierwszy poddał się Michał. Odwrócił wzrok, od razu podchodząc do jednego z akwarium. Dziewczyna wywróciła oczami. Podeszłą do kartonu, na którym wcześniej siedział chłopak i zajęła miejsce. Przez chwilę patrzyła na drzwi, za którymi było widać jak deszcz przybrał na sile.
- Będzie dzisiaj dostawa? - zapytała na tyle głośno, by chłopak ją usłyszał. Michał drgnął na jej pytanie. Zastanowił się, po czym odpowiedział.
- Powinni, ale kto wie czy dotrą.
- Wywalmy ich. Bez sensu jest utrzymywać kontakt z firmą, która leci z nami w kulki. - dziewczyna bardzo pilnowała się, by nie powiedzieć inaczej. Cisnęło się jej na usta kilka przekleństw. Ale nie chciała jeszcze bardziej nakręcać chłopaka.
CZYTASZ
Ona
Teen FictionKiedy chłopaki nie wyobrażają sobie życia bez Ashtona, a w jego życiu pojawiła się ona...