❝Ja chcę mieć władzę, jaką ty posiadasz, Ja chcę duszami władać, jak ty niemi władasz❞
W okrągłej sali jedynym źródłem światła był długi żyrandol zwisający nad moją głową. Dookoła na podwyższeniu, jakby wokół sceny teatralnej siedziały postacie w czarnych togach. Ich twarze były za mgłą. Wyraźna była jedynie sylwetka dziewczyny o rudych włosach, to była Susan. Patrzyła na mnie z pogardą.
- Skazana na karę dożywotniego pobytu w Azkabanie - rozległ się kobiecy głos.
Drzwi do pomieszczenia otworzyły się, wpełzł wielki wąż z krwiożerczym wzrokiem i owinął się wokół mnie. Jego ciężar powalił mnie na łopatki. Słyszałam krzyki, ale z oddali, niejako pod wodą. Wąż atakował każdego kto się zbliżył. W pewnym momencie podłoga się załamała i siedziałam już w gabinecie Slughorna, ale profesora nigdzie nie było. Było czuć zapach Amortencji. Otworzyłam drzwi i natychmiastowo znalazłam się w gabinecie Riddla, jakby był tuż za drzwiami. Leżałam się naga na biurku, gdy nagle pojawił się Tom. Nie wyglądał normalnie, miał chorobliwie bladą cerę, przekrwione oczy i twarz dziwnie nieludzką. Jego oblicze przypominało... Węża.
Obudziłam się zalana potem dysząc ciężko. Światło księżyca padało na twarz Ridda. Wyglądał normalnie.
- Wszystko w porządku? - wymruczał.
- Tak, po prostu zły sen - odparłam przyciskając twarz do poduszki.
- Strasznie się wierciłaś i coś mamrotałaś. Nigdy wcześniej ci się to nie zdarzyło - przytulił mnie czule - no już spokojnie, jesteś ze mną.
***
Rano obudziła nas sowa stukająca dziobem w okno. Tom wstał i odebrał listy. Gdy spojrzał na treść jego twarz zdradzała niepokój.
- Kurwa - zaklnął.
Widząc mój pytający wzrok podał mi list.
Wezwanie
Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów wzywa Pana Toma Marvolo Riddla Jr w charakterze strony w sprawie wzniesionej przez Pana Albusa Percivala Wulfrica Briana Dumbledora przeciwko Panu Tomowi Marvolo Riddlowi Jr o zabójstwo Joan O'Kelly przy użyciu zaklęcia niewybaczalnego Avada Kedavra i zawiadamia, że rozprawa odbędzie się dnia 15 kwietnia 1950 roku o godzinie 10:00 w sali przesłuchań nr 10 w budynku Ministerstwa Magii. Stawiennictwo oskarżonego jest obowiązkowe, w innym przypadku zostanie on doprowadzony na przesłuchanie przy użyciu środków przymusu bezpośredniego.
Szefowa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Charlotte AinleyOtworzyłam drugą kopertę. Był w niej podobny list.
Wezwanie
Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów wzywa Panią Annie Anastasię Ainley w charakterze świadka w sprawie wzniesionej przez Pana Albusa Percivala Wulfrica Briana Dumbledora przeciwko Panu Tomowi Marvolo Riddlowi Jr o zabójstwo Joan O'Kelly przy użyciu zaklęcia niewybaczalnego Avada Kedavra i zawiadamia, że rozprawa odbędzie się dnia 15 kwietnia 1950 roku o godzinie 10:00 w sali przesłuchań nr 10 w budynku Ministerstwa Magii. Stawiennictwo świadka jest dobrowolne.
Szefowa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Charlotte Ainley
- O kurwa - zrobiłam wielkie oczy - ty chyba nie masz zamiaru się tam stawiać.
- Oczywiście, że nie. Dumbledore boi się bezpośredniego starcia, więc załatwia to drogą sądową.
- On myśli, że będę zeznawać przeciwko tobie. Próbuje grać mi na emocjach. Dobrze wiem kto poprowadzi rozprawę i nie mam zamiaru na nią przychodzić - rzuciłam listy na łóżko - wytoczył pozew niewinnemu. Co za absurd.
- Jego jedyny dowód to to, że podczas mojej obecności w szkole drugi raz zginęła szlama. Gdyby nie on wytoczył pozew to stawiłbym się, ale sąd Dumbledora nie będzie sprawiedliwy.
- Więc co robimy? Będą chcieli doprowadzić cię siłą. Wiedzą gdzie jesteśmy.
- Dlatego trzeba będzie zmienić miejsce pobytu i dobrze je zabezpieczyć - odrzekł spokojnie, już wszystko miał w garści - Zaklęcie Fideliusa.
***
Zgodnie uznaliśmy, że Strażnikiem Tajemnicy powinien zostać Lestrange. Chociaż w lepszych relacjach byliśmy z Nathanielem, to nie mogliśmy ryzykować, ponieważ Prorok pewnie już się zajął nagłośnieniem sprawy, a Andrew był pod ręką.
Nie można było zwlekać, więc zabraliśmy się do roboty. Riddle wycelował różdżką w Lestrange, następnie błysnęło jasnoróżowe światło. Teraz pozostało deportować się do strzeżonego tajemnicą miejsca i byliśmy bezpieczni.
Spakowaliśmy swoje rzeczy, a gdy zeszliśmy na dół pożegnać Andrewa, drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem. Stanęła w nich... Moja matka w towarzystwie jednego z wyższych urzędników ministerstwa i dementora. Nie wiem co gorzej na mnie działało, ona czy dementor. Na ich widok puściliśmy się biegiem po kufry.
- Drętw...
- Protego! - zdążyłam odaprzeć atak.
Ruszyli za nami. Co chwilę miotali zaklęciami, które sprawnie blokowaliśmy, więc odbijały się na wszystkie strony. Chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce, być gdzieś daleko z Tomem i nigdy więcej nie oglądać żadnej rządowej mordy. Jedną ręką udało mi się złapać kufer. Tom objął mnie pośpiesznie gdy różdżka mojej matki została wycelowana prosto w niego. Nie wiem w co trafiło zaklęcie. Na pewno nie w nas, bo nas już tam nie było.
Teraz staliśmy na wzgórzu, a przed nami wyrosła nieco zniszczona tabliczka z napisem ,,Little Hangleton". Wioska w dolinie nie była specjalnie rozległa. Na końcu brukowej uliczki było widać oświetlony kościół, a za nim cmentarz. Bliżej rozciągał się szereg domów, ale jeden najbardziej przykuł moją uwagę. Dwór na wzgórzu był zdecydowanie jednym z największych budynków w owej wiosce. Gdy podeszliśmy bliżej zobaczyłam, że jest otoczony wysokim żywopłotem i licznymi krzakami czerwonych róż. Wielkie okna w białych ramach i masywne drzwi w tym samym kolorze dodawały uroku. Mimo, że nie był tak imponujący jak dwór Lestranga, to miał w sobie to coś. Weszliśmy do środka. Dom wyglądał schludnie. Mimo, że od jakiegoś czasu nikt tu nie zaglądał, to nie byłam w stanie zobaczyć kurzu na powierzchniach.
- Pamiętasz co mi obiecałaś? - zaczął Riddle.
- Co? - dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że Riddle ma ranę przy łuku brwiowym.
- Że kiedy będziemy mieszkać sami, to po domu będziesz chodzić tylko w mojej koszuli - szepnął mi do ucha obejmując mnie w talii. Poczułam ciarki, jak za każdym razem gdy to robił.
___
Jestem w trakcie pisania rozdziałów, które rozwalą wszystko. Normalnie pisząc je płacze, śmieję się i wkurzam. Wyczekujcie <3
CZYTASZ
Yes, professor Riddle 🔞
Hayran Kurgu❝Panno Ainey, proszę zapamiętać, że mnie nie da się oszukać. Mam twoje myśli i wspomnienia jak na tacy, łącznie z tym o czym fantazjowałaś podczas dzisiejszej lekcji❞ Fanfiction zawiera mature content, czyli to co lubicie najbardziej (erotyzm, używ...