❤15❤

444 42 27
                                    

*Pov Tamaki*
Dzisiaj nadszedł wyczekiwany przeze mnie dzień. Jestem umówiony wieczorem z Mirio na festiwal. Od samego rana się strasznie stresuję, bo to tak jakby nasza pierwsza randka. Już kilka godzin przed wyjściem postanowiłem zacząć się szykować, aby wyglądać perfekcyjnie. Gdy otworzyłem szafę próbowałem wymyśleć jakiś super outfit. Skończyło się na przymierzaniu praktycznie każdej rzeczy z szafy. Nagle gdy spojrzałem w lustro zdałem sobie sprawę z jednej rzeczy.

-A co jeśli Mirio założy yukate?-powiedziałem sam do siebie. Nie wiedziałem teraz co zrobić, jeśli tylko on ją założy to będzie to głupio wyglądać. Ale może jednak jej nie ubierze a ja tak i wtedy to ja będę wyglądał jak idiota. Po kilkuminutowych rozmyślaniach wpadłem na błyskotkotliwy pomysł.

-Hej,co zakładasz na wyjście?-napisałem do chłopaka SMS'a.

-O Cześć!!! Zakładam pomarańczowy t-shirt i jasne jeansy B ) A ty? : ) - odpisał mi po chwili.

-Jeszcze nie wiem, ale coś zaraz wymyślę.

-Okej powodzenia!!! ^^

Wybrałem w końcu jeansową kurtkę, czarne spodnie z małym łańcuchem i biały t-shirt. Myślę, że wyglądam w tym w miarę okej. Poszedłem ogarnąć moje włosy. To akurat poszło mi szybko i łatwo. Gdy skończyłem zostało mi jeszcze 10 minut do wyjścia, więc naszęście wyrobiłem się.

Wyszedłem z mojego domu wpełni gotowy, jednak trochę dalej zestresowany. Gdy byłem już na umówionym miejscu to musiałem czekać na niego kilka minut, nie odpisywał na moje sms-y ani nie odbierał telefonu. Trochę zaczynam się martwić....  Nagle poczułem że ktoś się zbliża do mnie od tyłu. Gdy już chciałem się obrócić to poczułem jak ta osoba mnie obejmuje. Lekko podskoczyłem ze strachu.

-Hejj, przepraszam na spóźnienie-tą osobą okazał się Mirio.

-Cześć, cześć. Słuchaj nie zachodź mnie tak od tyłu więcej-oznajmiłem poważnym tonem.

-Hehe tak łatwo cie przestraszyć

-To nie dlatego!

-Przecież widziałem że aż podskoczyłeś.

-Dobra idziemy-zacząłem iść w stronę festiwalu aby zakończyć wcześniejszy temat rozmowy.

Blondyn złapał mnie za rękę uśmiechając się promienie, ja odwzajemniłem jego uśmiech, jednak mój był delikatny. Spacer tam zajął nam tylko 10 minut. Miejsce wyglądało przepięknie, wybijało się zdecydownie, przez to że było tam pełno światła. Wszędzie byly przeróżne stragany. Jako pierwsze odwiedzieliśmy stoisko z watą cukrową, ponieważ miałem na nią wielką ochotę. Potem poszliśmy szukać czegoś dobrego do zjedzenia dla Mirio. On w przeciwieństwie do mnie nie miał ochoty na coś konkretnego i spoglądał na praktycznie każdą budkę. Nagle zauważyliśmy znajome nam twarze.

-Ooo A czy to nie moi ulubieni uczniowie?!- pomachał do nas Pan Yamada. Ciągnął on za sobą Pana Aizawe trzymając go za rękaw.

-Nie ładnie tak faworyzować uczniów proszę Pana-odpowiedział mu Togata zadziornie.

-Ahh przestań, przecież prawie każdy uczeń jest moim ulubio-przerwał swoją wypowiedź spoglądając na nasze złączone ze sobą dłonie-WIEDZIAŁEM!!!!

-Przestań się tak drzeć idioto- powiedział Pan Aizawa przykładając dłoń na jego usta.

-A no właśnie, bo Pan nie wie. Jesteśmy z Mirio parą-powiedziałem rumieniąc się lekko-Ogólnie to chciałem Panu podziękować za po prostu całą pomoc.

-Nie ma sprawy! Cieszę się, że mogłem jakoś pomóc! W końcu czuje się jak wychowca. Życzę wam szczęścia chłopaki, musicie mnie zaprosić kiedyś na swój ślub-powiedział jak zwykle głośno i uśmiechając się szeroko.

-No pewnie, napiszemy już wam dzisiaj zaproszenie, aby nie zapomnieć-odpowiedział Mirio.

-,,Wam"?-Pan Aizawa podniósł jedną brew pytająco.

-Aaa widzę że zauważyliście!! No to jak widać udało mi się w końcu i zgodził się ze mną iść na randkę!-Mic zaczął kleić się do Erasera.

-Przecież to nie jest randka-zaczął go odpychać.

-Ahhh przestań kłamać!

- Nie wytrzymuje z tobą, jesteś takim jebanym idiotą.

-Dobra dobra my już musimy iść, bo jestem naprawdę głodny-Mirio powiedział do nauczycieli obracając się-A i życzę Paną udanej randki!-rzucił na pożegnanie.

Słyszeliśmy ich jeszcze jakieś krzyki, ale nie zwracaliśmy uwagi na to co się tam dzieje. Po półgodzinnych poszukiwaniach czegoś pysznego dla blondyna w końcu zdecydował się on na po prostu frytki. Nie były może one czymś co sobie wymarzył, ale miał już dość szukania. Po zjedzeniu postanowiliśmy pójść do jakiegoś straganu z różnymi grami. Szukaliśmy jakiegoś jednego fajnego, ponieważ nie chcieliśmy marnować dużo pieniędzy.

-Chodźmy tu!-wskazał na budkę, gdzie musisz strzelić w cel, aby wygrać nagrodę.

Mirio od razu wyłożył pieniądze na stół, a sprzedawca dał mu zabawkową broń.

-Która nagroda ci się podoba Tamaki?

-Eee nie wiem, myślę, że ten pingwin wygląda uroczo-wskazałem na pluszaka.

Chłopakowi nie udało się nic wygrać podczas pierwszej rundy, więc poprosił o kolejną. Znowu to samo i tak w kółko.

-Może już chodźmy-zaproponowałem.

-Nie! Chcesz pingwina to ci go wygram nie ważne co!

-Wcale go jakoś bardzo nie chcę.... No chodź już.

-Ostatnia kolejka proszę

-Ahh no dobra, ale połowę strzałów z niej mi oddajesz. Jestem ciekawy czy serio jest to takie trudne.

-Okej!-odpowiedział szczęśliwy kładąc pieniądze na stół. Znowu nie udało mu się nic trafić.

-Dobra teraz moja kolej.

Za pierwszym strzałem niczego nie trafiłem, ponieważ niezbyt ogarnąłem o co w tym chodzi. Kolejny raz znowu nic, i tak do końca. Jednak serio to trudne...

-Dobra chodź w tym się nie da nic wygrać, kupię ci takiego pingiwa na allegro i tyle.

-O świetny pomysł! Ale na jakąś okazję, Okejj..... bo bez okazji to tak dziwnie

-Przestań, jestem twoim chłopakiem, mogę Ci robić prezenty bez okazji.

Odeszliśmy obydwoje ze wyśmienitymi humorami. Zbliżał się już czas fajerwerek, poszliśmy na punkt widokowy, aby mieć jak najlepsze miejsce. Gdy tam dotarliśmy była zaledwie garstka ludzi, ale po chwili było już ich pełno,  dobrze że zdecydowaliśmy się przyjść wcześniej.

Na niebie w końcu pojawiły się wielokolorowe fajerwerki. Były one naprawdę przepiękne. Cudowności tej chwili dodawał zdecydownie fakt, że trzymałem rękę mojego chłopaka i mogłem patrzeć na jego zachwyconą minę. Gdy tylko spojrzałem na jego twarz to nie było już odwrotu, fajerwerki już były dla mnie nie ważne, on jest milion razy piękniejszy od nich. Nagle jego twarz odwróciła się w moją stronę, zarumienieł się lekko uśmiechając się gdy sobie zdał sprawę, że mu się przyglądam. Ja w tamtej chwili miałem całą czerwoną twarz. Nagle przybliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta. Ta chwila była cudowna, nie liczyło się dla mnie wtedy kompletnie nic oprócz niego.

-Tamaki chcę z Tobą być razem na zawsze-powiedział rozłączając nasze usta.

-Ja z Tobą też!-powiedziałem obejmując go ciasno, on odwzajemnił mój gest.

Tak staliśmy przytuleni do siebie oglądając dalej fajerwerki. Mam nadzieję, że będę mógł każdy festiwal spędzać z nim. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.Nie da się przecież żyć bez słońca, a dla mnie on nim właśnie jest.

KONIEC

---------------------------------------------------------
To już koniec.

Możecie napisać jakieś rady, bo może jeszcze kiedyś napiszę jakies opowiadanko.

Mam nadzieję, że się wam podobało chociaż trochę!


You Are My Sunhine ( Miritama )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz