*Pov Tamaki*
Od dzisiaj będę już mógł się zachowywać z Mirio jak para publicznie. Wydaje mi się, że nasza szkoła jest dość tolerancyjna, ale jednak na pewno znajdą się osobniki które będą na nas krzywo patrzeć. Nie boję się ich zbytnio, bo jestem dość silny, Mirio też, więc jesteśmy w stanie się obronić. Jedynie nie chcę słyszeć tych wyzwisk skierowanych do nas oraz krzywych spojrzeń, już się zaczynam stresować jak tylko o tym myślę. Po Togacie takie rzeczy spływają jak po kaczce, jednak u mnie jest inaczej. Ale może nie będzie aż tak źle,przecież gdy Yamada flirtuje sobie swobodnie z Panem Aizawą to nic złego o nich nie mówią. Jedynie śmieją się gdy znowu mu się nie uda i Eraser go chłodno odrzuca, jednak z tego to nawet ja się śmieję.Dobra, już czas na wyjście do szkoły. Poprawiłem lekko moje włosy i wyszedłem zza próg drzwi. Skierowałem się w stronę miejsca gdzie zawsze spotykam się z moim chłopakiem. Gdy doszedłem tam
on już na mnie czekał.-Cześć Słonko!-wprost się na mnie rzucił i mocno przytulił.
-Ejej ty jesteś przecież słońce.
-Pff nie czepiaj się. Ale no dobra, idziemy?-wyciągnął do mnie swoją dłoń, ja ją niepewnie złapałem. On się od razu uśmiechnął dzięki temu, to wywołało uśmiech też na mojej twarzy.
Szliśmy do szkoły trzymając się za ręce. Gdy tylko zobaczyłem jakiegoś przechodnia to zdałem sobie sprawę, że jesteśmy w miejscu publicznym. Moja twarz zrobiła się cała czerwona ze zawstydzenia.
-Wszystko w porządku?-spytał blondyn patrząc na mnie z troską.
-T-takk, tylko wiesz to trochę zawstydzające, pierwszy raz trzymamy się za ręce w miejscu publicznym.
-Haha wiem, mnie to tam bardzo cieszy, ale jeśli dla ciebie to niekomfortowe to możemy przestać- zaczął lekko puszczać moją dłoń.
-Nie! Ja też się naprawdę cieszę z tego i nie chce przestać. Po prostu no wiesz, trochę mnie to stresuje, ale i tak szczęście jest większe-nie pozwoliłem puścić mu mojej dłoni i złapałem ją jeszcze mocniej.
-Aaa no dobrze mój wstydziochu-jego słowa spowodowały, że na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy rumieniec.
Gdy zobaczyłem bramę naszej szkoły momentalnie puściłem rękę Mirio. On się na mnie popatrzył ze zdziwieniem, ale już zaraz jego mina była pełna zrozumienia. Weszliśmy na teren tak jak zawsze, czyli po prostu idąc obok siebie.
-Hejka Gołąbe-rzuciła nam się na plecy Nejire krzycząc, jednak nie kończąc tego co chciała powiedzieć zmieniła ton swojego głosu-Będziecie się ukrywać czy nie? Bo nie wiem jak się zachowywać w szkole-powiedziała szeptem. Mirio spojrzał, na mnie. Widać, że chciał abym to ja zdecydował co w końcu robimy.
-Chciałem tego nie ukrywać naprawdę, ale jednak za bardzo się boję chyba-powiedziałem niezręcznie.
-Rozumiem Cię, ale skoro tego chcesz, to możesz spróbować przełamać swój lęk. Wiesz pewnie jak tak to zostawisz to znając ciebie to szybko zdania nie zmienisz-doradziła.
-Słuchaj do niczego Cię nie zmuszam, ale jakby co to pamiętaj, że będę Cię zawsze wspierał i nie pozwolę nikomu ciebie skrzywdzić, więc nie masz czego się bać-położył rękę na moim ramieniu. Jego słowa naprawdę dodały mi otuchy, przez chwilę poczułem nagły przepływ energii.
-Zróbmy to!-chwyciłem jego rękę, był on bardzo zszokowany moim nagłym czynem.
- Jakby co to jeśli usłyszę o was jakieś złe słowo, to dam mocno popalić takiej osobie-Nejire uśmiechnęła się chwytając za swojego bicepsa.
-Hahha dzięki!-Mirio zaczął się śmiać. Ja poczułem się jeszcze bardziej gotowy na wsyztsko.
Zaczęliśmy iść po korytarzu trzymając się za ręce.Ludzie zaczęli się patrzeć, nie mieli jakiś obrzydzonych min, jednak nagle moja odwaga minęła w ułamku sekundy, chciałem się już puścić dłoń mojego chłopaka, lecz on uśmiechnął się do mnie z troską. Przypomniało mi to, że przecież właśnie obok mnie znajduje się najwspanialszy mężczyzna na świecie i nie mam czego się bać. Znam go, on umie sobie ze wszystkim poradzić, więc na pewno uda mu się też mnie obronić, gdy ja już nie będę miał sił by sobie sam poradzić.
Weszliśmy do klasy. Spojrzenia się na nas skupiły, przez chwilę panowała cisza. Poczułem się tak niezręcznie przez tą nagłą, drętwą atmosferę, że natychmiastowo postanowiłem puścić rękę Togaty. Po chwili inni zaczęli coś do siebie szeptac, my się skierowaliśmy do naszych ławek. Mirio zaczął rozmawiać ze mną o jakiś zwyczajnych sprawach, widać, że chciał odwrócić moją uwagę od tej niezręcznej sytuacji która właśnie się wydarzyła. Moje myśli jednak ciągle krążyły wokół tego co teraz muszą myśleć inni. Nagle do blondyna podszeła grupka jego kumpli.
-Ej o co z tym chodziło?-spytał jeden z nich.
-O co ci chodzi?-Mirio chciał się upewnić o czym dokładnie on mówi.
-No wiesz, kiedy weszliście z nim do klasy to się trzymaliście za ręce. Co wy parką jesteście?-przy ostatnim zdaniu się zaśmiał. Chciałem już zainteweniować, aby Togata nie powiedział nic głupiego, pomimo mojego strachu.
-No jesteśmy, a co?-było już za późno na moją interwencję, bo zdążył mu odpowiedzieć z lekkim wymuszonym uśmiechem. Widać było, że w środku jest wściekły przez ton głosu drugiego chłopaka.
Grupka chłopaków zamilkła po tych słowach. Wszyscy patrzyli się na mnie lub Mirio zszokowani.
-No to spoko, dzięki, że nam mówisz prawdę ziom-powiedział inny facet, który wcześniej się nie odzywał.
-Co?!?! Ty to tak spokojnie przyjmujesz?!-krzyknął ten który wcześniej prowadził rozmowę.
-Daj spokój przecież to jest normalne. Co ty taki zszokowany, ja tam codziennie widzę na korytarzu jakieś homo parki, a jeszcze no nasz wychowawca...no chyba nie muszę ci przypominać jego zachowania. Pamiętaj też, że jeśli będziesz nietolerancny dla nich to pewnie Pan Mic da ci taką przemowę, że się nie pozbierasz po niej.
-Dobra masz rację. Po prostu no był to dla mnie szok-chłopak obrócił się do Mirio-Dobra zgoda kumplu, prawda?-wyciągał w jego stronę pięść, aby przybić mu żółwika. Chłopak ozwzajemnił gest. Każdego twarz rozpromieniała, po chwili podeszli oni do mnie.
-Życzę wam szczęścia-powiedział jeden z nich kładąc dłoń na moim ramieniu, inni potem też tak zrobili.
Zaraz potem zaczęła się lekcja, więc każdy usiadł na swoje miejsce.
*Time Skip*
Lekcje się skończyły. Bałem się, że to będzie najgorszy dzień w moich życiu, ale nie było źle. Wszyscy przyjęli nas dobrze, a nawet jeśli nie, to sprawiali takie pozory. Oczywiście było kilka niewygodnych pytań od niektórych, ale nie były one wredne. Na przykład jedna z przyjaciółek Nejire zaczęła się nas pytać kto jest seme a kto uke, a potem zaproponowała nam, że pożyczy nam jakieś mangi yaoi. Oczywiście nie odpowiedziliśmy na jej pytanie, a jej propozycje odrzuciliśmy.W drodze powrotnej ze szkoły blondyn nagle zatrzymał się przy jakiejś tablicy ogłoszeniowej.
-Może przejdziemy się tam? Masz wtedy czas?- spytał mnie wskazując na plakat. Zawierał on informację o tym, że w sobotę ma się odbyć festiwal.
- Nie mam w ten dzień zaplanowanego nic, jak zwykle, więc chętnie się wybiorę tam z Tobą.
-Dobra to jesteśmy umówieni! Już nie mogę się doczekać!!!
-Spokojnie, skoro ty już się tak ekscytujesz teraz to nie wytrzymasz do soboty.
-No, będzie ciężko-powiedział zawiedziony.
---------------------------------------------------------
Jednak dopiero następny chapter będzie ostatnim, bo zdecydowałam jednak zrobić jakiś wątek z szkołą i no wyszło na to, że będzie jeszcze jeden chapter. Następny raczej będzie ostatnim, ale nic nie obiecuję.
CZYTASZ
You Are My Sunhine ( Miritama )
FanfictionOd naszego pierwszego spotkania zobaczyłem w jego oczach niezwykły zapał. Okazało się, że się nie myliłem, jest on bardzo silny i zawsze daje z siebie wszystko. Zawsze się uśmiecha i jest pogodny. Lśni niczym słońce w moich oczach. Fanart z okładki...