× Prolog ×

993 40 21
                                    

 Wraz z Ojcem staliśmy w lesie. Oczekiwaliśmy na moich nowych Braci. Ojciec obserwował ich od dłuższego czasu. Teraz, nareszcie nadszedł czas, aby ich przyjąć. Z mgły wyłoniły się dwie, jakby biegnące postacie. Nasunąłem kaptur mocniej na twarz i wystąpiłem 2 kroki przed Ojca. Tamta dwójka zatrzymała się może niecałe 10 metrów od nas. Byli to dwaj chłopcy, troche starsi ode mnie, tak jak mi opowiadano. Jeden z nich był wysoki i wydawał się dobrze zbudowany. Na twarzy miał białą maskę, okrywał się żółtą kurtką. Drugi, niższy i bardzo szczupły. Ubrany był w pomarańczową bluzę, której kaptur mocno zasłaniał jego twarz. Wydawało mi się jak od czasu do czasu łypie na mnie spod niego. Ten wysoki lekko zsunął maskę z twarzy i przyglądał się nam twardym wzrokiem.

-Coście za jedni?- w końcu odezwał się oschłym, mimo to przyjemnym głosem chłopak z maską.
-Jestem Toby... TicciToby- oznajmiłem, spoglądając na nich spod kaptura.
-Zwą mnie Slender Man- w naszych głowach można było usłyszeć niski, męski głos, należący właśnie do Ojca- Obserwowałem was od dłuższego czasu. Uznałem, że jesteście godni bycia moimi Proxy.
-Pro... czym?- ten niższy miał znacznie mniej ochrypły głos.
-Proxy... Moimi pomocnikami, synami- objaśnił spokojnie Slender- Podejmujecie się?

 Spojrzeli na siebie porozumiewawczo, jakby w ten sposób się komunikowali. W końcu ten wyższy westchnął i odezwał się:

-Podejmujemy...
-Świetnie- w głosie Ojca można było wyczuć satysfakcję- Od dziś będziesz zwał się Masky, a twój brat Hoodie. Będziecie, wraz z Tobym, spełniać polecone wam misje.

 Żaden nic nie odpowiadał. Wysoki mężczyzna nachylił się do mnie i ,,wyszeptał":

-Toby, oprowadzisz ich po Posiadłości i objaśnisz, co i jak, dobrze?
-Oczywiście- westchnąłem.

 Slender strzelił palcami. Poczułem, jak otacza nas gęsta mgła. Zamknąłem oczy, to uczucie dziwnie mi się podobało. Gdy z powrotem je otworzyłem, znajdowaliśmy się tuż przed Posiadłością Ojca. Masky i Hoodie rozglądali się dookoła, lekko zdezorientowani.

-Zostawiam was w dobrych rękach- Slender ponownie się odezwał- Toby oprowadzi was po... nowym domu. Wyjaśni wam, co macie robić. Ja w tym momencie muszę znikać. Powodzenia, moje dzieci!

 Po tych słowach zniknął. Spojrzałem na tamtą dwójkę. Stali wpatrzeni we mnie. Lekko wzruszyłem ramionami i gestem ręki wskazałem im, aby szli za mną. Miałem nadzieje, że reszta mieszkańców wszystkiego nie spali.

[...]

 Pod wieczór, udałem się już do swojego pokoju. Oprowadzanie ,,nowych" po tej willi to trudne zadanie. Zwłaszcza, że Tim, o ile się nie mylę, chciał wszystkiego dotknąć, przez co prawie zniszczył stare, zakurzone księgi Slendera, a największy napalenec - Jeff - prawie wyrył ,,uśmiech na twarzy młodszego. Nic się na szczeście nie stało. Pokazałem im ich pokoje, po czym sam udałem się na spoczynek. Szybko przebrałem się z ,,roboczych" ubrań w coś wygodnego, walnąłem się na łóżko i dość szybko zasnąłem. Jutro chciałbym bliżej poznać moich nowych Braci...

// Witam w nowej książce! Ticcimask jest shipem bardzo memu sercu bliskim, niejednokrotnie do niego wracałam, nawet gdy podekscytowanie Creepypastą opadło. Mam nadzieję na sukces tego opowiadania, pomysłów mam wiele :D //

Have a great day!
~Mrs.Lisiasta ✌

P.S. MilkaMinecraft to je ze specjalną dedykacją dla ciebie Krufo ❤

{ My cute waffle } TiccimaskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz