× Rozdział 3 ×

547 36 15
                                    

[Perspektywa Tim'a]

 Kiedy odniosłem Toby'ego do jego pokoju i ułożyłem w łóżku. Płaszcz rzuciłem na fotel, a jego buty postawiłam przy stoliku. Chwilę mu się przygladałem. Miał lekko zadrapaną twarz. Westchnąłem. Ostatnio zacząłem się zastanawiać, dlaczego ja mu to robię? Ciągle mu dokuczam, uprzykrzam życie. On właściwie nie jest taki zły. Z rozmyśleń wyrwał mnie odgłos skrzypiącego łóżka. Szybko się odwróciłem w stronę Toby'ego, który właśnie przekręcił się na bok. Odetchnąłem z ulgą. Gdyby mnie zobaczył, byłoby troche dziwnie i niezręcznie. Wyszedłem od niego z pokoju, wszedłem do siebie i walnąłem się na łóżko. W tym momencie usłyszałem dzwonek swojego telefonu. Wyjąłem go z kieszeni i odebrałem. Dzwoniła moja dziewczyna, Anne.

-Cześć skarbie, co tam?- uśmiechnąłem się na samą myśl o ukochanej.
-Cześć...- mruknęła, jakby od niechcenia- Bywało lepiej.
-Coś się stało?- zapytałem zmartwiony.
-Nie, nic. Po prostu...- zająknęła się- Posłuchaj, nie chce cię zranić, ale muszę ci to powiedzieć. Znalazłam kogoś innego, już cię nie kocham.

 Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Myślałem że mi się przesłyszało. Moment milczałem.

-Cz...czekaj, możesz powtórzyć?- wypaliłem w końcu.
-Tim, to koniec- powiedziała poważnie- Zrywam z tobą, nie kocham cie!

 Zabolało... Szybko się rozłączyła pozostawiając mnie samego. Najpierw myślałem, że sobie żartuje i zaraz oddzwoni. Jednak nie stało się to. Czułem się okropnie. Czy ja byłem złym chłopakiem?

-Nie myśl o tym!- opieprzyłem sam siebie w myślach- Było minęło.

 Nie bardzo to pomogło. Chciałem się położyć i zasnąć, ale nie mogłem. Po głowie wciąż chodziła mi myśl o tym co się  właśnie stało.
 Przysnąłem jedynie na prawie 3 godziny. Przebudziłem się prawie o 6 nad ranem, kiedy cała Posiadłość powinna smacznie spać. Wtedy poczułem dziwne, nieprzyjemne kłucie w sercu. Dziwne uczucie, nigdy wcześniej go nie czułem. W oczach miałem łzy. Cała ta sytuacja z Anne strasznie mnie zmiękczyła. Nie jestem taki, nie okazuję uczuć.
 Usłyszałem kroki. Zdusiłem płacz, na wypadek jakby był to Brian lub Toby. Osoba zapukała, ale nie odpowiedziałem. Mocno zmrużyłem oczy i próbowałem zasnąć. Udało się.

[Rano, ok. godziny 9]

 Zszedłem na śniadanie. W kuchni siedział Toby, na talerzu przed nim leżały 2 gofry. Ten tak od kiedy pamiętam. Uśmiechnąłem się lekko, starając się stwarzać pozory jakby nic się nie stało. Podszedłem do blatu i wyjąłem z chlebaka 2 bułki. Przekroiłem je. Miałem wrażenie, że młodszy mi się przyglada. Odwróciłem się i na niego spojrzałem.

-Aż taki ciekawy jestem że na mnie patrzysz?- burknąłem unosząc jedną brew.
-W...wybacz- zająknął się- Zapatrzyłem się, nic wielkiego.

 Chwilę milczał.

-Chciałbym z tobą porozmawiać...- mruknął po chwili namysłu- Mógłbyś do mnie wstąpić po śniadaniu?
-Nie bardzo mi się chce, ale w ostateczności moge- odwróciłem się z powrotem do blatu- Nie wiem coś wymyślił, ale niech będzie.
-Dziękuje- powiedział, jakby z ulgą w głosie.

 Parsknąłem. Skończyłem robić sobie śniadanie, usiadłem naprzeciwko Toby'ego. On kończył jeść swoje, wstał i rzucając mi krótkie spojrzenie, wyszedł z kuchni. Co jeśli to on był osobą, która przyszła do mnie w nocy?

{ My cute waffle } TiccimaskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz