Rozdział 4

894 34 0
                                    

Obudził mnie dźwięk budzika. Ubrałam na siebie szlafrok i zeszłam na śniadanie. W kuchni byli już wszyscy obecni co mnie, zdziwiło ponieważ zawsze pamiętałam moich braci jako śpiochów. Każdy z domowników posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam.

Po pysznym śniadaniu chciałam iść przyszykować się do szkoły jednak zatrzymał mnie głos mojego najstarszego brata. Kiedy zauważył, że się zatrzymałam skinął głową do Jade, która wyszła z kuchni. Luke chciał mi oznajmić, że w szkole do której chodzę są mundurki. Zanim zdołałam chociaż mrugnąć okiem do kuchni znowu weszła gosposia z wieszakiem oraz pudełkiem. Mundurek składał się z białej koszuli, niebieskiej spódniczki oraz czarnych czółenkach. W komplecie był również sweterek oraz koszula na krótki rękach.

Po uszykowaniu się do szkoły czekałam w salonie o wyznaczonej godzinie. W pomieszczeniu spotkałam tylko Tonego, który porządkował jakieś papiery. Oznajmił mi, że na dole w garażu czeka na mnie kierowca. Byłam w małym szoku kiedy mi to powiedział. Po co mi kierowca? Przecież mogę już sama pojechać do szkoły. Muszę ten temat koniecznie poruszyć z Lukiem. Kierowca okazał się miłym panem po 30. Ma na imię James i ma dwie malutkie córki. Podczas drogi do szkoły słuchałam zabawnych historii z ich życia. Kiedy samochód zatrzymał się przed budynkiem z czerwonej cegły słyszałam swoje bijące serce.

Z nadzieją weszłam do szkoły i starałam się odnaleźć sekretariat po błądzeniu przez dwie minuty udało mi się dostrzec wielki napis na drzwiach. Po krótkiej wizycie mogłam już zobaczyć swój plan. Kiedy spojrzałam na dzisiejszy dzień trochę mi się humor zepsuł, ponieważ zobaczyłam, że mam dziś historię, której szczerze nienawidzę.

Ruszyłam korytarzem w poszukiwaniu odpowiedniej sali. Tak się skupiłam na cyferkach na drzwiach, że nie zauważyłam osoby. Poleciałabym na ziemie gdyby nie przytrzymały mnie silna para rąk. Patrze na twarz mojego wybawcy i widzę niebieskie oczy. Chłopak wpatruje się we mnie z zaciekawieniem. Kiedy zaczęłam czuć się niekomfortowo naszym zbliżeniem, odsuwam się na bezpieczną dla mnie odległość. Jego brązowa grzywka spada mu na czoło. Lecę wzrokiem po chłopaku i mogę stwierdzić, że należy do szkolnej drużyny. Wiem to po jego ubranej bluzie z logiem szkoły i numerkiem zawodnika.

Z myśli wyrywa mnie głos sportowca.

- Musisz być nowa, takiej dziewczyny nie da się przeoczyć. Przewracam oczami na jego wypowiedź

- Jestem Max a ty? Pyta niepewnie.

- Jestem zagubiona ale mam nadzieję, że mi pomożesz. Mam wielką ochotę się z nim podroczyć. Specjalnie nie chce zdradzać swojego imienia.

- To widać na pierwszy rzut oka, ale ja ci z chęcią pomogę w zamian za twoje imię okey? Zastanawiam się czy zaakceptować warunek chociaż co mi szkodzi nie wygląda jak by miał mnie zaraz zjeść.

- Gdzie jest sala 210? Po zadaniu pytania od razu na twarzy chłopaka maluje się uśmiech.

- Zapraszam za mną pokażę ci gdzie kryje się królestwo biologii. Mówi i zaczyna iść w przeciwnym kierunki niż tym co ja szłam. Chyba jednak dobrze, że na niego wpadłam sama do jutra nie znalazłabym klasy. Podczas drogi mój towarzysz cały czas się starał ze mnie wyciągnąć informacje o mojej osobie ale ja go bardzo szybko zbywałam głupi odpowiedziami. Kiedy stoimy pod drzwiami do klasy Max od razu pyta się o imię przypominając mi, że zgodziłam się na jego warunek. Po chwilowym zawahaniu postanawiam zdradzić swoje imię, ale dokładnie w tym czasie na plecy chłopaka wskakuje blond włosy chłopak. Wykorzystując okazję szybko uciekam do klasy. W pomieszczeniu nie ma jeszcze za wiele osób. Po chwili podchodzi do mnie trochę wyższa dziewczyna od mnie i się przedstawia.

- Hej jestem Anna ty musisz być ta nowa. Ellie prawda? Optymizm dziewczyny bije na kilometr.

- Tak jestem Ellie miło cię poznać. Uśmiecham się nieśmiało w kierunku dziewczyny. Nowa koleżanka od razu ciągnie mnie w kierunku pięciu dziewczyn. Kiedy dzwonek zadzwonił znałam już imiona dziewczyn oraz dużo opowiedziały mi o nauczycielach i pozostałych uczniach w klasie. Biologia jest moim ulubionym przedmiotem, dlatego lekcja strasznie szybko mi minęła.

Szłyśmy właśnie na lekcje matematyki kiedy jedna z piątki dziewcząt chyba Clara mówiła o zbliżającej się imprezie u jakiegoś chłopaka z drużyny. Gadały jak najęte omawiając stroje na wyjście. Zrobiło mi się smutno myśląc, że nie mogę się wybrać razem z nimi. Może mój brat da się jednak na mówić?

Matma była okropna kto wymyślił te wszystkie czary, które dzieją się na tablicy, nawet w Hogwarcie było wszystko łatwiejsze do zrozumienia.

Po jakże paskudnej lekcji udałyśmy się na stołówkę. Anna od razu ostrzegła mnie, żebym nie brała żadnego mięsa. Kiedy posłałam jej zdziwione spojrzenie szybko wytłumaczyła, że podobno kiedyś ktoś się zatruł. Nigdzie nie potwierdzili takich informacji, więc to tylko plotka. Ale i tak dla bezpieczeństwa wybrałam sałatkę i sok pomarańczowy. Całą przerwę śmiałyśmy się z akcji jaką odwalili chłopacy z starszej klasy. Podobno podczas sprawdzania obecności wyszli z szafy i powiedzieli „ Kurwa ale gorąco w tej Narnii". Nauczycielka ochrzaniła ich dość mocno chociaż słyszałyśmy, że kiedy była z nimi u dyrektora. On sam powstrzymywał śmiech. Cała akcja zakończyła się tylko uwagą oraz 2h kary w sobotę.

No i niech ktoś mi powie, że liceum nie może być piękne. Reszta lekcji minęła mi bardzo szybko. Nawet udało mi się dogadać z dziewczynami. Jestem ciekawa czy w poprzedniej klasie to ja byłam problemem czy oni?

Po opuszczeniu budynku szkoły od razu zobaczyłam samochód, którym przyjechałam. Pożegnałam się z dziewczynami i zajęłam miejsce w samochodzie. Całą drogę do mieszkania opowiadałam kierowcy o pierwszym dniu. Weszłam do apartamentu i od razu poczułam zapach jedzenia. Podążyłam do kuchni gdzie zastałam gotującą Jade. Gosposia od razu wypytała mnie o szkołę i koleżanki. Przerwałam opowieść o Maxie kiedy do kuchni wkroczył mój starszy brat. Jack podszedł do ekspresu i zaparzył kawę. Kiedy spytał się o czym rozmawiałyśmy unikałam jego wzroku, posyłając błagające spojrzenie kucharce. Zbyła go mówiąc, że gadamy o babskim sprawach. Poczułam jeszcze większą sympatie do tej kobiety. Chyba wiedziała, że życie z takimi braćmi nie jest łatwe.

SLIGHT PROBLEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz