Rozdział 5

778 24 0
                                    

Obiad został zjedzony w miłej atmosferze. Wstawałam właśnie od stołu, kiedy zatrzymał mnie głos Tonego.

- Usiądź. Musimy porozmawiać.- . Zajęłam z powrotem swoje miejsce i patrzyłam wyczekująco na każdego z braci. Po chwili odezwał się Luke.

-Wiemy, że sytuacja w której cię postawiliśmy może ci się nie podobać, ale musisz się z tym pogodzić póki jesteś pod naszą opieką.- Wkurzyłam się. Co oni mogą wiedzieć? Zostawili mnie. Mnie i rodziców. Więc jak mogą to rozumieć? Postawili mnie w sytuacji bez wyjścia. Nikt się mnie nie zapytał czy chce się przeprowadzać ani czy chce iść do tej szkoły. Oni chcą o wszystkim decydować.

- Co wy możecie wiedzieć? Zostawiliście mnie z rodzicami samą. Nie było z wami żadnego kontaktu. Nawet jednego głupiego telefonu czy żyjecie. Jeśli myślicie, że zacznę robić wszystko co mi każą to jesteście w błędzie. Mam 16 lat i chce iść czasem na imprezę czy powłóczyć się z znajomymi w nocy.- Pod koniec wypowiedzi uniosłam głos.

- Martwimy się o ciebie. Zrozum to. Myślisz, że nam jest łatwo? My również straciliśmy rodziców. Nie zgadzamy się, żebyś chodziła na imprezy. Wiemy jak wyglądają szczeniackie imprezy tutaj dlatego się nie zgadzamy. Nawet nie wiesz jak niebezpieczni ludzie są tutaj. Wywróciłam oczami na jego wypowiedź. Sami chodzili prawie co weekend na balangi a mi chcą tego zabronić.

- A może to wy jesteście niebezpieczni? To was w Londynie nazywali synami szatana. Nawet sobie nie wyobrażacie jakie piekło przeszłam po tym jak wyjechaliście.- łzy stanęły mi w oczach. Żaden z braci nawet się nie poruszył. Po jakimś czasie odezwał się Jack.

- Nic nie wiesz. Nie mogliśmy zostać a tym bardziej cię zabrać ze sobą. Byłaś tylko dzieckiem.-Teraz już nie panowałam nad łzami. Siedziałam skulona na tym krześle i starałam się domyślić dlaczego musieli wyjechać.

- Dlaczego nie mogliście zostać?- Spytałam, kiedy trochę się uspokoiłam. Dostałam odpowiedź od razu. Tym razem odpowiedział najmłodszy z braci.

- Nie wiesz jeszcze o bardzo dużo rzeczach na tym świecie. Nie zawsze wszystko jest takie piękne na jakie wygląda.- Nie rozumiałam jego odpowiedzi. Co niby ma wyglądać pięknie?

- Nie rozumiem.- Wyszeptałam po chwili. Kiedy nic nie mogło wpaść mi do głowy.

- Są ludzie, którzy nie zajmują się legalnymi rzeczami. Rozumiesz o co mi chodzi? Spytał się Luke. Kiedy pokiwałam głową. Kontynuował

- Ci ludzie są naprawdę niebezpieczni i potrafią zmienić życie w piekło. Mają opracowane plany niemal do perfekcji. Są zagrożeniem nie tylko dla osoby, która z nimi zadrze, ale również dla jej rodziny.- Chyba zaczynałam rozumieć co próbują powiedzieć.

- Czyli mieliście problemy z takimi ludźmi? Dlatego nas zastawiliście? Żeby oni nie zrobili nam krzywdy.- Analizowałam to wszystko w głowie.

- Można tak powiedzieć.- Odparł z spokojem Luke. - Zostawiliśmy was bo nie mieliśmy wyjścia.-Byłam bardzo ciekawa co takiego moi bracia zrobili, że nagrabili sobie u takich osób.

- Dlaczego mieliście kłopoty?- Zapytałam niepewnie.

- Na to pytanie nie dostaniesz odpowiedzi. I nie zamierzaj się kłócić, ponieważ twoja niewiedza może wyjść ci na lepiej. Jeśli nie masz jeszcze pytań to uważam temat za zamknięty i proszę cię, żebyś do niego nie wracała. - Moja głowa miała za mało informacji, żeby wszystko złożyć w całość. Ale powinnam się cieszyć, że wiem dlaczego nas zostawili. Kiedy bracia wstawali od stołu nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie.

- Czy wiecie co się działo pod waszą nieobecność? -Zapytałam z nadzieją, że nie są świadomi tego co przeszłam. Bracia wymienili ze sobą spojrzenia po czym zajęli znowu miejsca.

- Tak wiemy. Mieliśmy stały kontakt z rodzicami.- Zamarłam na słowa Luka.

- Rodzicie o wszystkim wiedzieli? Dlaczego mnie okłamali mówiąc, że nic o was nie wiedzą?.- Patrzyłam wyczekująco na Luka. To chyba on decydował co można mi powiedzieć. Nie pomyliłam się to od niego dostałam odpowiedź.

- Wiedzieli. Ale dostali zakaz informowania cię dla twojego bezpieczeństwa.- Wywróciłam oczami na jego słowa.

- To trzeba było mnie w domu zamknąć bo ta wasza ochrona nic nie daje.- Złość ze mnie parowała uszami. Luke chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi o czym świadczyła jego mina.

- Możesz tego nie rozumieć, ale ja nie będę ci się tłumaczył. Zakończmy tą rozmowę teraz zanim powiedziesz coś czego będziesz żałować.- Wstał od stołu posyłając spojrzenie pozostałej dwójce. Nie czekając na nich wstałam i wybiegłam z kuchni mijając po drodze brata. Zamknęłam się w swoim pokoju i starałam się przetrawić całą rozmowę. Wiem na pewno dwie rzeczy. Po pierwsze moi bracia zadawali się z niebezpiecznymi osobami. Po drugie moi rodzice chyba o wszystkim wiedzieli. Dlaczego nie powiedzieli chociaż, że żyją? Moi bracia niby robili wszystko dla mojego bezpieczeństwa, ale jakoś nie ochronili mnie przed skutkami, kiedy mnie zostawili. W natłoku myśli zasnęłam nawet nie wiem kiedy. Czy dowiem się jeszcze czegoś co ukrywają moi bracia? Może to ktoś inny popsuje moją opinie o braciach?

SLIGHT PROBLEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz