Rozdział 7

693 25 0
                                    

Cały weekend oglądałam jakiś głupi serial. Nic się nie wydarzyło od piątkowej sytuacji. Rano w sobotę miałam pełno filmików na insta oraz snapie z imprezy. Na jednym nagraniu widziałam jak ktoś uciekał przed policją. Anna obiecała mi zdać pełną relacje z domówki w poniedziałek.

Wiecie jaki to jest najgorszy dźwięk na świecie? Budzik. Dokładnie to dźwięk budzika w poniedziałek. Pół nocy nie mogłam zasnąć. Wierciłam się i nie mogłam znaleźć wygodnej pozycji. Efekt nieprzespanej nocy zobaczyłam rano w lustrze. Opisać siebie mogła, jednym słowem-zombie. Wory pod oczami zakryłam lekką warstwą makijażu. Nie maluję się na co dzień bo uważam, że moja twarz nie potrzebuje tego.

W szkole dowiedziałam się, że policja spisała parę osób, ponieważ jak to określiła Anna „ Dupkowaty sąsiad zadzwonił po psy bo zazdrościł nam zabawy". Na szczęście większość osób zdążyła uciec. Po za tym na imprezie nie wydarzyło się nic specjalnego.

Lekcje mijały spokojnie do czasu długiej przerwy. Siedziałyśmy z dziewczynami na stołówce kiedy do naszego stolika dosiadł się Max.

- Naprawdę cię nie było na imprezie. Szkoda czekałem.- Poskarżył się Wywróciłam oczami na jego słowa.

- Chyba masz problemy ze słuchem, ponieważ mówiłam ci, że mnie nie będzie.- Nie czekając na nikogo wstałam i udałam się do swojej szafki. W środku znalazłam kolejną karteczkę. „ Przyjdzie czas kiedy wszyscy wyjawią swoje grzechy. Odliczam dni do naszego spotkania" Zamarłam po przeczytaniu tego. Zignorowałam pierwszy liścik. Uznałam to za pomyłkę. Czy ktoś chce mnie zastraszyć? O jakie grzechy chodzi? Podskoczyłam w miejscu na głos Anny, która podeszła do mnie by ruszyć na dalsze zajęcia. Może powinnam powiedzieć bracią o tym? Do końca lekcji zastanawiałam się co mam zrobić. Jednak nic sensownego nie przyszło mi na myśl. Postanowiłam nic nikomu nie mówić i poczekać na rozwój wydarzeń. Pewnie to tylko jakieś głupie żarty.

Tydzień minął w zastraszająco szybkim tempie. I był już kolejny piątek. Ludzie znowu żyli jakąś imprezą, która miała się odbyć. Przez cały tydzień nie dostałam żadnego liściku. Ulżyło mi. Uznałam to za głupi kawał i starałam się o tym zapomnieć. Prócz tego zaczęłam pisać z Makesm. Pisaliśmy na razie tylko pojedyncze wiadomości. Może za szybko go oceniłam. Myślałam, że to kolejny szkolny fuck boy, który chce mnie odhaczyć na liście. Podczas kilku dni zmieniłam diametralnie zdanie. To naprawdę mądry i nawet miły chłopak. W szkole prawie cały czas sobie dokuczamy. Czasem podstawi mi nogę a czasem pociągnie za włosy gdy idę z Anną. Zachowujemy się trochę jak dzieci, ale przecież kto nam zabroni.

Siedziałyśmy na stołówce i Maks z dziewczynami próbowali namówić mnie na dzisiejsze wyjście. Opracowaliśmy plan idealny. Miałam iść na noc do Anny od której poszłybyśmy na imprezę. Moi bracia nie mogą mi zabronić babskiego wieczoru.

Po obiedzie po długich namowach udało mi się namówić całą trójkę. Tak więc po godzinie James wiózł mnie do koleżanki. Anna mieszkała w malutkim domku jednorodzinnym na osiedlu gdzie wszystkie domki wyglądają identycznie. Jadąc wspominałam swój, który też znajdował się na takim osiedlu. Dziewczyna nie mogła wytrzymać ze szczęścia jak zobaczyła mnie przed drzwiami. Uszykowałyśmy się dość szybko, ponieważ obie nie chciałyśmy jakoś bardzo się stroić.

O godzinie 20 znajdowałam się przed wielkim domem, można to nawet nazwać willą. W środku jedni ludzi byli pijani a inni starali się tańczyć w ogromnym salonie. Razem z dziewczynami skierowałam się do kuchni gdzie spotkałyśmy Maxa. Kiedy tylko mnie zobaczył wyszczerzył się pokazując wszystkie zęby. Anna wcisnęła mi do reki kubek z jakimś napojem. Podejrzewam, że wódka z colą. Po 30 minutach impreza rozkręciła się na całego. Tańczyłam właśnie z Maksem kiedy jakaś dziewczyna zawołała, że w piwnicy będą grali w butelkę. Oczywiście chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę pomieszczenia. Zatrzymałam się gwałtownie czując wibracje w tylnej kieszeni. Zamarłam kiedy zobaczyłam, że dzwoni mój najstarszy brat. Udałam się od razu do łazienki na piętrze. Odebrałam i drżącą ręką przyłożyłam telefon do ucha. Od razu usłyszałam głos brata.

- Mam nadzieję, że dobrze się bawisz.- Byłam w szoku nie miałam pojęcia co odpowiedzieć ale nie musiałam bo Luke kontynuował.

- Pożegnasz się z znajomymi i powiesz, że musisz pilnie wracać do domu. Przed domem czeka na ciebie Tony.- Nie zdążyłam nic odpowiedzieć a on się rozłączył. Na drżących nogach zeszłam do piwnicy i pożegnałam się z dziewczynami. Max patrzył na mnie przygaszonym wzrokiem. Posłałam mu tylko słaby uśmiech i wyminęłam, kierując się do wyjścia.

Faktycznie przed wejściem zobaczyłam Tonego, który opierał się o swój samochód. Jego mina mówiła wszystko. Był cholernie wkurzony. Bez słowa zajęłam miejsce pasażera i czekałam na jakiś opieprz od niego jednak całą drogę siedział cicho. Wchodząc do mieszkania starałam się przyszykować na ochrzan od Luka. Nie pomyliłam się siedział na kanapie w salonie i wyglądał jak by na nas czekał. Zatrzymałam się na wejściu do salonu. Nie chciałam tam wchodzić jednak nie miałam wyjścia bo Tony ułożył rękę na moich plecach i popchnął mnie bym się ruszyła. Zajęłam jeden z foteli aby jak najbardziej zbudować przestrzeń pomiędzy braćmi. Obaj wpatrywali się na mnie z jawnym wyrzutem. Jednak to najstarszy brat zabrał głos.

- Wiesz, że masz przesrane?- Zapytał niepozornie, ale ja byłam cała spięta. Bałam się nawet odezwać. Jednak on kontynuował.

- Okłamałaś nas. Poszłaś na imprezę. Piłaś. I powiedz mi jak mam nie być na ciebie zły? Jak ja jestem wręcz wkurwiony. - Nadal mówił spokojnie ale już ledwo się powstrzymywał.

- Dostajesz szlaban i w najbliższym czasie zapomni o jakiś nocowaniach czy innych wyjściach.- Moje serce biło jak oszalałe. Nawet nie wiem czy to z emocji czy przez alkohol krążący w moich żyłach.

- Jeśli ci czegoś zakazujemy to nie dlatego, że mamy taki kaprys tylko dla twojego bezpieczeństwa. A ty kurwa okłamujesz nas i wychodzisz na imprezę.- Po koniec prawie krzyczał. No i jego kontrola poszła się jebać. Siedziałam cicho i nie zamierzałam się odzywać. Luke chyba mocno się wkurzył bo wstał i szybkim krokiem wyszedł z pomieszczenia. Po chwili Tony również wstał ale on podszedł do mnie i podał mi rękę. Z jego pomocą wstałam i ruszyłam do pokoju. Zanim wyszedł kazał mi oddać telefon i powiedział że to także zabierają na tydzień. No super i zostałam bez jakiegokolwiek kontaktu ze światem. Nie przebrałam się tylko usnęłam w rzeczach których byłam.

SLIGHT PROBLEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz