W sobotni wieczór siedziałam na kanapie w salonie i oglądałam film. W sumie nie bardzo skupiałam się na fabule. Moja głowa była zajęta rozmyślaniem o nadchodzących świętach. Ocknęłam się dopiero kiedy poczułam, że kanapa się ugina pod kogoś ciężarem. Odruchowo na tę osobę spojrzałam i zobaczyłam Tonego. Przyglądał mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Kiedy zobaczył, że w pełni skupiam na nim uwagę. Zapytał.
- Jak spędzaliście święta z rodzicami?- Zdziwił mnie tym pytaniem. Nie sądziłam, że spyta o coś takiego.
- Jak zawsze. Było mnóstwo jedzenia na kolacji. Zmieniła się tylko jedna rzecz od kiedy wyjechaliście. Po kolacji zawsze z rodzicami siadaliśmy przy kominku z gorąco czekoladą i przeglądaliśmy album z zdjęciami.- Na moje słowa uniósł kącik ust. Kiedy chciałam się zapytać o tegoroczne święta uprzedził mnie on sam.
- W tym roku chcemy, żebyś sobie trochę odpoczęła i spędziła z nami czas. W środę wieczorem wylatujemy na Hawaje. Na miejscu będziemy około 10. Spakuj się na 4 dni.- Patrzyłam na niego oniemiała. W życiu nie byłam aż tak daleko. Samolotem leciałam jeden raz. Nie licząc lotu do Nowego Jorku, którego i tak nie pamiętam. Moja pierwsza podróż odbyła się rok po tym jak chłopacy wyjechali. Rodzice zabrali mnie na kilka dni do Hiszpanii. Zanim zdążyłam się o cokolwiek spytać on wstał i wyszedł. Zostawił mnie samą. Nie mogłam rozgryźć tego jakie uczucie mnie opanowało. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że to ekscytacja. Sięgnęłam po telefon i wpisałam miejsce które niedługo miałam odwiedzić. To co zobaczyłam wyglądało jak jakiś raj.
W poniedziałek prawie na każdej przerwie gadałam z Maxem i Ann. Naprawdę ich polubiłam i myślę, że mogę ich nazwać przyjaciółmi. W poprzedniej szkole raczej nie mogłam liczyć na nikogo takiego. Klimat świąt był w szkole widoczny gołym okiem. Na korytarzach można było dostrzec wiele dekoracji takich jak łańcuchy z kolorowego papieru. Na każdym oknie wisiał Mikołaj albo bałwan. Samorząd szkolny naprawdę się postarał. Podobno całą sobotę przygotowywali dekorację i ubierali choinkę, która znajdowała się na środku stołówki. Jak tylko się na nią spojrzy to uśmiech sam ciśnie się na twarz.
Wszystko szło dobrze. Byłam już w większości spakowana. I został tylko ostatni dzień szkoły. W środę mam najwięcej lekcji, bo aż osiem. Wychodziłyśmy właśnie z Ann z stołówki i szłyśmy do szafki. Otwarłam szafkę i zamarłam. W środku leżało białe pudełko obwiązane czerwoną wstążką. Wyjęłam pudełko. Nie było ciężkie. Z lekką obawą otworzyłam je. W środku od razu w oczy rzuciły się kwiaty. Trzy niewielkie czerwone róże. Po chwili zobaczyłam , że w pudełku również znajduję się liścik. Odłożyłam opakowanie do szafki i wyciągnęłam karteczkę. „ Poznałaś pierwszy sekret rodziny prawda? Myślisz, że to było okropne? To nie chcesz wiedzieć co cię niedługo czeka. Jeszcze tylko kilka tygodni. Cieszysz się, bo ja bardzo." Patrzyłam z przerażeniem na kartkę. Usłyszałam kroki, więc szybko schowałam liścik do kieszeni i zamknęłam szafkę. Nie pomyliłam się za mną stała moja przyjaciółka. Założyłam maskę na twarz i odwróciłam się do szczęśliwej Ann. Bardzo chciałam jej powiedzieć, ale bałam się, że zareaguje jakoś inaczej niż sobie wyobrażam. Poszłyśmy na lekcje. Jednak na żadnej z nich nie uważałam. Myślałam o liście i prezencie. Kiedy wychodziłam ze szkoły obie rzeczy wyrzuciłam do kosza.
Wchodząc do mieszkania od razu moje myśli przeskoczyły do wyjazdu. Po całym mieszkaniu pierwszy raz poruszało się tak dużo osób. Moi bracia latali i pakowali jakieś papiery. Jade pakowała do walizek jakieś rzeczy. Kiedy tylko mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła i wyściskała.
- Obiad czeka w kuchni. Dzisiaj zjesz sama, ponieważ chłopacy nie mają teraz czasu.- Posłałam jej uśmiech i ruszyłam do kuchni. Na stole czekało na mnie jedno z moich ulubionych dań- Spaghetti. Po zjedzeniu udałam się do pokoju i spakowałam brakujące rzeczy. Zapinałam walizkę kiedy do mojego pokoju zapukał Jack. Przekazał mi, że mam się zbierać. Kiedy zeszłam na dół moja ekscytacja urosła do takiego poziomu, że ledwo oddychałam.
- Gotowa?- Zapytał Tony. Schodził właśnie po schodach. Pokiwałam tylko głową bo nie mogłam wydusić z siebie słowa. Usiadłam na kanapie i czekałam na pozostałych braci. Po dwóch minutach byliśmy już w komplecie. Gosposia pożegnała każdego z nas. Oczywiście mnie najdłużej ściskała. Życzyła nam udanej podróży i wesołych świat. Wpakowaliśmy się do jednego samochodu. Za kierownicą czekał Jackob. Ruszyliśmy. Podróż na lotnisko nie trwało jakoś długo. Kiedy zobaczyłam budynek lotniska moje serce biło jak oszalałe. Nie miałam pojęcia dokąd iść, dlatego grzecznie szłam za braćmi. Zdziwiłam się kiedy przeszliśmy obok bramek bez jakiekolwiek kontroli. Czułam się jak jakaś gwiazda. Stanęłam jak wryta kiedy dowiedziałam się, że moi bracia mają samolot. Nie pamiętaj jak ani jakim cudem nagle znalazłam się w wnętrzu eleganckiego małego samolotu. Usiadłam na miejscu pokazanym przez stewardesę. Pomogła mi zapiąć pas bezpieczeństwa. Uczucie jakie mi towarzyszyło podczas startu było nie do opisania. Nie wiem co odczuwałam. Czułam trochę strachu pomieszanej z ekscytacją. Widziałam jak miasto zostaje w dole. Widok był oszałamiający. Reszta osób nie podzielała mojej ekscytacji. Siedzieli znudzeni. Tony z Jackem siedzieli i wgapiali się w telefony. Natomiast Luke siedział i pisał coś na laptopie. Po godzinie podróż zaczęła mi się nudzić. Dobrze, że zabrałam książkę do bagażu podręcznego. Przeczytałam tylko parę rozdziałów i usnęłam. Kiedy się obudziłam nie ogarnęłam gdzie jestem. Leżałam na łóżku. Nie pamiętam, żebym tutaj zasypiała. Widocznie któryś z chłopaków musiał mnie przenieść. Rozglądałam się po pomieszczeniu kiedy drzwi się otworzyły i wszedł Tony. Poinformował mnie, że za chwilę lądujemy, więc muszę wrócić na miejsce. Bez gadania wstałam i ruszyłam na swój fotel. Znowu pojawiła się Stewardesa i pomogła zapiąć pasy. Lądowanie było okropne. Strasznie się bałam i przez cały czas miałam zamknięte oczy. Kiedy wysiadłam z samolotu dopiero zrozumiałam, że znajduję się na Hawajach. To brzmi jak jakiś sen. Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę morzę.
CZYTASZ
SLIGHT PROBLEM
Novela JuvenilMała dziewczynka więc czy mały problem? Pewna dziewczyna postara się udowodnić, że w życiu nie zawsze trzeba słuchać zasad i iść wyznaczoną przez kogoś ścieżką. Jak potoczą się losy dziewczyny, która nagle zostaje oddana pod opieką trzem nieznośnym...