Wchodziłam właśnie do domku, który wyglądał jak z instagrama. Z zewnątrz był drewniany ale nie wyglądał niewinnie tak jak by można się spodziewać. Nie był też taki mały jak mi się wyobrażało. Salon był połączony z otwartą kuchnią. Nasze pokoje znajdywały się na pietrze. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam, że każdy pokój posiada łazienkę i małą garderobę. Kiedy zobaczyłam mój widok z balkonu bardzo się ucieszyłam. Widziałam z niego nasz taras z basenem. Ale dalej widoczna była plaża. Pokój nie posiadał nic więcej prócz łóżka, małej szafki i stoliczka z fotelem. Chociaż spałam podczas loty byłam strasznie zmęczona. Słońce już dawno schowało się za horyzontem. Przebrałam się w piżamę i od razu rzuciłam się na łóżko. Przecież nic się nie stanie jak jutro rano się umyje.
Obudziły mnie promienie na twarzy. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona, kiedy uświadomiłam sobie gdzie jestem. Po szybkim prysznicu ubrałam się w krótkie spodenki i jakiś czarny top. Zeszłam na dół. Od razu poczułam zapach jedzenia i świeżo mielonej kawy. Moi bracia siedzieli przy stole i prowadzili luźną rozmowę. Nad nimi skakała jakaś starsza kobieta. Dolewała im kawy i stawiała nowe potrawy. Bracia jak mnie zobaczyli posłali uśmiechy. Usiadłam koło Tonego. Naprzeciwko mnie siedział Luke a obok niego Jack. Gosposia postawiła przed mną naleśniki z owocami i bitą śmietaną. Dopiero teraz poczułam jak głodna byłam. Moi bracia rozmawiali o jakieś rzeczy związanej z dokumentem. Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi, ale nie interesowało mnie to. Zwróciłam na nich uwagę dopiero kiedy usłyszałam, że mówią do mnie.
- Chcesz nam pomóc przy ubieraniu choinki?- Zapytał Luke. Spojrzałam na niego jak na idiotę. Choinkę? Oni chcą ubierać choinkę? Tego się nie spodziewałam.
- Tak.. Tak chce.- Odpowiedziałam trochę niepewnie. On tylko posłał uśmiech w moją stronę i kontynuował rozmowę z chłopakami. Kiedy byłam w połowie śniadania, chłopacy gdzieś poszli. Skończyłam jeść, ale nadal siedziałam przy stole i piłam jakiegoś shake. Nagle do salonu weszli chłopacy z kartonami jak przypuszczam z bombkami. Za nimi wchodzi jakiś mężczyzna. Niesie on niewielkie drzewko. Razem z braćmi ustawili choinkę. Ja się tylko przyglądałam. Nie mogłam pojąć, że spędzam święta na hawajach.
- Będziesz tak siedzieć czy nam pomożesz?- Głos Jacka wyrwał mnie z zamyślenia. Nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową i ruszyłam w ich kierunku. Po pół godziny w salonie stała pięknie ubrana choinka. Oczywiście nie odbyło się bez kłótni i masy śmiechu. Luke z Tonym kłócili się jak zawiesić lampki. Ja z Jackiem prawie turlaliśmy się po podłodze z śmiechu. Ten dzień aż do czasu kiedy rozeszliśmy się był naprawdę udany. Oglądaliśmy losowe filmy. Oczywiście nie odbyło się bez komentarzy chłopaków dotyczących fabuły.
Przygotowywałam się do obiado- kolacji. Miałam założoną sukienkę do kolon koloru butelkowej zieleni. Sukienka podkreślała wszystko. Pasowała też mi do oczu. Złoty łańcuszek był jedynym elementem z biżuterii. Włosy miałam rozpuszczone.
Kiedy usłyszałam wołanie z dołu, zeszłam. Byłam w szoku, kiedy zobaczyłam, że stół był przykryty białym obrusem a na nim leżało pełno pięknie pachnących i wyglądających dań. Chłopacy również wyglądali niczego sobie w koszulach. Stali przy stole i czekali, aż do nich dołączę.
Kolacja przebiegła naprawę miło. Poczułam się jak kiedyś. Jak miałam jeszcze 9 lat i podziwiałam moje starsze rodzeństwo. Kiedy już zjedliśmy Tony zaproponował, żebyśmy zagrali w Monopoli. Nie wiem skąd je wyczarował, ale tak właśnie przeminął nam świąteczny wieczór. Rywalizowaliśmy bardzo długo. Dopiero Luke około 1 kazał nam iść spać. Zasnęłam z wielkim bananem na ustach. Fajne znowu mieć ich przy sobie.
Rano obudziłam się dość wcześnie. Zwlekłam się z łóżka i poszłam na balkon. Widok był jeszcze piękniejszy niż w nocy. Chciałam wykorzystać to, że tutaj przyleciałam i zamierzałam się trochę opalić. Kiedy już wyciągałam strój z walizki przypomniałam sobie, że dzisiaj otwiera się prezenty.
Zbiegłam na dół. Chłopcy siedzieli wyłożeni w kanapie i oglądali jakiś film. Kiedy mnie zobaczyli od razu wyłączyli telewizję. Kazali mi usiąść na kanapie. Podali mi na kolana kilka paczek i czekali aż je otworze. Wiedziałam, że na pewno coś mi dadzą ale raczej liczyłam na symboliczny upominek. W świętach nie chodzi o prezenty ale chyba każdy czeka na ten moment. Otworzyłam pierwszy najmniejszy podarunek. Były to złote kolczyki, serduszka pasujące do naszyjnika. W drugim pudełku były białe buty nike. W trzecim największym pudełku był laptop firmy apple. Patrzyłam się na te rzeczy oniemiała. Zauważyłam, że moi bracia lubią żyć w luksusie i pokazują to na każdym kroku. Nie spodziewałam się, że dostane tak kosztowne rzeczy. Patrzyłam się cały czas na to co znajdowało się na moich kolanach. Musiałam się długo patrzeć bo w końcu nie wytrzymał Tony i się odezwał
-Podobają ci się prezenty? - Zapytał zniecierpliwiony. Spojrzałam na niego i posłałam największy uśmiech na jaki mnie było stać.
- Bardzo. Nie musieliście mi aż tak drogich rzeczy kupować.- Powiedziałam nieśmiało.
- Daj spokój. Jesteś naszą małą siostrzyczkę, więc chcemy cię rozpieszczać jeśli tylko możemy. - Spojrzałam na niego z taką nieodgadnioną sympatią.
- Bardzo za wami tęskniłam. Kocham was. - Wyszeptałam. Chociaż jestem pewna, że to usłyszeli.
- My ciebie też kochamy Ellie. - Luke powiedział to z taką wrażliwością, że aż mi się oczy zaszkliły. Podeszłam do niego i się przytuliłam. Już nie pamiętam kiedy ostatnio to robiłam. Było to jedno z najlepszych uczuć. Po chwili poczułam, że pozostali również dołączyli do przytulasa. Nie wiem kiedy w ostatnim czasie czułam się tak dobrze jak w tamtym momencie.
CZYTASZ
SLIGHT PROBLEM
Teen FictionMała dziewczynka więc czy mały problem? Pewna dziewczyna postara się udowodnić, że w życiu nie zawsze trzeba słuchać zasad i iść wyznaczoną przez kogoś ścieżką. Jak potoczą się losy dziewczyny, która nagle zostaje oddana pod opieką trzem nieznośnym...