4.Karolina

141 14 72
                                    

Jestem tak podniecona, że moje ciało płonie. Wskakuję na mojego chłopaka, moje ruchy są stanowcze. Teraz jesteśmy jednością, czuję ciepło wewnątrz mnie, a przez całe moje ciało przechodzi fala rozkoszy. Poruszam się coraz szybciej, a Kryspin mocno mnie przytula i namiętnie całuje. Cały on. Nie muszę się powstrzymywać, żeby być ciszej, bo w domu jesteśmy tylko my, a doskonale wiem, że chłopak bardzo to lubi. Czasami zastanawiam się, jak to możliwe, że jestem pierwszą dziewczyną Kryspina, bo to, co potrafi zrobić z moim ciałem sugerowałoby coś innego. Jego wzrok jest pełen pożądania. Zawsze patrzy na mnie, jakbym była kimś więcej, niż naprawdę jestem. Przekręcamy się i wypinam się przed nim moją płaską pupą. Chłopak nie zdaje chyba sobie z tego sprawy, ale ja wiem, że podoba się wielu dziewczynom. Każda chciałaby mieć swojego niegrzecznego chłopaka. Pozory jednak lubią mylić. Kryspin uderza lekko w mój pośladek, co bardzo mnie nakręca. Po chwili jednak mówi:

— Przepraszam mała, nie chciałem cię skrzywdzić. — Nie widzę go, ale doskonale potrafię sobie wyobrazić jego twarz, przepraszający wielki uśmiech i zielone oczka.

— Nie przepraszaj, podobało mi się, może pociągniesz mnie trochę za włosy? — pytam.

Chłopak chwyta mnie za włosy, a świat wokół zaczyna być mniej wyraźny i to nie dlatego, że zdjęłam wcześniej okulary. Myśli, które nękają mnie od kilku dni, znikają. W tym momencie równocześnie czuję wszystko i nic. Nie bez powodu francuzi nazywają orgazm petite mort, czyli mała śmierć. Powiedziała mi o tym kiedyś moja nauczycielka francuskiego, choć wtedy byłam jeszcze stanowczo za mała na to słowo. Zanim zdążam się otrząsnąć ze wspomnień z dzieciństwa, mój chłopak również przeżywa małą śmierć. Kryspin wstaje, otwiera mi drzwi do łazienki i pyta:

— Czy mój promyczek zechciałby wziąć ze mną prysznic, a później spalić blanta?

Kiwam głową, a wychodząc z łóżka, płaczą mi się nogi i prawie upadam, ale w ostatniej chwili Kryspin mnie łapie i pomaga się podnieść. Często się wstydzę, bo przy nim wydaję się taka niezdarna, mimo że to ja kiedyś ćwiczyłam balet. Moi rodzice od zawsze pracowali do późna, więc starali się zapewnić mi dużo zajęć, żebym się nie nudziła. Teraz, chociaż nie do końca przepadają za moim chłopakiem, cieszą się, że mam towarzystwo. Po długim prysznicu kładziemy się do łóżka, a Kryspin otula mnie kocem z każdej strony. Przytuleni palimy blanta. Szybko robi mi się błogo i spokojnie. Przestaję myśleć o jutrze i o przyszłości. Widzę, jak chłopak sięga po mój telefon i ustawia budzik, a chwilę później zasypiam. Zawsze czuję się z nim tak bezpiecznie.

Okropny dźwięk budzika przychodzi wcześniej niż bym chciała. Próbuję ogarnąć się najszybciej, jak mogę. Ponadobowiązkowo muszę pojechać po drodze do szkoły po Eryka. Chłopak nie toleruje spóźnień, mimo że to ja muszę nadrobić drogę, żeby po niego podjechać. Nie budzę Kryspina, ponieważ wiem, że mój chłopak ma na późniejszą godzinę. Drugim powodem jest to, że chłopcy nie przepadają za sobą. Często jest to dla mnie uciążliwe, bo trudno wybiera się między chłopakiem a najlepszym przyjacielem. Przed wyjściem całuję Kryspina w czoło, zazdroszcząc mu, że zostaje w ciepłym łóżku. Wsiadam w jeszcze pachnący nowością samochód, który dostałam na osiemnaste urodziny i momentalnie łapie mnie stres. Zapominam o wczorajszym cudownym wieczorze, a w głowie mam lekcje, kółka, spotkanie i wszystko, co czeka mnie przez cały dzień. Muszę zacząć przygotowania do imprezy, która jest w piątek w moim domu, przede wszystkim schować drogocenne rzeczy. Dodatkowo męczy mnie jeszcze jedna sprawa, którą muszę jak najszybciej załatwić.

Nie wiem, jak to możliwe, że zdałam prawo jazdy, bo już w drodze do Eryka zostaję obtrąbiona. Śnieg i ciemność również nie ułatwiają jazdy, a gdy podjeżdżam pod dom przyjaciela, ten już czeka. Na szczęście spóźniłam się tylko dwie minuty.

A little party never killed nobodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz