2.Ola

236 18 89
                                    

Czuję, jakby moje całe ciało zostało porażone, nie mogę się ruszyć i wydobyć z siebie głosu, ale jak na złość moje myśli pędzą ze zdwojoną szybkością i każde wyjaśnienie dla tej sytuacji jest głupsze od poprzedniego. Tomek również stoi jak spetryfikowany, jego piękne niebieskie oczy wpatrują się we mnie, jakby zobaczyły ducha, a ja z ironią myślę, że, jeśli faktycznie umrę, to niech zapomni o spokoju po mojej śmierci. Biorę głęboki oddech, przymykam delikatnie oczy i liczę do dziesięciu, starając się uspokoić i myśleć racjonalnie.

— Ola — słyszę niepewny głos chłopaka i, kiedy otwieram oczy, widzę, jak zdenerwowany pociera sobie kark .— Przecież miałaś być u Karoliny.

— I to jest tutaj najważniejsze? — Silę się na spokój, bo nie chcę zacząć krzyczeć. — Powiedz, że to jakiś głupi żart — mówię błagalnie, skanując jego nagą sylwetkę.

Chłopak patrzy na mnie przepraszająco i prawie temu ulegam, gotowa wszystko mu przebaczyć, ale nagle wchodzi moja matka z rozwaloną fryzurą, którą zazwyczaj ma idealnie ułożoną oraz w samym szlafroku, a przez niemal prześwitujący materiał mogę zobaczyć jej sutki. Patrzę na tę scenę, jakbym była bohaterką jakiegoś nieśmiesznego reality show, gdzie wkręcają ludzi i jeszcze przez chwilę czekam, aż ktoś wyskoczy z kamerami, informując mnie, że to tylko żarty. Ale tak się nie dzieje.

— To nie tak, jak myślisz — odzywa się ponownie Tomek. — Nie chciałem cię skrzywdzić. — Robi krok do przodu, jakby chciał mnie dotknąć, ale z obrzydzeniem na twarzy odsuwam się.

— Masz, ubierz się — odzywa się mama i rzuca Tomkowi jego ubrania, a ten patrzy na nią przez chwilę, jakby szukał ratunku. I, kiedy zaczyna się ubierać, dociera do mnie absurd sytuacji, przez co zaczynam się śmiać. Mój śmiech przeradza się w płacz.

— Olu, musisz zrozumieć, że... — mówi Tomek. Widzę w jego oczach litość i tak mnie to wkurza, że podchodzę do niego i z całych sił uderzam w policzek.

— Co mam zrozumieć?! Że najpierw pieprzyłeś mnie, a potem przychodziłeś pieprzyć moją matkę?! — krzyczę i, kiedy widzę jego oczy szczeniaczka, nie obchodzi mnie to. Już nic mnie nie obchodzi.

— Przepraszam, dobrze?! — krzyczy Tomek a ja kręcę tylko głową, czując ponownie, jak łzy spływają mi po policzkach. — Kocham cię Ola i jest mi bardzo przykro, ale zawsze traktowałem cię jak siostrę. — Chcę, żeby przestał mówić, bo każde jego słowo wbija kolejną szpilkę bólu w moje serce. — Nie wiedziałem, jak z tobą zerwać, byłaś taka szczęśliwa, nie chciałem tego rujnować.

— Przestań! — krzyczę niemal histerycznie i popycham go. — Zrobiłeś ze mnie pośmiewisko! — Znowu go popycham, aż upada na ścianę, ale w ogóle się nie broni. — Wszystko byłoby lepsze, niż to! — wywrzaskuję z furią i wpadam w niekontrolowaną złość, w jaką czasami zdarza mi się wpadać. Nie panuję już nad sobą, kiedy zaczynam bić go po piersi, a moje spojrzenie robi się mętne i czerwone, jakby krew zalała całe pole mojego widzenia.

— Idź, Tomku, ja ją uspokoję. — Słyszę tylko, jakby z oddali, głos matki i czuję, jak jej silne ramiona chwytają mnie od tyłu i trzymają w swoim żelaznym uścisku. Nie wiem, czy Tomek już wyszedł, bo wzrok wciąż mam zamazany, teraz już przez łzy. Po kilku minutach szarpaniny z mamą poddaję się, opadając w jej ciepłe ramiona.

— Mamusiu — szepczę płaczliwie — dlaczego mi to zrobiłaś?

— Moje kochanie. — odpowiada po chwili i zaczyna gładzić mnie czule po głowie i plecach, a ja jak kukła poddaję się temu. — Nie chciałam cię skrzywdzić i wiesz, że nigdy bym tego nie zrobiła świadomie. — Bierze moją twarz w swoje wypielęgnowane dłonie i z uśmiechem ociera moją twarz.

A little party never killed nobodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz