Płaczę w objęciach Eryka, bo w tej chwili mam tak naprawdę tylko jego. Oboje siedzimy w tym gównie tak samo, ponieważ tylko my kochaliśmy tak bardzo Tomusia. Zawsze nazywaliśmy go swoim najlepszym przyjacielem i sprzeczaliśmy się kogo nazywa nim Tomek. Teraz to nie ma już znaczenia, jak wszystko inne. Byłem na robocie, kiedy się dowiedziałem. Anka parę godzin temu przyszła do mnie po zioło i mi powiedziała. Ja się po prostu rozsypałem. Na początku nie mogłem w to uwierzyć. Śmierć wcześniej była dla mnie czymś abstrakcyjnym. Od tamtej pory piję, po drodze tutaj spotkałem jakichś miłych chłopaków z Ukrainy, gdy zobaczyli, w jakim jestem stanie, poklepali mnie po plecach i wypili za mnie toast. Chciałbym to docenić, ale, jak mam cokolwiek docenić, skoro mój Tomuś nie żyje i to jeszcze przeze mnie? Może to naprawdę ja go zabiłem.
Eryk ściska mnie mocniej, a ja szlocham i szlocham i nie wiem, jak mam to powstrzymać. Mój przyjaciel zaginął, a ja byłem takim ignorantem. Mógłbym przecież temu zapobiec. Moja dziewczyna jest za granicą w klinice aborcyjnej, a jedyne co potrafię, to pić na przystanku. Ja po prostu wszystko zniszczyłem. Poczułem, jak ciało Eryka zaczyna drżeć i nie wiem, czy to z zimna, czy dlatego, że chłopak też płacze. Nasza ekipa była niezniszczalna, legendarna, epicka, a teraz bez Tomka już jej nie ma. Chłopak był niezastąpiony, był łącznikiem nas wszystkich, zawsze wszystko między nami naprawiał i bardzo się o nas troszczył. Nie mogę już nawet stwierdzić, że jest git, bo przez dłuższy czas na pewno nie będzie.
Ktoś chrząka i odrywamy się od siebie cali zapłakani. Okazuje się, że to Dawid z butelką ruskiego w ręce. Chyba nawet nie zauważyliśmy, kiedy zniknął i poszedł do sklepu. Siadamy we trójkę na zniszczonej i zimnej ławce. Ledwo się na niej mieścimy. Częstuję ich fajkami, a Dawid otwiera szampana, nic do siebie nawet nie mówimy. Siedzimy tak w ciszy przez godzinę. Mam wrażenie, że nikomu to nie przeszkadza, wręcz działa kojąco. Eryk przez cały czas się trzęsie i w pewnym momencie Dawid delikatnie go obejmuje. W głębi duszy cieszę się z tego, ale zaprzątnięty jestem tylko tym, jak bardzo wszystko zjebałem. Nie dochodzi do mnie jeszcze, że nie ma Tomka, że już więcej się nie zobaczymy. Nie dochodzi jeszcze do mnie, że on już po prostu nie istnieje, że przeszedł do historii. Nie dochodzi do mnie, że zostało mi tylko parę pięknych wspomnień, które mógłbym o nim opowiadać. Przez chwilę zastanawiam się, czy chłopak przypadkiem nie zrobił tego specjalnie, ale szybko odrzucam tą myśl. Tomek na swój sposób kochał życie.
— Eryk cały się trzęsie z zimna, odprowadzę go do domu, bo nie chcę, żeby się pochorował — mówi Dawid, po czym wstaje i podaje rękę Erykowi, żeby mu pomóc, a tamten nie protestuje.
— Nie znoszę cię i nic się nie zmieniło — powiedział do mnie chłopak. — Ale nie chcę nikogo więcej stracić, nawet takiego idioty jak ty, więc proszę, uważaj na siebie — mówi Eryk roztrzęsionym głosem, ale dalej nie rezygnuje ze swojej teatralności.
— Jeśli chcesz, wrócę tutaj i z tobą posiedzę — zaproponował Dawid.
Pokręciłem przecząco głową, pożegnaliśmy się, nawet uściskaliśmy i poszli. Słyszałem przez jakiś czas ich rozmowę. Eryk nie chciał wracać do domu, bo znowu pokłócił się z ojcem, więc Dawid zasugerował, żeby został na noc u niego, co mnie ucieszyło. Ja pewnie w takiej sytuacji siedziałbym u Tomusia. Eryk coś jeszcze mówił, że to na pewno nie był wypadek i ktoś zabił ich przyjaciela, jednak byli już za daleko, żebym mógł dokładnie usłyszeć o czym mówią. Widziałem, jak zarys ich sylwetek znika w ciemności. Zrobiło się jeszcze bardziej cicho. Ciekawe, czy Tomek krzyczał, czy wołał o pomoc, czy walczył, jak wyglądały jego ostatnie minuty życia? Kiedy zaczynam o tym myśleć, robi mi się coraz bardziej smutno, bo wszystko mogłoby się potoczyć inaczej. Pierwszy raz w życiu chciałbym cofnąć czas. Nie wierzę w teorię Eryka o morderstwie, bo kto chciałby zabić Tomka. Wszyscy przecież go uwielbiali. Dopijam resztkę alkoholu i idę, a raczej zataczam się do domu.
CZYTASZ
A little party never killed nobody
Teen FictionPamiętam jak byłem mały i zbiłem mamie ulubioną doniczkę, przepołowiła się idealnie na pół. Żeby ukryć przestępstwo wrzuciłem ją do rzeki i wyparłem się wszystkiego. Po prostu powiedziałem, że widocznie ktoś ukradł doniczkę z ogródka. Byłem bardzo z...