Budzę się i pierwsze co myślę to, że nie pamiętam ostatnich kilku, a może nawet kilkunastu, godzin. Otwieram oczy, razi mnie mocne białe światło. Zanim przyzwyczajam się do jasności, po głowie przebiega mi milion różnych złych scenariuszy. Jednak rzeczywistość okazuje się jeszcze gorsza. Jestem w szpitalu. Leżę na łóżku we wczorajszych ubraniach i nie wiem, co mam zrobić. Na szczęście wchodzi pielęgniarka, która mówi:
— O proszę, wstała nareszcie nasza śpiąca królewna. Fajnie się robi imprezę i ćpa za pieniądze rodziców? Nie musisz odpowiadać, nie pierwszy raz zajmuję się rozpieszczonym bachorem po narkotykach. Dobrze, że przynajmniej twoi znajomi zadzwonili po karetkę, gdy dostałaś drgawek, bo mogło się skończyć o wiele gorzej. Zrobiliśmy wszelkie potrzebne badania. Wszystko jest w porządku, ale musimy zostawić cię do jutra na obserwacje. Twoi rodzice czekają w poczekalni, od rana dzwoni też jakiś chłopak i o ciebie pyta. Jeszcze jedna sprawa zanim wyjdę, wiesz słońce, że jesteś w ciąży?
— Tak, wiem. A czy moi rodzice wiedzą? — odpowiadam kobiecie.
Naprawdę chciałam brzmieć na pewną siebie, ale z moich ust wydobywa się jedynie żałosny szept, jestem w tej chwili po prostu żałosna.
— Nie wiedzą, ale sugeruję im powiedzieć. Masz już 18 lat i twoi rodzice na pewno nie będą źli, zdarza się. Gdyby działo się coś niepokojącego, jestem tuż obok. A ten chłopak, co wydzwania, to pewnie twój brat, bo nie możemy wpuszczać tutaj ludzi, którzy nie są twoją rodziną — mówi i puszcza mi oczko.
Pielęgniarka opuszcza salę, a ja zaczynam przygotowywać się na najgorsze, czyli spotkanie z rodzicami. Wiem, że bardzo ich zawiodłam, jednak siebie jeszcze bardziej. Nie wiem, co wczoraj myślałam, biorąc taką końską dawkę narkotyku, nie wiem nawet, co to było. I nie mam pojęcia też, jakie czekają mnie konsekwencje. Nie wiem, co się wczoraj stało, co z imprezą, co z moim domem, co z przyjaciółmi, co z Kryspinem. Drzwi znowu się otwierają, wbiega moja mama, a za nią tato. Mocno mnie przytulają.
— Karola, o mój Boże, moje dziecko, tak się cieszę, że wszystko w porządku. Przepraszam, że znowu nas nie było, ale niczym się nie musisz przejmować. Ja z tatą wszystko załatwimy, rozmawialiśmy już z policją i szkołą i szpitalem i wszystko będzie dobrze. Nie jesteśmy źli, po prostu martwimy się bardzo o ciebie, z domem wszystko w porządku. Kiedy w nocy do nas zadzwonili ze szpitala, wróciliśmy najszybciej jak się dało. Czekam tutaj już bardzo długo, ojciec pojechał wcześniej zobaczyć co tam w domu i spotkał Kryspina. Chłopak sprzątał i bardzo przepraszał twojego tatę. Nie jesteśmy na niego źli, Karola, to on zadzwonił po karetkę. Nie chcę też cię oceniać, bo młodość jest tylko raz i ja z tatą też nie byliśmy wcale tacy grzeczni... — mówi i mówi moja mama.
Wiem, że mogłaby tak bez końca, ale muszę mieć już najgorsze za sobą, bo nie potrafię dłużej tego ukrywać. Przerywam więc, mówiąc:
— Jestem w ciąży.
Zapada głucha cisza. Nie odzywamy się ani nie ruszamy, a za szpitalnym oknem pada śnieg. Mój tata pierwszy wykonuje jakiś ruch, ale jedynie wstaje i wychodzi z pomieszczenia. Zdawanie egzaminów, prawa jazdy, debaty, konkursy, prowadzenie studniówki – to wszystko było niczym, w porównaniu do tego, jaki teraz czuję stres. Nie chcę znowu wybuchnąć płaczem, chociaż jestem już bardzo blisko. Moja mama wstaje, nerwowo zaczyna chodzić po sali i rozpoczyna kolejny słowotok:
— Tym bardziej, Karolu, już niczym się nie przejmuj, bo źle to będzie wpływać na dziecko. Wprawdzie jestem jeszcze młoda i przyznaj sama, że nie wyglądam na babcię, ale dostosujemy się. Mamy przecież duży dom i pieniądze, Kryspin może u nas zamieszkać. Wiem, że ten chłopak bardzo cię kocha, bo widać to na pierwszy rzut oka. Spokojnie zdasz jeszcze maturę, a później możesz zrobić sobie rok przerwy albo pójść na studia zaocznie. Może nawet uda nam się jeszcze zorganizować wesele. We wszystkim ci pomożemy, jestem pewna, że szkoła i przyjaciele też. Kiedyś to był przecież wskazany wiek na dziecko. Mam nadzieję, że narkotyki nie zaszkodziły mojemu wnuczkowi, albo wnuczce. Kiedy dowiemy się jaka to płeć, będziemy mogli kupować ładne ubranka i umeblujemy pokój. Może nawet przejdę na pół etatu, żeby wam pomóc. Dalej będziecie mogli się oczywiście bawić, kiedy będzie trzeba zostaniemy z dzieckiem. Wiem, Karola, że nie to było w twoich planach, ale czasami życie nas zaskakuje. Pójdę zobaczyć co z tatą, bardzo go to zaskoczyło, z resztą wiesz, jak to faceci. Czy powiedziałaś już komuś? — pyta bardzo troskliwie, a ja wiem, że wszystko, co mówiła, było szczere.
CZYTASZ
A little party never killed nobody
Ficção AdolescentePamiętam jak byłem mały i zbiłem mamie ulubioną doniczkę, przepołowiła się idealnie na pół. Żeby ukryć przestępstwo wrzuciłem ją do rzeki i wyparłem się wszystkiego. Po prostu powiedziałem, że widocznie ktoś ukradł doniczkę z ogródka. Byłem bardzo z...