Naleśniki cz.1

809 54 14
                                    

Było mi niemożliwe ciepło i błogo. W przeciągu kilkunastu kolejnych sekund przebijałem się ze świata snu na jawę. Ten moment zawsze wydaje się taki magiczny, kiedy nie wiesz kim jesteś, gdzie jesteś i co się w okół ciebie dzieje.

Szczególnie w chwili, gdy czujesz rozegraną skórę ramion, trzymających cię kurczowo w pasie i przytulających do jeszcze cieplejszej nagiej klatki piersiowej.
Odetchnąłem głęboki, napawając się tym uczuciem i słodkim zapachem, który unosił się po mojej sypialni. Czułem spokój i bezpieczeństwo.
Machinalnie przyciągnąłem delikatną dłoń do swojej twarzy, wtulając się w nią niczym w poduszkę. Usłyszałem przy uchu zadowolony pomruk i poczułem delikatny pocałunek za uchem. Przez moje ciało przeszedł dreszcz.

Chwila... moment. Ciepłe ciało w moim łóżku, które mnie przytula... kurwa!

Spanikowany otworzyłem oczy, spinając się. Spojrzałem na beżową skórę ramion, które tak silnie trzymały mnie przy sobie. Wydawały się być delikatne i opiekuńcze. Problem w tym, że nie mogłem przypomnieć sobie ich właściciela.

Pieprzona wódka... nigdy nie pamiętam, co się po niej działo.

Najdelikatniej jak potrafiłem, oderwałem ramiona od mojej skóry, uwalniając się z uścisku. Towarzyszyło temu niezadowolone warknięcie, ale nic poza tym. Odetchnąłem z ulgą. Mogłem zwyczajnie obudzić chłopaka, który za mną spał i brutalnie wyrzucić go z mieszkania, ale coś irracjonalnego w mojej głowie zabroniło mi tego.

Powolutku obróciłem się na lewy bok, będąc teraz przodem do drugiego ciała, ale nie mając już z nim fizycznego kontaktu. Niezrozumiale  tęskniłem za jego dotykiem.

Przecierając zaspane oczy, skupiłem na nim mój wzrok. Chłopak nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia lat, czyli był ode mnie młodszy. Jasnobrązowe kosmyki sięgały mu mniej więcej do uszów, ale teraz leżały niedbale rozwiane na poduszce. Uśmiechnąłem się na ten obrazek, chłopak wyglądał tak słodko i rozkosznie, kiedy spał.
Miał delikatne rumieńce na policzkach, a długie jasne rzęsy dotykały jego skóry. Miał duże, spierzchnięte i mocno czerwone usta.
Dostrzegłem na jego szyi i obojczykach świeże malinki, przez co mój uśmiech się powiększył. Mogłem niczego nie pamiętać, ale bez wątpienia to moje dzieło.

Zjechałem wzrokiem na jego tors, który był niezwykle drobny, ale z zarysowanymi mięśniami. Na nim też odznaczało się kilka czerwonych malinek.

Zupełnie nie dziwiłem się swojej pijanej wersji z wczorajszego wieczora. Chłopak był drobny, piękny i delikatny, a w dodatku młodszy. Zupełnie mój typ.

Ale tym razem czułem się jakoś inaczej. Znaczy, to nie tak, że pierwszy raz budziłem się z kimś w łóżku. Zazwyczaj jednak moje jednonocne przygody wychodziły nim zdążyłem wstać albo nawet nie zostawały do rana.
Nie było czułego, wspólnego poranka, zabawy u łóżku czy pod prysznicem ani słodkiego śniadania. Zwykłe miło było ale cześć wystarczyło.

Dziś jednak patrzyłem w ciszy na tą śliczną twarz chłopaka, który przytulał mnie do siebie przez całą noc. Jego obecność wzbudziła we mnie chęć opieki nad nim. Jakby... jakby idealnie wpasował się w moje łóżko, moją sypialnie. Cały perfekcyjny dla mnie...

Przełknąłem ślinę, zamykając oczy. I co ja mam niby teraz zrobić? Nigdy mi się jeszcze nie zdażyło, żeby ktoś został na dłużej. Nocna zabawa super, związek nigdy w życiu.
To dlaczego czuję okropnie słodkie motyki w brzuchu jak na niego patrzę, a myśl, że miałbym go wyrzucić z mieszkania, paraliżuje moje ciało. To takie irracjonalne... przecież nawet nie wiem jak ma na imię, niczego nie pamiętam.

Muszę coś zrobić, żeby nie był na mnie zły, jak się obudzi. Jedyne, co przychodzi mi do głowy o tak wczesnej porze, to śniadanie do łóżka.
Ze niby ja mam gotować? JA?
To nie ma prawda się udać.

Miniaturki |wolfstar|✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz