Nowy rok szkolny, nowe przygody, nowe wyzwania. Tylko oni byli tacy sami. Stali w swoich uczuciach. Czterech muszkieterów, Huncwoci. James, Syriusz, Remus, Peter. Przyjaciele ze szkolnej ławki, tak określiłby ich poboczny obserwator. Cóż, ktoś dokładniejszy powiedziałby, że to rodzina. I miałby rację. Oni są rodziną, wierzą w siebie nawzajem. Tylko ktoś pokroju Sherlocka Holmesa wydedukowałby, że wkrótce to się zmieni. Umocni. Lub rozpadnie. Wybór to rzecz po części nieświadoma. Ale po kolei.
1 września. Dzień, kiedy to wszystko się zaczęło. To data ich pierwszego spotkania. To również data wyczekiwana przez całe wakacje. Oczywiście nie ze względu na szkołę, nie są wariatami (może troszeczkę jednak są). Tęsknią za sobą, za swoją obecnością.
Wracając, pierwszy września. Słoneczne, jesienne przedpołudnie. Czwarty wagon Hogwart Expressu, czwarty przedział, czterech przyjaciół. Rozmowa po dniach rozłąki.
- Matko, jak ja się za tym stęskniłem.
- A co ja mam powiedzieć Jamesie? Matka jak zawsze wspaniała przez całe dwa miesiące nie omieszkała mi przypominać, jakim to jestem zdrajcą rodu, wielbicielem szlam...
- Dobra, stop. Dość Syriuszu. Słyszymy to co roku, niezmiennie.- James przewał tą tyradę.
- Ah tak, nudzę was tak? Moje problemy są takie błahe, takie nie ważne, że lepiej żebym nic nie mówił tak? Nie każdy ma tak kochających rodziców! Takich, którzy nie nazywają Cię problemem, takich, którzy przeklinają dzień, w którym przeszłeś na świat!
Pozostali w przedziale patrzyli przerażeni jak Syriusz łapiąc kolejne oddechy, próbuje opanować furię i strach. Bał się, bał, tylko czego?
- Ciiii... już dobrze, nikt nie chce Cię krzywdzić. Przeciwnie, martwimy się o Ciebie. Twoje problemy są naszymi problemami i razem je rozwiążemy.Na te słowa Lunatyka, Łapa kiwnął głową i wyszedł z przedziału, nadal ciężko oddychając.
- Pójdę za nim.- Remus wstał, odłożył książkę i ruszył za przyjacielem.Znalazł go na balkoniku oddzielającym wagony. Stał oparty o barierkę. Trzymał się jej kurczowo, jakby bał się, że nic innego mu nie pozostało.
- Zostaw mnie.
- ...Nie...
- ZOSTAW!
- Zrozum, ja chcę Ci pomóc, wszyscy chcemy. Pozwól nam na to.
- To wyłącznie moje problemy!
- Tu się mylisz. Masz nas, a my mamy Ciebie.
- Nic nie rozumiesz.
Łapa odwrócił się i ruszył do wagonu.
- HEJ! Zaczekaj!- Remus bezcelowo wołał za nim. Chciał go dogonić, ale wiedział, że to na nic się nie zda. Syriusz musi sam zdecydować.Po przyjeździe i wejściu do Wielkiej Sali wszystko było po staremu. Łapa siedział i pił, flirtując z jaką Gryfonką z piątego roku. James szukał w tłumie rudego warkocza, należącego do Lily, a Peter obżerał się. Natomiast Remus udawał, że czyta. Prawda jest taka, że postanowił dokładniej zbadać zachowanie Syriusza. Ten jego dzisiejszy wybuch zaczął go poważnie niepokoić. Teraz siedział tu i obserwował. Każdy ruch, słyszał każde słowo. Niby nic się nie zmieniło, a jednak wszytko było inaczej. I on odkryje dlaczego. Remus czuł się odpowiedzialny za przyjaciela. Niczym starszy brat, ale niezrozumiałe było dla niego to, czemu był rozgoryczony i dość wściekły widząc flirtującego Syriusza. Powinien się cieszyć, że tamten wraca do normalnego życia. Jednak nie mógł, coś go powstrzymywało.
Po przydzieleniu pierwszaków, płomiennej mowie dyrektora i obfitej uczcie, każdy udał się do swojego domu. W pokoju szóstego rocznika w wierzy Gryfindoru był tylko jeden chłopak. Leżał w łóżku. Jego przyjaciele bawili się jeszcze przy kominku. Głowę miał wciśniętą w poduszki, by nie było widać, że płacze. W dłoni ściskał sweter, który bynajmniej nie należał do niego. Wdychał ten wspaniały zapach właściciela. Zapach książek, zielonej herbaty i szałwii.
-Oh, czemu życie musi być tak okrutne. Mam Cię, ale nie mogę Cię mieć na własność. To się nigdy nie skończy. Nie pozwolą nam.
CZYTASZ
Miniaturki |wolfstar|✔️
FanfictionSzczęście jest na wyciągnięcie ręki. Czy odważysz się po nie sięgnąć? Różne przygody i zawirowania płata los. Ale wszystko sprowadza się do jednego. Do miłości. *** Syriusz Black and Remus Lupin /Wolfstar/ Małe opowiadanka z różnorodną fabułą. #6...