Grecja.
Cały czas przeraźliwie gorąco, opalona skóra, koszulka przyklejona do ciała.
Ale jest też morze, plaża, baseny.
Może to nie najbardziej wymarzone wakacje, ale Remus nie narzekał.
Wracał z pobliskiej plaży do hotelu.
Już z daleka słyszał odgłosy roześmianych ludzi, którzy już pewnie okupowali bar.
Lupin przyjechał kilka dni temu, ale nadal nie do końca zaaklimatyzował się w nowym rytmie życia. Był przyzwyczajony do chłodnych klimatów, wiecznego noszenia parasolki, na której zabawnie osiadały kropelki deszczu, skapując na twarz podczas gwałtownego ruchu. Do spokojnego, ułożonego trybu z oczywistą przerwą na herbatkę.
A tutaj, to miasto tętniło życiem, pełno uśmiechniętych ludzi, którzy nawet nie znając twojego języka, chcą przekazać Ci swą radość.
Ale może właśnie potrzebował takiej zmiany?Wszedł do przyciemnionego pomieszczenia, gdzie oświetlony był tylko bar. Nie licząc parkietu i migającej kuli dyskotekowej.
Podszedł do baru. Nie chciał się upić ani nic podobnego. Po prostu nie lubił tańczyć, a nie znał tu nikogo, więc takie wyjście wydawało się najbezpieczniejsze.
Razem z nim siedziało tylko trzech innych kolesi przy końcu stołu i zażarcie dyskutowali.
Czekając na barmana, którego z nieznanych przyczyny nie było, przyglądał się markom alkoholu za barem. Był już przy najwyższej półce, gdy usłyszał ten głos.
— Co podać?
Lekko przestraszony, podskoczył i spojrzał na barmana, który uśmiechnął się pod nosem.Remus miał przed sobą chłopaka z włosami długimi do ramion czarnymi i mocno kręconymi, mile uśmiechniętego, a ten uśmiech był powalający. Błękitne oczy świeciły mu się zawadiacko.
Widać było, że jest wprawiony w swoim fachu, bo robionego aktulanie drinka nalewał z doskonałą precyzją i lekkością.
Remus mimowolnie zapatrzył się w ruchy rąk barmana.
—Hej, poddać coś?
To wytrąciło go z równowagi. Poczuł się jakby wrócił na Ziemię, a lądowanie było mocne.
Podniósł głowę i odrazu odpuścił, speszony uśmiechem bruneta.
— Em... ja...
— Polecam tego— tutaj wskazał na drinka trzymanego w dłoni — Nie jest mocny ani za słodki. Idelanie na pogodny wieczorny odpoczynek. No chyba, że planujesz coś bardziej towarzyskiego, to dla grupki proponuję te— Pokazał drinki ustawione na tacy, stojącej na ladzie— Są już mocniejsze i rozkręcają zabawę.
— Ja raczej preferuje tego na odpoczynek— odpowiedział słabo Remus.
— Idealnie.
Barman wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie.
— Zaraz Ci zrobię.
Skończył tego trzymanego w dłoni i postawił na tacy razem z pozostałymi, wyszedł za baru, podać je klientom.
Remus obserwował jego sposób poruszania. Chłopak szedł z pewnego rodzaju elastycznością. Jakby cieszył się każdym krokiem i wszystko traktował jak ogromną zabawę.
Remus nie wiedział, czemu odniósł takie wrażenie po kilku sekundach obserwacji. Przełknął ślinę i wrócił wzrokiem na bar. Po chwili poczuł ciepło. To ten barman wrócił na swoje miejsce. Lupin zarumienił się, zdając sobie sprawę, że jego ciało samo wyczuło chłopaka, co było przynamniej dziwne.
— Zapowiada się imprezowy wieczór?
Remusowi chwilę zajęło, by zrozumieć, że chłopak mówi do niego.
— Nie, raczej nie— odparł po chwili.
— O? Ciekawa odmiana— zaśmiał się barman, kończąc przygotowywanie drinka.
—Co masz na myśli?
— A to, że większość ludzi będąc na wakacjach chce się dobrze zabawić. Nawet nie wiesz, co tracisz.
— I nie chcę. Może ja się bawię tylko inaczej?— Remus czuł się lekko dotknięty.
—Jasne.— Brunet postawił przed nim gotowego drinka.— Daj znać, jak będziesz na tyle dorosły, by zabawić się na serio.— Barman mrugnął do niego i odszedł do innego klienta, zostawiajac zaszokowanego Remusa.
Chłopak siedział przy barze i zastanawiał się nad usłyszanymi słowami. Czy był nudny? Nie umiał się bawić? Jego życie jest raczej z góry do dołu zaplanowane, nie ma miejsca na przypadki. Owszem, Remus nie był jakimś zatwardziałym nudziarzem, ale imprezy to nie jego drugie imię.
Aczkolwiek słowa barmana wywarły na nim nieprzyjemne wrażenie.
— Polać?— z zamysłu wyrwał go lekko zachrypnięty głos.
Nie zauważył, że od kilku minut bawił się palcami na szklance. Podniósł wzrok i napotkał lekko szyderczy uśmieszek.
— Poproszę— mruknął. Barman skinął głową i posłusznie dolał alkoholu.
— Jednak postanowiłeś się zbawić?— zapytał, wybierając butelkę.
Remus tylko prychnął i przechylił swojego drinka, wypijając go w całości za jednym razem. Nie rozumiał, dlaczego to zrobił, ale czuł, że musi.
— Jestem Syriusz— barman przeciął ciszę, wyciągając dłoń na przywitanie.
— Remus— odpowiedział chłopak, oddając uścisk. Poczuł lekkie dreszcze. Zwalił to na alkohol. Może i barman był w jego typie, i to bardzo, ale charakterem już go trochę zniechęcił.
— Na długo przyjechałeś?— szatyn zorientował się, że Syriusz chce nawiązać z nim dialog. Odchrząknął, zanim odpowiedział.
— Na tydzień, ale wracam za dwa dni.
— Czyżby się u nas nie podobało?— zapytał przerysowanym zaskoczeniem.
— Zostało mi tylko te dwa dni— sprecyzował.
— Ah, teraz rozumiem— przytaknął Syriusz.— To gdzie się wcześniej ukrywałeś, że nie zdążyliśmy się poznać wcześniej?— poruszył śmiesznie brwiami, a Remus mimowolnie oblał się lekkim rumieńcem.
— Głównie przez całe dnie zwiedzałem, więc wieczorami wracałem zmęczony do hotelu. Dziś jednak pogoda nie dopisała, dlatego zostałem ma miejscu— wyjaśnił.
— Nigdy nie sądziłem, że będę się cieszył złą pogodą, a tutaj proszę— zaśmiał się Syriusz i puścił mu oczko.— Przepraszam na moment, praca wyrywa. Tylko mi nie uciekaj.
CZYTASZ
Miniaturki |wolfstar|✔️
FanfictionSzczęście jest na wyciągnięcie ręki. Czy odważysz się po nie sięgnąć? Różne przygody i zawirowania płata los. Ale wszystko sprowadza się do jednego. Do miłości. *** Syriusz Black and Remus Lupin /Wolfstar/ Małe opowiadanka z różnorodną fabułą. #6...