Bursztyn i lazur oceanu

4.1K 166 125
                                    

Było słoneczne, wrześniowe popołudnie. Remus siedział pod rozłożystym dębem. Próbował skupić się na znakach graficznych, potocznie zwanych literami. Na jutro musiał napisać referat z Eliksirów, a wstyd się przyznać, mało pamiętał o Wywarze Żywej Śmierci, więc siedział tu i czytał o następstwach wypicia tego napoju. Niestety, jego myśli pragnęły zerwać się ze smyczy i poszybować w tylko sobie znanym kierunku. Znaczy się, Remus wiedział jaki byłby ich docelowy przystanek, ale umyślnie spychał to w głąb swojej świadomości.

Tak moi mili, nasz pilny pan Prefekt borykał się z niemałym problemem. I nie, nie chodzi mi o referat, czy
o jego alter ego, ujawniające się tylko podczas pełni księżyca. Mówimy tu o miłosnym problemie.

Remus John Lupin zeszłego lata odkrył, że jest zakochany w pewniej osobie w Hogwarcie. Co więcej, miał wiele powodów, by nie ujawniać się z tym faktem. Pomijając, że to jest wybranek serca, tak, to chłopak, Lupin najbardziej bał się odrzucenia i nieodwzajemnienia miłości oraz utraty dotychczasowej przyjaźni. Siedział więc cicho i, aby jakoś funkcjonować, zatracał się w nauce.
   — Och, Luniaczek, tu jesteś! A mówiłem Ci, głąbie, że jak zawsze będzie się uczył, mimo że mamy pierwszy tydzień szkoły.— do wrażliwych uszu Remusa dotarł radosny głos Syriusza, pędzącego w jego stronę wraz z Jamesem.
   — Myślałem, że przez wakacje trochę zmądrzał i przestanie już wkuwać, ale no, widać starych drzew się nie przesadza.—tym słowom Jamesa zawtórował radosny śmiech Łapy. Przypominał on Remusowi beztroską radość psa, który wita swojego pana po kilku godzinach rozłąki. Otrząsnął się z niewłaściwych myśli, gdyż czuł, że jego policzki pokrywają się lekkim odzieniem różu. Nie chciał, by ktokolwiek to zauważył, a w szczególności ten ktoś.
   —Ja chcę dobrze znać egzaminy i naprawdę się czegoś nauczyć.
   —To zdać czy naucz się? Zdecyduj się.
   —Och, spadaj James.
Potter postanowił posłuchać przyjaciela i odwrócił się od nich, by pobiec w stronę Wielkiej Sali. I to nie miało nic wspólnego z tym, że przed sekundą Lili Evans i jej nieodłączne przyjaciółki, Rose i Tessera, znikły w murach znaku. Wcale a wcale.

Remus postanowił na przyszłość nie rzucać słów na wiatr, bo jeszcze, o zgrozo, mogą się spełnić. Właśnie stało się to, czego obawiał się od pierwszego dnia tego roku. Został sam na sam z Syriuszem Blackiem.  

Łapa przysiadł się z lewej strony bursztynowookiego tak, że chwilami, gdy machał na prawo i lewo stopami, trącał sąsiada w łydkę. Nastała niekomfortowa cisza, przerwana odgłosami odpoczywającej nieopodal młodzieży.
   —Jesteś zadziwiająco cichy.—Syriusz jako pierwszy postanowił coś zmienić —Znaczy się, nigdy nie byłeś zbytnio wylewny, no chyba, że na nas krzyczałeś, ale dziś to już za bardzo.

Remus nadal milczał, bojąc się, że gdy podniesie wzrok na chłopaka, to utonie w tych lazurowych oczach. Zadziwiające, jak dobrze znał ich barwę i kształt, ale za każdym razem odkrywał je na nowo. Tak było i dziś. Łapa nie odrywał wzroku od poczynań Lupina i obserwował każdy jego ruch. Młodszy, powoli, z lekką obawą, podniósł głowę i ich spojrzenia się spotkały. Tak jak myślał.
Bursztyn zatonął w lazurowym oceanie.
Remus wiedział, że dzięki temu jego uczucie się pogłębiło. Nie liczyło się nic innego, tylko to, co tu teraz razem tworzyli. Remus mógłby tak trwać wiecznie. Parząc w te cudne oczy, czerpiąc z nich życiodajną siłę jak kwiat ze słońca. Zatapiał się i roztapiał jednocześnie. W obawie, że to może zajść za daleko, chciał to przerwać. Otwierał kilka razy usta, by coś powiedzieć, wyglądają jak ryba, którą pozbawiono wody, ale jego struny głosowe odmówiły współpracy.
   —Syriusz! Syriuuusz! SYRIUSZ!—ten ich mały moment raju przerwało donośne wołanie Donaldiny, byłej, obecnej lub przyszłej dziewczyny bruneta. Łapa wyrwał się z transu, w jaki wpadł, i z konsternacją próbował zrozumieć poczynania przyjaciela.
   — Wszędzie Cię szukałam. Miałeś mi coś pokazać. O, cześć, Remus. —Dona spojrzała na blondyna jak na pewnego rodzaju insekta i nie zważając na dość niechętne nastawienie Łapy, chwyciła bruneta z rękę i poprowadziła za sobą do zamku. Znikając za zakrętem, Syriusz zauważył na twarzy Remusa ból pomieszany z bezsilnością i tęsknotą.

Miniaturki |wolfstar|✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz