Śnieg prószył wyjątkowo delikatne stosunkowo do opadów z przed kilku dni. Odśnieżaliście teren przez budynkiem, niestety nieudolnie przez zamarznięte na kość palce. Po chwili odpuściliście i wróciliście do ciepłej kwatery. Część z was usiadła w jadalni, w której znajdował się kominek ogrzewający całe pomieszczenie. Rozsiadłaś się na wygodnej sofie.
- (Imię), herbata czy kawa? - Jean sugestywnie poruszał pojemnikami, choć mógł to robić z powodu zimna. Spojrzałaś na niego uważnie. Od tamtego zdarzenia nabrałaś wrażenia, że cię unika. Nie wiedziałaś, czy zrobił coś z informacją, jaką mu przekazałaś. Jean wydawał się osobą heteroseksualną, ale pewności nigdy nie mogłaś mieć. Wiedziałaś, że się Tobą zauroczył, ale postanowiłaś trzymać go na dystans. Tak czy siak chciałaś zachować przyjacielskie stosunki.
- Kawe poproszę. - Położyłaś głowę na oparciu i przymykając powieki, czekałaś w spokoju na swoją upragniony ciepły napój. Nagle poczułaś narastające ciepło oplatające Twoje ramiona.
- Tak ci zimno? Mam robić ci za przenośny kaloryfer? - Wtulił się w ciebie mocniej, lekko dysząc ci w kark. Miałaś motylki w brzuchu. Było ci tak przyjemnie, że nie wiedziałaś jak można określić to uczucie narastające w twoim wnętrzu. Nabrałaś lekkiej czerwieni przez gapiów patrzących się ze zdziwieniem na waszą dwójkę. Westchnęłaś przeciągle.
-Levi, nie musisz się zmuszać. Wiem, że nie czujesz się komfortowo. - Nie chciałaś, żeby cię puszczał, przynajmniej miałaś taką nadzieję. Odgarnął delikatnie włosy z twojego czoła i uważnie ci się przyjrzał z góry. Powędrował w dół w kierunku Twoich dłoni, łącząc je ze swoimi. Wpił się w twoje usta, przybliżając cię do siebie. Po chwili przerwał uścisk okrążając fotel i wcisnął się na twoje miejsce. Objął cie ramieniem, gniotąc cię dwukrotnie.
- Chyba nie ma nic złego w całowaniu się ze swoją dziewczyną? - Otworzyłaś szeroko oczy. Może wiedziałaś, że jesteście ze sobą, ale nigdy nie dogadaliście się tak formalnie. Brunet jakby czytając ci w myślach, postanowił dokończyć.
- Bo przecież nią jesteś. Nie zezwalam na odmowę.Prychnełaś pod nosem. Pocałowałaś go czule w policzek. - Tak, jestem - Odpowiedziałaś szczerze. Po tych słowach objąć cię jeszcze mocniej, byś nie mogła opuścić go nawet o krok. I tak nigdzie się nie wybierałaś.
Cieszyłaś się z nagłego biegu wydarzeń. Poznawałaś bruneta z całkiem innej strony, która wydawała się drastycznie inna. Był czuły i miły jednocześnie, przy tym nie zwracając uwagi na opinie i wzrok innych kadetów. Chciałaś się mu jakoś odwdzięczyć za tą całą troskę. Nawet miałaś pomysł jak.
***
Dziś była gwiazdka i choć nie była organizowana w korpusie ani razu, przekonałaś przełożonych, że będzie to świetny pomysł. Zgodzili się z jednej strony dlatego, by zająć czymś żołnierzy i zatracić się w świętach, w których większość z nich nie uczestniczyła nawet przez parę dobrych lat. Kochałaś ten dzień, między innymi przez nietypowy klimat, który ogarniał cię każdego kolejnego roku. Chciałaś go spędzić z najbliższymi ci osobami, dlatego też planowałaś z pomocą Hanji wszystkie dekorację i dania.
Kucharka była z ciebie mierna, lecz z pomocą Armina, który niespodziewanie wykazał się dość dużym darem do wypieków, udało się wam przyrządzić kilka dań z resztek produktów ze spiżarni. Z kuchni wydobywał się piękny zapach pieczonego mięsa, który przyciągnął głodnych już darmozjadów. Przy okazji samo zgłosili się tym sposobem do pomocy przy stole. Eren z Jean'em wrócili z choinką która mierzyła około dwóch metrów. Kiedy wszystko było już gotowe, postanowiłaś się przebrać. Poszłaś szybkim krokiem do pokoju i w amoku nie sprawdzając czy drzwi są zamknięte, otworzylaś szafę i kucając wyjełaś ciemnoniebieski sweter, który został uszyty przez Marię, która kiedyś ci go podarowała. Ściskając materiał poczułaś przepływające przez ciebie emocję, jednak zbytnio się nie zamyślając, włożyłaś cienki, ale za to ciepły sweterek na swoją nagą skórę. Wyszłaś z pokoju, zamykając drzwi na klucz. Skierowałaś się znowu do jadalni - tym razem wszyscy znajdowali się wspólnie przy stole. Choinka nie wyjaśnionym sposobem została udekorowana ręcznymi łańcuchami, których nigdzie nie widziałaś do tej pory, a grzebałaś dosłownie wszędzie z powodu dużego nacisku na to, by wszystko poszło idealnie.
- (Imię) usiądź tutaj. Przez ciebie podekscytowałam się jeszcze bardziej tymi świętami! - Hanji gestykulując, radośnie poklaskała w dłonie. Cieszyłaś się, że jesteście wszyscy razem. Nigdy nie mieliście okazji poznać się bliżej, a święta były wyśmienitą okazją aby to zrobić. Usiadłaś na miejscu koło Hanji i szukałaś osoby, którą najbardziej chciałaś widzieć w tym momencie. Chwilę później jak gdyby wywołując wilka z lasu w drzwiach stanął Levi, który nie wiedział, co dzieję się w tym momencie.
- Wesołych urodzin Levi i wesołych świąt! - Rzuciłaś w jego stronę radośnie, a inni poszli w twoje ślady. Twoim celem nie tylko były święta, ale też jego urodziny. Kiedy byłaś w jego pokoju, przeszukałaś jego półki, w których znalazłaś dokumenty i datę urodzenia. Wyglądał na zaskoczonego. Przewrócił spojrzenie na ciebie, ty tylko się uśmiechnełaś, znając go na tyle dobrze, by czuć, że ogarnia go szczęście jeszcze większe od twojego. On tylko wyparsknął małe "dzięki", które dla niektórych i tak było osiągnięciem. Wziął krzesło i wcisnął się pomiędzy ciebie, a Hanji. Widziałaś, że była na niego zła, ale widząc, że chcę tobą pobyć, zamknęła buzię i rozkoszowała się mięsem, które w tym samym momencie przyniósł Armin.
- Przepyszne! - Omal nie dostała palpitacji serca, gdy poczuła smak ciepłego mięcha. Ty tylko parsknęłaś śmiechem. Widząc, że Levi spogląda na ciebie od dłuższej chwili, zaczęłaś rozmowę.- Podoba ci się? - Tylko to ci przychodziło do głowy i szczerze interesowało w tym momencie. Otworzył lekko usta, ale nie spieszył się z odpowiedzią.
- Nigdy nie miałem urodzin. - Mówił cicho, jakby chciał, żeby zostało to między wami. Zręcznie pochwycił i złączył wasze dłonie pod stołem.- Dlatego też świętowanie gwiazdki nie wydawało mi się zbyt odpowiednie. - Skrzywił lekko usta w niemrawym uśmiechu. Chciałaś, żeby poczuł się lepiej, dlatego też cmoknęłaś go lekko w usta.
- Chciałabym żebyś to zmienił. Od tej pory świętujemy je co rok, nie ma dyskusji. - Uśmiechnęłaś się zadziornie. Wiedziałaś, że chociaż jest uparty, tego nie mógłby odmówić. Zapatrzył się w twoje oczy i muskał twoją dłoń schodząc na udo drażniąca je rytmicznie klepiąc.
- Cieszyłbym się jeszcze bardziej, gdybyś pocałowała mnie troszkę dłużej. - Powiedział zalotnie, jak gdyby nie zdawał sobie sprawy z tego, że jesteście w pokoju pełnym ludzi.
- Choć ze mną na chwilę.
Nie protestując pozwoliłaś, aby pociągnął cię w stronę drzwi. Poszliście w stronę jego biura. Zaniepokoiłaś się do czego zamierza.
-Spokojnie nie chcę cię zmusić do tego typu rzeczy. -
Odkręcił klucz i przekręcił klamkę. - Przynajmniej nie w tym momencie.Zaprosił cię do pokoju i wchodząc za tobą zamknął je. Podszedł do biurka i z jednej z szuflad wyciągnął ciemne podłużne pudełko i wręczył ci je. Byłaś zaskoczona, ale otworzyłaś. Znajdował się tam naszyjnik, wyglądający na dość kosztowny. Nie wiedziałaś, co masz powiedzieć. -Levi ja....
- Żadnych "ale", kupiłem go specjalnie z myślą o tobie. Mogę ci go założyć? -
Niepewnie potaknęłaś głową. Przesunął twoje włosy i zgrabnie założył ci naszyjnik. Spojrzałaś w lustrze na swoje odbicie. Wyglądał niesamowicie.- Wygląda jeszcze piękniej na tobie (imię). - Objął cię od tyłu ramionami w pasie i wtulił się w twoje rozpuszczone włosy.
- Levi, nie powinnam przyjmować tak kosztownych rzeczy tym bardziej od ciebie. - powiedziałaś smutnie - Ja nic ci nie kupiłam...
- Nie wiązałbym się z tobą, gdyby zależałoby mi tylko na tym. Jedyne czego chcę, to spędzić ten dzień z tobą. -
Odwrócił cię do siebie i wessał się w twoją szyję, specjalnie wywołując dreszcze. Lekko się skrzywiłaś, ale pozwoliłaś mu na więcej.
- Kocham cię (imię). - Mówiąc to, styknął wasze czoła delikatnie.
- Twoje wybuchy histerii, czy przesadną słodycz. Gdybyś mnie zapytała kilka miesięcy temu, czy związałbym się z osobą taką jak ty, pogoniłbym cię najpewniej miotłą...
Słysząc to zaśmiałaś się głośno.
Chwycił cię i podniósł do góry, prowadząc tym sposobem na sofe gdzie postanowiliście odpoczywać przez cały wieczór.- Też cię kocham Levi. - Oplotłaś ręce wokół jego szyi i zatopiłaś się w ciepłe, które dzieliliście we dwoje. - nawet nie wiesz jak bardzo....
On tylko przyciągnął cię do ciebie mocniej lekko szepcząc ci do ucha:
- Ja ciebie bardziej...
Mały dodatek.❤ Dziękuję, że miałam dla kogo pisać to opowiadanie.
CZYTASZ
Levi x Reader ~ Kim dla ciebie jestem? ~ ✓
FanfictionDaje ci parę serduszek do przygarnięcia💜💜💜💜💜 × Pojawiają się sceny erotyczne i poniekąd wulgaryzmy × Opowiadania z dość niemrawą logiką w porównaniu z canonem. Proszę czytać z przymrużeniem oka. Najwyższe noty: ~Polska #2 (2021.06.03) ! ~ Read...