Na starcie tego rozdziału, chciałam przeprosić osoby, które czytają te książke do tego momentu i zapewne wyczuły wiele cringu. Nie wiem czy będę potrafiła tą książke poprawić....ale cieszę się, że żyjemy z tyloma tolerancyjnymi osobami :)
Ludzie są tacy zadziwiający. Kiedy myślisz, że poznałaś ich na tyle, by zdradzić im swoje najskrytsze sekrety i otworzyć się przed nimi całkowicie, wbijają ci nóż w plecy jakby było to nic takiego i odchodzą z kaprysem w stylu "Takie życie", zostawiając za sobą tylko najkoszmarniejsze wspomnienia, które każdy chce wymazać z pamięci, lecz jest to niemożliwe.
-To takie chore...- Powiedziałaś do siebie, leżąc na łóżku w swojej sypialni. Nie miałaś czym płakać, więc oczy zaczeły niemiłosiernie boleć z powodu braku łez. Wszystko o czym myślałaś przez te kilka tygodni było kłamstwem. Było to głupie, lecz trzymała cie przy życiu tylko jedna osoba. Gdy wydarzyło się tyle złych rzeczy, był przy Tobie i powiedzmy szczerze, że w tym momentach nie miał cie gdzieś, ale czy współczucie było prawdziwe? Jest i był twoim kapitanem, więc czy nie robił tego tylko przez głupią obietnicę, czy powinność. Może po prostu połączył właściwe z pożytecznym i chciał cie tylko przelecieć?.....
Pragnełaś zniknąć z pamięci tych, których spotkałaś, najbardziej tego gnojka. Chciałaś po prostu przyłączyć się do swojej mamy i taty i...swojej kochanej siostrzyczki.
"Czy te wszystkie wydarzenia.....sprowadzały się tylko do jednej rzeczy.? Czy miałam tylko przeczekać pewien okres i......dołączyć do nich...?"
Miałaś mętlik w głowie. Coraz więcej wiązało się tylko z jedną czynnością, która w tym momencie wydawała ci się najlepsza na zakończenia pewnego okresu w twoim życiu.
"Czyli wszystko wiązało się do tego bym....się zabiła."
-(imię) Otwórz.-
Rozmyślanie przerwało donośne walenie w drzwi twojego pokoju. Wiedziałaś kto to, lecz udawałaś, że cie nie ma.
- DO CHOLERY WIEM, ŻE TAM JESTEŚ! - Bicie w drzwi stało się bardziej donośniejsze. Powinien za chwile odpuścić...
Nastała cisza. Nie mogąc uwierzyć, że tak szybko się poddał, podniosłaś się do siadu i chwilę nasłuchiwałaś jakichkolwiek kroków. Nagle nastał wielki huk i drzwi, które przed chwilą jeszcze wisiały na zawiasach, zostały wywarzone, przez nikogo innego niż Levi'a.
-Odpieprz się ode mnie! Czy chce czegoś wielkiego!?- On jest chory psychicznie. Jego osoba spowodowała kolejną lawine płaczu i nie mogłaś jej powstrzymać żadnym sposobem.
-Chcę z tobą porozmawiać....- Zbliżał się z każdą chwilą coraz bliżej, nie chciałaś tego. - Myślisz, że wywarzając drzwi pomyślę nad tym?! ODPIEPRZ SIĘ ODE MNIE. NIC......nic od ciebie już nie chce...- Zakryłaś natłok łez, wodospadami spływających po twoich policzkach.
- Przecież, wiesz, że nie mówiłem tego na poważnie. Zrobiłem to tylko z powodu Erwina.-
-Erwina?...- Widać było, że był na granicy i nie wiedział jak ją przekroczyć. Jego maska obojętności pękała i nie wiedział jak ją poskładać do kupy - Dla tego przez ciebie wyszłam na idiotkę przez całym składem ?! Bo ty postanowiłeś trzymać się reguł kiedy kilka dni wcześniej lizałeś się ze mną w swoim biurze? TY JESTEŚ PIEROLNIĘTY. Nie chcę nawet patrzeć na taką egoistyczną i dwulicową kłamcę jak ty. -
Wstałaś, nie mogąc dłużej przebywać w tym pokoju. On tylko stał i wpatrywał się na ciebie ze smutnym wyrazem twarzy. "Czy to dziwne, że chcę cie zabić jednocześnie przytulić się do ciebie i nigdy nie wypuszczać?"
- Przecież wiesz, że nie chciałem, byś miała kłopoty. Wiesz, że związki są zabronione. -
- TY DALEJ WPAJASZ MI, ŻE TO DLA MOJEGO DOBRA?! W ogóle ci nie wierzę. Zabawiłeś się mną jak jakąś dziwką, którą chciałeś przelecieć i spełniłeś głupią obietnicę mojego ojca. Bądź z siebie dumny....-
Był zszokowany tym, co powiedziałaś. W głębi duszy, czułaś, że obdarzył cie uczuciem, którego jeszcze nikt wcześniej nie doświadczył w jego towarzystwie, lecz było za późno. Wszystko było już jasne.
- O czym ty mówisz?! Myślisz, że robiłem to wszystko tylko dla tego? Przecież ja cie.....
Wasze spojrzenia się zetkneły. Chciał coś powiedzieć, lecz nie mógł. Widziałaś, że jest na skraju wytrzymałości i tłumi w sobie wiele uczuć, szkoda tylko że robi to ze swojej winy.
- Co? Szanujesz? Jako żołnierza...? Mam dośc twoich gierek. Bawisz się innymi ludźmi i myślisz, że to w porządku, bo to wpływa na twoją korzyść. Nie chcę cie widzieć więcej na oczy. Odchodzę ze służby. -
Szybkim krokiem próbowałaś ominąć jego osobę. Chwycił cię za nadgarstek, by spróbować cie przytrzymać jeszcze chwilę dłużej. Zamiast tego dostał siarczystego liścia w twarz. Jedynie mogłaś wykrzywić w jego kierunku mały grymas.
- Mam cie dość... -
Mijając go, odwróciłaś się ostatni raz na niego zerkając.
- Od tej pory..jesteś dla mnie nikim Levi. -
Miłej nocy/dnia kochani :)
CZYTASZ
Levi x Reader ~ Kim dla ciebie jestem? ~ ✓
FanfictionDaje ci parę serduszek do przygarnięcia💜💜💜💜💜 × Pojawiają się sceny erotyczne i poniekąd wulgaryzmy × Opowiadania z dość niemrawą logiką w porównaniu z canonem. Proszę czytać z przymrużeniem oka. Najwyższe noty: ~Polska #2 (2021.06.03) ! ~ Read...