Rozdział ~2~

7.6K 329 725
                                    

Obudziłaś się i wygramoliłaś z łóżka równo o 4:30. Jako śpioch, nie przyzwyczaiłaś się do tak wczesnego wstawania. Po przeprowadzce, jedyną współlokatorką była niedawno poznana ci Sasha. Polubiłam ją od pierwszego momentu. Zdziwiło cie jej pytanie, odnoście jakiegokolwiek jedzenia, które mogłabyś mieć w swoim posiadaniu. Dałaś jej kawałek bułki, którą zjadła z szybkością światła. 

Nie komentując, umyłaś twarz i ubrałaś nowy mundur. Był całkiem ładny i dopasowany do twojej figury. Chwilę później poszłaś się na stołówkę i zjadłaś śniadanie zaserwowane przez korpus.

O godzinie 5:20 wyszliście z akademika i ruszyliście w stronę sali treningowej. Gdy się obejrzałaś, dostrzegłaś znacznie mniejszą grupkę ludzi, niż wczorajszego dnia. Zapowiadana była samoobrona. Ustawiliśmy się dwójkami.

 Jedna osoba była bandytą, zadaniem drugiej było próbowanie jej obezwładnić. Bandyta otrzymał w tym treningu  gumowy nóż. W twojej dwójce nie byłaś bandytą, ale zamiast ciebie był nim chłopak o imieniu Jean. Podobno straszny dureń, jak mówiła Sasha.

- Ej śliczna! Jeśli chcesz mogę dać ci fory. Tylko później musisz mi to jakoś wynagrodzić. - Powiedział, ze swoim jakże obrzydliwym uśmieszkiem. 

-Nie dzięki, obejdzie się. - Odpowiedziałaś, żałując, że jednak nie ty trzymasz noż.   *gwizd*

Jean zaczął biegnąć w twoją stronę. Jako dziewczyna, nie miałaś siły dorównującej płci przeciwnej, lecz byłaś wyjątkowo zwinna, co okazało się być przydatne w zadaniu. Gdy chciał cię "dźgnąć" nożem w brzuch, powstrzymałaś go, chwytając jedną ręką jego nadgarstka, a drugą jego ramienia, co spowodowało że go unieruchomiłaś. Jednym, sprawnym gestem, złapałaś jego nóż. Kopnęłaś go w tył kolana, co spowodowało, że usunął się na ziemię.Nie zwlekając, usiadłaś mu na plecach i przytrzymałaś jego dłonie, by nie mógł ich uwolnić.
- Czy chcesz fory?- Odpowiedziałaś, z jakże szczerym uśmiechem. 

- Okej!Puszczaj mnie już!- Zdołowany przegraną, nie mógł się otrząsnąć, Podałaś mu dłoń. 

- Sorka za brutalność. W walce z facetem, nie mogę mieć żadnych hamulców.- Odpowiedziałaś. -

-Oj kochana, nawet nie poczułem, że ich nie masz. Muśnięcia mnie nie bolą.- Zaśmiał się wstrętnie, lecz nie kpiąco. 

Poczułaś, że twoja twarz staje się czerwona. Śmiejąc się, uderzyłaś go w ramię. Staliście tak przez chwile. 

-Więc, ty pewnie jesteś (imię)?- Zapytał, powoli się uspokajając. 

- Umm....Tak, Skąd wiesz? -Zapytałaś, nie co pożądając odpowiedzi. 

- Słyszałem o tobie. Ponoć miałam jeden z lepszych wyników, więc ludzie lubią plotkować, sama wiesz. Tak czy inaczej,bmiło poznać.Jestem Jean.
- Mmm.....Tak..Mi też miło.- 

Uśmiechneliście się wzajemnie, po czym się oddaliście się na odpowiednią odległość, by być gotowym na następne ćwiczenia.

Rozglądając się po sali i na walczących jeszcze kadetów, zwróciłaś wzrok na kogoś w oddali. To był ten sam zboczeniec z zeszłego dnia. Gdy się domyśliłaś, że to on, niespodziewanie przeszedł po tobie pewien dreszcz. Nie wiedziałaś czemu, lecz spoglądał tylko na ciebie. Może mieliście takie szczęście, że spoglądaliście na siebie w tym samym momencie? To i tak go nie usprawiedliwia.
" Dlaczego zaprzątam sobie nim głowę..."

 - Może wyglądam dziwnie. Temu się patrzy, cholera....- 

Kiedy "rozgryzałaś" wszystkie najprawdopodobniejsze powody, czas pierwszej rundy się skończył i pora było na następną.

Levi x Reader ~ Kim dla ciebie jestem? ~ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz