„A nie mówiłem?"

173 15 7
                                    

Ophelia jeszcze chwile przytulała Toma,aż w końcu go puściła,on popatrzył się na nią smętnym wzrokiem i dotknął swoją,zimną wielką dłonią o jej czerwony policzek delikatnie ją głaszcząc
-Nie sądziłem że kiedyś to komuś powiem ale...przepraszam,za to że cię uderzyłem Ophelii
-Nie ma sprawy-uśmiechnęła się
-Ł-ładna jesteś g-gdy się u-uśmiechasz-wyjąkał po cichu Tom,a Ophelia się roześmiała
-Czy ty właśnie powiedziałeś mi komplement?
-Chyba,to dobrze czy źle?
-Dobrze,to miłe z twojej strony,już późno muszę wracać
-Odprowadzę cię,w zamku jest ciemno
-Dziękuję...
Ophelia zauważyła że Tom jest jakiś milszy,minęły około 2 miesiące był 20 grudnia Tom z dnia na dzień był milszy,ale jak widziała po jego twarzy za bardzo się nią nie interesował.Odprowadzał ją do samego dormitorium.Pewnego razu gdy Ophelia wróciła z spaceru z Tomem,w pokoju wspólnym siedział zapłakany Liam
-L-liam? Co się stało?
-Elizabeth...ona w drodze do Hogwartu...z-została...zastrzelona....
-C-co?!
-To co słyszysz...pogrzeb się nie odbędzie,jej ciało zostanie prochem,spalą ją
Ophelia słysząc to pobiegła z płaczem do swojego dormitorium,chwytając za pergamin który dostała od Toma,przez chwile myślała czy w ogóle ma coś napisać,pocieszenia nie miała w Liam'ie też to przeżywał,więc na pergaminie napisała:

Tom proszę spotkajmy się jutro...potrzebuję cię...

Po chwili dostała krótką odpowiedź

Co się stało?

Ophelia z trudem powstrzymując łzy tak żeby nie pomoczyć pergaminu napisała

Jutro ci powiem dobranoc...

Dobranoc,jeżeli to coś strasznego nie smuć się porozmawiamy jutro

Ophelia już nie mogąc dalej trzymać płaczu,wybuchnęła nim ocierając się o poduszkę,nagle poszewka zrobiła się cała mokra od łez 14 latki,myślała tylko o tym aby jak najszybciej spotkać się z tym wspaniałym brunetem-Zaraz,zaraz dlaczego ona pomyślała wspaniały? Dziwne czyżby rzucił na nią jakiś urok? A może to coś innego? Czyżby się zauroczyła? Niemożliwe-pomyślała i położyła się spać.Rano gdy się obudziła,zobaczyła napis na pergaminie wskazujący na to,że Tom czeka na nią przed wejściem do Dormitorium Kurkonów,dzisiaj nie było lekcji więc mogli ubrać się w co chcieli,Ophelia jak zwykle postawiła na dresy i granatową bluzę,odrazu po wyjściu z Pokoju wspólnego gdy zobaczyła Toma,rzuciła się w jego ramiona ale zaraz szybko się odsunęła,miała po prostu wrażenie jakby chciał ją uderzyć
-Co ty robisz?-zapytał jak zwykle i z powagą
-P-Przepraszam...myślałam że mnie uderzysz...
-Miałem taki zamiar,ale tego nie zrobiłem i nie wiem czy zrobie
-C-Co...?
-Ty płaczesz?-spytał nie zmieniając tonu
-Możliwe...
-Chodź na błonie,jest ładna pogoda tam porozmawiamy
-Skoro proponujesz spacer,nie odmówię
Ophelia szła za Tomem jak ostatnia sierota,nie zamierzał na nią czekać,gdy zobaczył że dziewczyna go nie dogania przystanął na chwilę czekając aż do niego dobiegnie
-Czemu tak wolno chodzisz?!-ryknął
-A dlaczego ty tak szybko chodzisz?!-krzykneła
-Dobra nie psuj mi humoru,chciałaś porozmawiać to chodź
-Mhm
Gdy wyszli na błonie usiedli na trawie,Ophelia cały czas chlipała pod nosem,Tom w końcu zobaczył,że coś jest nie tak
-Co jest? Coś nie tak?
-Dopiero teraz to zauważyłeś?
-Najwidoczniej-nie wzruszyło go że dziewczyna siedząc obok niego cały czas płakała-powiesz mi wreszcie dlaczego ryczysz?
-Przyjaciółka mi umarła,a ty nawet nie starasz się zauważyć,że coś jest nie tak!
-A nie mówiłem,wiedziałem że w końcu przyjdziesz do mnie żebym cię pocieszył,miałem rację a teraz nie płacz i przysuń się do mnie-gdy się przysunęła Tom objął ją ciepłym ramieniem i pogłaskał-czy strata przyjaciela jest tak ciężka?
-B-Bardzo...-wyszlochała cokolwiek
-Wiem,że to głupio zabrzmi ale...nie chciałbym,No nie chciałbym...stracić ciebie...
-Jeżeli uważasz,że to jest głupie,to sam jesteś głupi
-Dzięki...Tom Riddle głupi i bezużyteczny przyjaciel Ophelii Henderson super-odsunął się
-Nie o to chodziło,mówiąc że nie chcesz kogoś stracić jest piękne
-Co masz na myśli?
-To,że zaczynasz pokazywać uczucia
-Kurwa-chrząknął pod nosem-ale ja nie chce!
-Trudno,a mam pytanie jedziesz na święta...znaczy wracasz do sierocińca?
-Nie,a ty wracasz do domu?
-Nie...rodzice lecą do ciotki w Hiszpanii a ja jej nie lubię i zostaję w Hogwarcie (tak wtf zapomniałam dopisać że u nich 20 grudnia wiem za szybka zmiana czasu ale No xd)
-Nie będę sam,jak myślisz dostaniesz coś w prezencie?
-Raczej tak
-Masz szczęście,ja sobie mogę tylko pomarzyć
Ophelii na samą myśl o tym zrobiło jej się strasznie przykro i smutno,miała zapas słodyczy więc stwierdziła że ich większą część odda Tomowi miała też jakąś książkę która nigdy jej nie interesowała więc stwierdziła że to będzie idealny prezent dla niego.Po 3 dniach czyli 23 grudnia wszyscy uczniowie pakowali się i z radosnymi twarzami,Ophelia też była w miarę zadowolona bo będzie miała więcej czasu dla zdesperowanego Toma,dziewczyna stwierdziła,że pójdzie się przejść po Hogwarcie,zapatrzyła się w podłogę i nagle wpadła na wysokiego chłopaka,upadła na podłogę i powiedziała:
-P-Przepraszam!
-Jak chodzisz szla-a to tylko ty Ophelii
-Tak to ja.
-Pomóc ci wstać?
-A jak myślisz?
-Dobra daj rękę,jakbyś sama nie potrafiła wstać-lekko się uśmiechnął
-To ty się uśmiechasz?
-Może,dobra wstawaj i nie gadaj!
-No dobra,dobra nie drżyj się już wstaję
Tom podał jej rękę,gdy wstała przyciągnął ją do siebie i przytulił szeptając do ucha:
-Cieszę się,że mogę z kimś spędzić święta wiesz?
-Czemu akurat ze mną?
-...
-Powiedz,nie bój się nie wyśmieje cię
-Napewno?-popatrzył jej w oczy
-Napewno-uśmiechnęła się
-No bo jesteś...mi najbliższa
-I ja miałabym się z tego śmiać?
-Raczej...Tom Riddle powiedział Ophelii że jest dla niego najbliższa a ona go wyśmiewa
-Nic takiego nie powiedziałam-wtuliła się w niego-kto w ogóle zostaje w Hogwarcie na święta?
-Ja z sam z Slytherinu,ty i jakiś 3 roczny z Ravenclawu,2 Gryfonów z 7 roku i Nikt z Puchonów
-Czyli nie będę sama w pokoju wspólnym
-Najwidoczniej,tylko lepiej uważaj
-Od kiedy ty się tak o mnie martwisz hmm?
-Co? Ja? Ja się nie martwię-zawstydził się
-Nie udawaj aż tak głupia nie jestem
-No może trochę,ale tylko trochę!
-Dobra,dobra mnie nie oszukasz
Ophelia spędziła cały dzień Tomem,nie widziała aby więcej razu się uśmiechną.Następnego dnia w szkole było paru uczniów,a z nauczycieli został Dumbledore,Slughorn i Dippet.idąc na śniadanie,znów wpadła na Toma ale tym razem się nie wywróciła,on odwrócił się i przytulił ją radośnie
-Cześć ślepoto
-Cześć Tom,dlaczego nazwałeś mnie ślepotą?
-Cały czas wpadasz na mnie tak jakbyś mnie nie widziała!
-Bo wyrastasz jak z podziemi!
Tom tuląc ją do siebie dał jej włosy za ucho, wpatrując się w jej oczy bez namysłu pocałował ją namiętnie,najbardziej zdziwiło go,że to odwzajemniła,był szczęśliwy ale nie chciał tego po sobie pokazać.Gdy ich twarze odsunęły się od siebie,Tom wykazał większe zainteresowanie Ophelii
-Wesołych świąt-odrzekł z lekkim uśmiechem
-D-Dziękuję...nie wiem co mam powiedzieć...t-to było....wspaniałe
-Tak samo jak ty Ophelii
-Czy ty mnie...k-kochasz?
-Chodź na błonie...
Gdy byli już na błoniach usiedli obok siebie wpatrując się w las
-To jak odpowiedz mi na pytanie?
-Ophelia słuchaj...chciałbym ale nie...potrafię,nigdy tego nie doświadczyłem...
Powiesz mi jak to jest?
-A więc tak...doświadczyć miłości jest bardzo fajnie,nie da jej się opisać słowami dla ukochanej osoby można się nawet zabić gdy ta tego nie odwzajemni,ciężko jest ją poczuć dopóki nie znajdzie się,lub nie spotka tej jedynej osoby...
-Naucz mnie...
-Co?
-Naucz mnie kochać Ophelia...proszę cię
-Nie wiem czy dam radę...najpierw musisz znaleść tą jedyną osobę,czemu się tak na mnie patrzysz?
-Bo już ją znalazłem,siedzi obok mnie-znów się delikatnie uśmiechną
-T-Tom mówisz p-po-poważnie?
-A miałbym żartować? Nie będę bawił się czyimiś uczuciami Henderson
Dziewczyn nic nie mówiąc rozpłakała się i wtuliła się w niego z całej siły,zrobiła to tak mocno,że wywrócili się tak że jedno leżało na drugim mocno ściskając
-Nie płacz już Ophelii,uśmiechnij się,chcę widzieć twój uśmiech,tylko to mnie pociesza
-Przestań,bo się bardziej rozkleję!
-Nie,nie przestane-przycisnął ja jeszcze mocniej-czas iść do dormitorium ściemnia się
-racja
W dormitorium Opheli rzuciła się szczęśliwa na łóżko,cały czas myśląc o dzisiejszym dniu,No i w końcu o tym wspaniałym pocałunku z Tomem,nagle przypomniało jej się o tym że jutro Boże narodzenie więc zabrała się za szykowanie prezentu dla Toma zapakowała kilka czekoladowych żab,fasolki wszystkich smaków i książkę „teoria obrony magicznej"
Zapakowała wszystko w papier kopertowy i wsunęła pod łóżko

C.D.N.

Pan,nic nie czujęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz