„Nie chciałam..."

129 13 31
                                    

Po około minucie ciszy,do dormitorium dziewczyn wszedł Tom.Rzucił szybkie spojrzenie na Walburgę i podszedł do Ophelii łapiąc ją za rękę i szeptem do jej ucha powiedział:

-Chodź na chwilę...-pociągnął ją za rękę i wyprowadził z pokoju na korytarz,gdzie przycisnął ją do ściany-Z wielką chęcią,ostro bym cię teraz zerżną...-i wbił się po tych słowach w jej usta.

-Która jest godzina?-powiedziała gdy on rozłączył ich usta.

-Zdaje się,że...-spojrzał na zegarek-około 20...a dlaczego pytasz?-złapał ją w tali i przyciągnął do siebie-hmm?

-Nie powinnam być już w swoim dormitorium,panie prefekcie?-zapytała i przejechała palcami po jego torsie.

Tom nic nie mówiąc,wziął dziewczynę na ręce i udał się w stronę swojego dormitorium,gdy wszedł do pomieszczenia rzucił dziewczynę na łóżko a sam zawisnął na rękach nad nią.Wziął w swoją dłoń jej i naprowadził na pasek od jego spodni,drugą ręką złapał ją za kaptur od jej bluzy i ściągnął ją z Ophelii,kazał jej zejść z łóżka i uklęknąć przed nim.On został w koszulce i bokserkach a ona w koronkowych cienkich majtkach.

-Na co czekasz...-warknął i włożył swoją dłoń w jej krótkie włosy,tak żeby nie przeszkadzały.

Ophelia delikatnie zaczęła ściągać jego bokserki,a przed jej oczami pokazał się widok...którego chyba nie chciała widzieć,nie wiedziała co ma zrobić dopóki nie usłyszała głosu nad sobą:

-Na co czekasz...ssij go!-rozkazał jej,dominującym głosem a ona zrobiła to co jej kazał,była posłuszną dziwką...chciała aby jej pan miał jak najlepiej zrobionego loda-kurwa...-wydobyło się z jego ust zaraz po cichym jęku,dziewczyna przyśpieszyła ruchy głowy...po chwili do jej ust wdarła się słona ciecz,która lała jej się po brodzie.Grzecznie połknęła jego spermę i wytarła do co się z jej ust wydostało,popatrzyła w górę...Tom był tak spocony i podniecony,że jeden ręcznik by nie wystarczył.Złapał ją za ręce i podciągnął do góry-tak cię teraz zerżnę,że nie wstaniesz przez tydzień-szepnął jej do ucha i popchnął na szafkę-bądź dobrą dziewczynką Ophelii.

-M-Mhm...-była zmęczona,ale wiedziała że Tom nie odpuści,jest zbyt natarczywy i dominujący.

-Wiesz,że ze mną nie wygrasz...a więc,bądź dobrą suczką i słuchaj się swojego właściciela Ophelii-powiedział przytrzymując jej głowę swoją dłonią.

-Będę ci posłuszna,Tom-bez opierania,rozluźniła ciało i pozwoliła mu w siebie wejść,gdy to zrobił z jej ust zaczęły wychodzić ciche jęki.

-Dobra z ciebie dziewczynka-cicho jęknął.

**

Rano,Ophelia obudziła się na przesiąkniętym czymś białym prześcieradle.Usiadła na łóżko patrząc w sufit,po chwili doszło do niej że to sperma Toma.Przypomniała sobie wczorajszy wieczór...nie mogła uwierzyć że znów to zrobiła,nie była do końca przekonana czy powinna oddać się chłopakowi...zaczęła więc cicho łkać pod nosem,lecz poczuła coś w swojej talii...a mianowicie ręce Riddle'a,całował ją po szyi gdzie po chwili zrozumiał że coś jest nie tak z Ophelia.

-Coś się dzieje?-obrócił jej twarz tak aby patrzyła na jego.

-B-Bo...ja n-nie chciał-am tego je-dnak rob-ić-jej głos zaczął drgać z stresu i płaczu.

-Jesteś nie zdecydowana!-krzyknął,ale wiedział że znów źle zrobił...cóż mógł poradzić,po prostu taki już był.

-W-Wiem prze-praszam...-rzuciła się na poduszki łkając przy tym.

-O Jezu...-przeciągnął-nie płacz cały czas,bo to denerwuje!

-M-Mhm...-załkała i próbowała się uspokoić.

Tom nie wiedząc co ma zrobić,po prostu położył się za nią i przycisnął jej drobne ciało do swojego.

-Już lepiej?-podniósł głowę i popatrzył na nią.

-Trochę...ale nie ukrywam,że nadal mnie wszystko boli!

-Dziwisz się?-westchnął i przewrócił oczami-mówiłem,że nie wstaniesz na nogi przez tydzień-powiedział z ironicznym uśmiechem na twarzy.

-Bardzo śmieszne...są dzisiaj lekcje?-powiedziała i przetarła twarz rękami.

-Jest piątek,to chyba oczywiste że są!-wstał i podszedł do szafy z której wyciągnął szatę i wszedł do łazienki.

Ophelia także wstała,wyszła z dormitorium chłopaka i udała się do swojego pokoju.Walburga spała jak dziecko,po cichu dostała się do szafy i wyciągnęła swoją szatę.Zanim jednak się ubrała wzięła szybki prysznic,nie chciała śmierdzieć potem i spermą.Wyszykowała się,uczesała.Wyszła z łazienki i zastała Black trzymającą list w ręce...z jej oczy lał się strumień łez.

-Walburga? Co się stało?-powiedziała Henderson i usiadła obok przyjaciółki na łóżku.

-Z-Zobacz sama...-podała przyjaciółce list,którego treść mówiła o śmierci jej matki.

-Przykro mi...-przytuliła płaczącą Black-będę czekać na ciebie na śniadaniu.

Powiedziała i wyszła.

*Myśli Ophelii*

Biedna...powiem Rosier'owi,widzę że jej się podoba.Niech ją trochę pocieszy! Tylko gdzie on teraz jest...

Nie chciała narazie zawracać sobie tym głowy,szła przed siebie wprost na wielką salę.W Hogwarcie można było poczuć świąteczny klimat...śnieg,choinka dla uczniów którzy zostają na święta w szkole...ogólnie inna atmosfera.

Ciekawe co tam u rodziców...-pomyślała nagle,bez żadnego powodu.

Najpewniej był to obraz tęsknoty,cóż...wracała do domu za dwa dni.

Weszła na wielką salę,pierwsze co rzuciło się w jej oczy to dławiący się z śmiechu Rosier przy stole ślizgonów,Tom klepał go po plecach bo inaczej by się udusił!

-Głupki...-wymruczała pod nosem dziewczyna i udała się w kierunku swojego stołu.

~~~

Tak wiem mega krótki rozdział 859 słów...Mam pomysł na kolejny rozdział więc do następnego

NaUrA💚✨

Pan,nic nie czujęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz