II

272 12 2
                                    

Rachel przeszła przez próg zamku ze sztucznym uśmiechem na ustach. W zasadzie to on był tylko po to, żeby się nie rozpłakała. Nie oznaczał tego co czuła wewnątrz, mimo że sama nie była do końca pewna, co w niej było - a było wiele. Kiedyś szatynka ciągle tak robiła i faktycznie działało. Teraz tylko naśladowała swoje poczynania. Zazwyczaj pomagało, lecz czy teraz zda to egzamin? W końcu już nie było tak jak dawniej.

Dziewczyna miała wrażenie, że powietrze stało się gęste i gorące. Dusiła się nim, ale tak wewnętrznie, na duszy, ponieważ nawet nie zakaszlała. Czuła jakby popiół zalegał w jej płucach, a każdy oddech sprawiał ogromną trudność. Chciało jej się płakać, ale nie miała na to ochoty. Najdziwniejsze było to, że nawet nie było jej smutno z powodu zerwania. Nie to ją zabolało, ponieważ w tym związku i tak czuła samotność. Odgradzał ją tylko od szczęścia, tego bezgranicznego, pięknego, w czystej postaci. Teraz miała okazję zacząć wszystko od nowa, tylko był pewien problem. Ona wcale nie czuła, że pisała kolejny rozdział. Miała wrażenie jakby koszmar z poprzedniego trwał nadal, a nawet z każdą minutą się zaostrzał.

— Po prostu zarąbiście — pomyślała ze sarkazmem nastolatka. Dopiero teraz dotarło do niej, że to nie było do końca coś, czego potrzebowała. Niby było jej lepiej, ale nie do końca. Czuła się jakby zrobiła krok w przód, a pięć wstecz.

Uczniowie dziwnie patrzyli się na Rachel. Dziewczyna miała świadomość tego, że źle wyglądała, ale mogli sobie chociaż odpuścić ten wyżerający wzrok. On nie pomagał, jedynie pogarszał sprawę. Sprawiał, że dziewczyna musiała się skupić na sobie jak i na innych. Nie mogli widzieć, że było źle, ponieważ pokazywanie słabości nie było w jej stylu. Wolała udawać twardą pod każdym względem. Wstydziła się swoich słabych stron. Dość wcześnie do głowy nastolatki przyszła przerażająca myśl. Przecież istniała możliwość, że ktoś puściłby plotkę, która - o zgrozo - mogła dotyczyć zerwania. Dopiero co znowu zaczęła być singlem, więc czarodzieje mogli wyciągnąć z tego błędne wnioski. Najgorzej byłoby gdyby jej dawny chłopak dowiedział się o jej "załamaniu". Nikt nie powinien go widzieć, a już zwłaszcza on. Słabość to ostatnie co można by powiedzieć o Rachel, tylko czy ona na pewno była silna?

Blondynka z każdym przebytym metrem czuła się coraz bardziej rozbita. Nogi miała jak z waty, a narastające łzy w jej oczach coraz bardziej dawały o sobie znać. Jej obraz był całkiem rozmyty, a ona starała się iść prosto, żeby nie wpaść na którąś ze ścian. Dziewczyna nie wiedziała co miała myśleć, czuć i jak się zachowywać. Kompletnie niczego o sobie nie wiedziała.

Rachel kiedyś była pewna swego i żądna przygód. Niestety, jej spokojna osobowość to wykluczała. Po pewnym czasie Rachel się zmieniła i stała się osobą taką jaką zawsze chciała być. Czuła, że miała w sobie moc i mogła zmienić świat. Niestety, zaczęło ją to męczyć i zaczęła blaknąć. Nie diametralnie tylko stopniowo. Krok po kroku upadała, przez co nie czuła tego mocno. Dopiero kilka miesięcy temu przestała sobie radzić z samą sobą. Jej dusza zaczęła żyć własnym życiem, a umysł był pełen szaleństwa. Czuła, że zwariowała. Na początku żartowała z wszystkiego, z tego jak się czuła i uważała, że zaraz jej to przejdzie. Niestety to była głupota. Bolało to tak jak ropa w ranie i dążyło do szaleństwa. Obudziły się w niej najniższe instynkty a ona - na próżno - chwytała się wybawienia.

Rachel starała się nie myśleć o Brianie, ale chłopak sam wszedł do jej obłąkanego umysłu. Już po chwili łza wypłynęła z oka i zmoczyła jej policzek. Kiedy to zrobiła, kolejne krople wypłynęły z jej brązowych oczu. Przestała nad nimi panować tak samo jak nad swoim życiem.

Dziewczyna nagle poczuła jak ktoś na nią wpadł. Nie przewróciła się, ale odbiła się od ciała. Niemal natychmiast oblała ja fala gorąca, ale nie spojrzała na tą osobę. Nie zamierzała pokazywać po sobie, że płakała. Wolała odejść bez słowa, z głową spuszczoną w dół.

— Przepraszam. — Powiedział znajomy głos i spojrzał na twarz dziewczyny. Była lekko pochylona, a włosy wpadały jej do oczu, ale nie mógł nie zauważyć, że płakała. Kiedy Remus zobaczył łzy w oczach dziewczyny od razu ją do siebie przytulił. Miał nadzieję, że to nie było przez niego. Kiedyś się przyjaźnili i mieli bardzo dobry kontakt. Niestety, Rachel poznała Briana i coraz więcej spędzała z nim czasu. Po kilku tygodniach zostali parą, przez co Lupin stracił kontakt z szatynką. Nie chciał tego, ponieważ ją uwielbiał, ale nie miał na to wpływu. Dziewczyna nie mogła się rozdwoić. W dodatku był pewien, że dużo lepiej bawiła się z Brianem niż z nim.

Rachel nic nie odpowiedziała mu tylko odwzajemniła jego uścisk. Chłopak był zdziwiony jej siłą, ponieważ szatynka wyglądała na dosyć niepozorną, ale nic nie powiedział. Dawno nie rozmawiali, a co dopiero się dotykali. Było to dla Lupina dość obce. Remus nie przytulał się z żadnym z huncwotów, ponieważ wiedział, że dziwnie by to wyglądało, a wolał unikać uszczypliwych komentarzy. Z dziewczyną stracił kontakt jakiś czas temu, więc właściwie to nie był pewien, kiedy ostatni raz się z kimś przytulał. Starał sobie przypomnieć, ale nie pamiętał. Może jakieś pół roku temu?

Rachel nie myślała racjonalnie. Ona w ogóle nie myślała. Ciało przejęło nad nią kontrolę. Nie panowała nad nim. Znowu. Potrzebowała ukojenia zmysłów, tylko jak miała to zrobić?

— Co się stało? — Zapytał delikatnie Remus i mocniej ją objął. Chciał jej pomóc tak bardzo jak tylko potrafił. Dziewczyna znowu mu nic nie odpowiedziała. Nie chciała o tym rozmawiać, mimo to musiała wytłumaczyć jakoś swoje zachowanie. Po chwili wzięła głęboki oddech, a ciało wstrząsnęło się przez falę płaczu. To był moment, w którym musiała wziąć się w garść. Nie ważne jak bardzo trudne to było do wykonania.

Remus nie dawał po sobie poznać, ale był przerażony. O ile dobrze znał Rachel, to ona nigdy nie płakała. Zawsze była uśmiechnięta i rozsiewała pozytywną energię dookoła. Widok jej zapłakanej był czymś nowym. Nie wiedział jak miał się zachować i czego w tamtej chwili potrzebowała dziewczyna.

— Miłość to gówno. — Powiedziała Rachel, a Remus się spiął. Właśnie tego się obawiał, że dziewczyna powierzy swoje serce nieodpowiedniej osobie i będzie przez to cierpiała.

— Co on ci zrobił? — Zapytał Lupin starając się na w miarę miły ton głosu. Nie znosił ślizgonów, a teraz miał kolejny co do tego powód. Brian zranił Rachel i z pewnością będzie to miało swoje skutki.

— To ja z nim zerwałam. — Odpowiedziała West, a łzy przestały płynąć jej z oczu. Kiedy wywaliła to z siebie, negatywna energia z niej wyszła. Teraz była wolna i poczuła spokój na duszy.

Pierwszy krok do poznania siebie wykonany.

"Ludzie myślą, że jestem obłąkany, ponieważ ciągle krzywo się patrzę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Ludzie myślą, że jestem obłąkany, ponieważ ciągle krzywo się patrzę."

Szaleństwo w oczach | Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz