Czas mijał nieubłagalnie. Nim oboje spostrzegli, gwiazdy zaczęły świecić na niebie. Były jak zapalone latarnie w ciemnej dzielnicy - co prawda, światła dawały niewiele, ale sam fakt, że były, w jakimś stopniu neutralizował niepokój. Nastolatkowie spędzili razem cały dzień w dosyć miłej atmosferze. Remus był prawdziwy, każdy jego gest nie był wymuszony, czego nie można było powiedzieć o Rachel. Już po godzinie chciało jej się płakać. Sama nie wiedziała z jakiego powodu. Może miała skryte oczekiwania, które się nie spełniły? Ciężko powiedzieć. Szeroki uśmiech, który nosiła na twarzy był sztuczny. Mimo że łzy nie cisnęły się jej do oczu, to czuła ten wyżerający smutek. Ten, przy którym miała wrażenie, że w jej płucach zalegała sadza, bądź jakiś inny, trujący dym. Znowu czuła, jakby nie mogła oddychać. Z trudem łapała każdy oddech tylko po to, aby go ze spokojem wypuścić. Tak nie miało wyglądać szczęśliwe życie, tak nie miało wyglądać życie Rachel.
Smutek, który siedział w Rachel, wracał jak bumerang. Był cały czas, a kiedy odlatywał na chwilę, to tylko po to, żeby znów się pojawić. Dziewczyna nie wiedziała co miała zrobić, żeby go zepsuć, zniszczyć, cokolwiek. Zawadzał jej w życiu i dużo lepiej byłoby gdyby całkowicie zniknął. Niestety, był jedną z podstawowych emocji i nie mogła zostać po prostu usunięta jak nerka podczas operacji.
Szatynka nie pamiętała kiedy było dobrze, a kiedy wracała do szczęśliwych chwil, tylko po to, żeby poczuć się tak jak wtedy. Niestety, teraz one wydawły się jej jakby były nierealne i ona sama je wymyśliła. Nie potrafiła poczuć tej całej "euforii". Rachel za żadne skarby nie umiała przypomnieć sobie, kiedy przespała całą noc i obudziła się wyspana. Kiedy uśmiechała się szczerze, a jej gesty były prawdziwe i nieprzemyślane. Ile jeszcze było prób przed nią i pustych dni? Co musiała pokonać, żeby znowu było tak jak dawniej? Przecież przemijała. Cały czas to robiła. Przeciekała przez palce jak woda i zostawiała po sobie jedynie puste ślady. Nic innego nie robiła, nie tworzyła i nie kreowała siebie. Nie robiła dosłownie nic. Zabrakło jej sił na cokolwiek.
Rachel nic nie rozumiała. Nie potrafiła nazwać siebie. Chyba traciła swoją osobowość, ale ostatecznie nie wiedziała, czy na pewno. Nie mogła wyobrazić sobie jak miał wyglądać ten cały proces. W ostateczności nie była przekonana do niego w 100%. Nigdy nie czuła nic podobnego. W tym wszystkim było chyba najgorsze to, że wokół niej nie było ani jednej osoby, która mogłaby to zatrzymać. Rachel i to co było w jej głowie pędziło na złamianie karku i nie zwalniało, wręcz przyśpieszało. Nawet jak Remus podawał jej pomocną dłoń, wykonywał gesty... tak jakby tego w ogóle nie było.
— Rachel, co się stało? Posmutaniałaś. — Zauważył jej przyjaciel i położył swoją dłoń na jej ramię. Na początku była roześmiana i żartowała z nim, a teraz? Milczała i patrzyła się w pusty punkt bez uśmiechu.
Dłoń Remusa sprowadziła nastolatkę na ziemię. Totalnie odleciała myślami i przez chwilę zastanawiała się gdzie była i co się działo. Dziewczyna marzyła o sobie. Jej myśli były na tyle odległe, że przestała zważać na swoje czyny. Kim kolwiek się stała, bała się. Nie wiedziała jak miała to wszystko zatrzymać, jedyną opcją był Remus, ale... ale strach ją odgradzał od tego. Czym więcej chłopak wiedział, tym bardziej się bała. To właśnie dzięki niemu miała odzyskać to, co utraciła, ale z drugiej strony bała się oddać w jego ręce. Miała podłe uczucie, że źle by sie z nią obszedł. Tylko czy on byłby do tego zdolny? W dodatku, czy dziewczyna nie obeszłaby się z soba samą dużo gorzej niż on?
— Nie, wydaje ci się. — Dziewczyna mimo, że nie chciała, postanowiła zbyć chłopaka. Zrobiła to niemal odruchowo. Czy jej działanie miało jakiś sens? Tak bardzo chciała być blisko kogoś, kto ją wysłucha, przytuli, wyszepta miłe słówka. Dlaczego znowu odrzucała go od siebie? Przecież w ten sposób raniła nie tylko siebie, ale też i jego.
Chłopak się wkurzył. Poczuł po raz pierwszy od dawna jak złość zalewa jego ciało. Znał ją. Doskonale wiedział, że coś jej było. Nie ufała mu? To po co mówiła mu o tym wszystkim? Czemu nagle zaczęła się wycofywać z tej relacji?
Tak wiele pytań, a odpowiedzi brak. Remus poczuł się oszukany przez Rachel. Była jego przyjaciółką, musieli sobie ufać.
— Powiedz mi prawdę! — Wybuchnął Lupin. Dziewczyna spojrzała na niego zszokowana. Na co dzień był bardzo spokojny i nie kojarzyła, żeby kiedykolwiek się unosił. — Widzę, że cię coś grycie, coś, na co nie chcesz patrzeć, a jest jak pasożyt. Jak kleszcz, który przyczepia się do swoich ofiar i je wyniszcza.
Remus wziął głęboki oddech. Wcale tego nie przemyślał. Dopiero po chwili doszło do niego co powiedział. Odczywał lekkie wyrzuty sumienia, dlatego że się uniósł, ale ostatecznie nic nie powiedział. Zamilkł i w ciszy dochodził do siebie.
Dziewczyna przygryzła zęby. Nigdy nie chciała tego robić. Wiedziała, że wchodząc do swojego umysłu nigdy nie wróci już taka sama. Na co dzień wolała nie dostrzegać pewnych rzeczy, niż je widzieć i być z tego powodu zdołowana. Niestety, teraz poczuła się jak gdyby była między kamieniem a skałą. Jakby Remus postawił przed nią gruby mur a ona walnęła prosto w niego.
— Prawda jest taka, że... że... — Rachel poczuła jak oczy zaczynały jej się szklić. To wyznanie kosztowało ją sporo wszystkich emocji. Może to był skuteczny sposób, żeby je wyzwolić spod niewidzialnego płaszcza, który je zakrywał? — Prawda jest taka, że ja siebie nienawidzę! — Krzyknęła a z jej oczu pociekły łzy. Nigdy nie mówiła tak źle o sobie. Wręcz przeciwnie, nie raz powatrzała, że kochała siebie. Może tylko po to, aby coś takiego zaznać? — Całe, życie mówię wszystkim o tym jaka to jestem lojalna i wgl, ale wiesz jaka jest prawda? Że jestem fałszywa! Zostawiłam w potrzebie już niejednego człowieka bliskiego mojemu sercu, kiedy na mnie liczył. Przyjaciółki z dzieciństwa? Fakt, były toksyczne, ale ja bardziej. Zmuszały mnie do rzeczy, których nie chciałam robić, więc opierałam się im. Zarówno one mnie niszczyły jak ja je. Odeszłam bez żadnego pożegnania i dzisiaj się już nie znamy! A wiesz co jest zabawane? — Uśmiechnęła się bez cienia radości, ze łzami w oczach. — Że niczego nie żałuję! Jestem na siebie wściekła i jednocześnie zawiedziona, ponieważ dzisiaj zachowałabym się inaczej! — Krzyczała rozemocjonowana dziewczyna. W końcu się coś w niej obudziło.
Ostatni krok podjęty i zakończony sukcesem.
"I skoro słyszysz te słowa
Opowiadając ci teraz o moim stanie."
CZYTASZ
Szaleństwo w oczach | Remus Lupin
FanfictionW umyśle Rachel panuje wielki chaos. Nie jest w stanie go okiełznać i nie raz ją przerósł. Decycje podejmuje pochopnie, a rzeczy, które kiedyś sprawiały jej przyjemność przestały to robić. Zgubiła siebie w swoim ciele i przestała rozpoznawać to, co...