2

1.7K 91 6
                                    

Historia - bez zmian

Harry

Jeszcze nawet nie zaczęły się zajęcia a ja już wpadłem w kłopoty. Podsumujmy ostatnie minuty. Jak wygląda obecna sytuacja? Malfoy wraz ze swoją obstawą zniknęli. Jestem tu sam na sam ze Snape'em. Muszę przyznać, że tego w moim genialnym planie nie było. Nadal czując jego dotyk na moim ramieniu zadrżałem. Okej. Harry. Uspokój się. Chyba nie chcesz wyglądać jak napalona nastolatka. Wziąłem kilka głębszych oddechów. Spojrzałem na  profesora najbardziej obojętnym wzrokiem na jaki w obecnej sytuacji było mnie stać. Patrzyliśmy na siebie w ciszy. Nie wytrzymałem za długo... Po chwili obróciłem głowę w przeciwną stronę. Świetnie. Wcale nie wygląda to podejrzanie. Nie no co ty Harry. I wcale się nie czerwienisz. W ogóle... 

- Byłbyś łaskaw mi wyjaśnić Potter co tu zaszło?

...

- Nie każ mi się powtarzać. Nie lubię czekać. 

Zanim zdążyłem się doprowadzić do odpowiedniego stanu zostałem (muszę dodać, że niezbyt delikatnie) złapany za podbródek i obrócony w jego stronę. To mnie zaskoczyło, ale co się dziwić w końcu to Severus Snape, a muszę dodać, że jest on najbardziej tajemniczą osobą jaką spotkałem. Już nawet Dumbledora łatwiej odczytać!

- Potter! Mówię do ciebie!

- C-co?

- Co? Ty się mnie jeszcze śmiesz pytać CO!?Dość! Same z tobą problemy. Nasza znakomitość koniecznie musi wzbudzić sensacje już przed rozpoczęciem uczty. Gratuluje Potter. A teraz zdejmij koszule. 

- S-słucham!?

- Potter nie zachowuj się jak panienka. Chyba muszę zająć się twoimi ranami. Uwierz mi, gdyby nie dyrektor nigdy bym tego nie zrobił. Kazał mi mieć na ciebie oko po wydarzeniach z tamtego roku. Mi też się to nie podoba, ale byłbym wdzięczny gdybyś zaakceptował to i chociaż raz w życiu zachował się jak na młodzieńca przystało. 

Wydarzenia z tamtego roku... Co się wtedy stało? Chodzi o śmierć Syriusza? Nie powiem byłem zaskoczony i w pierwszym momencie poczułem smutek, ale nie znałem go na tyle aby nad tym długo rozpaczać. Zaakceptowałem go w swoim życiu, ale nic więcej. Nie było pomiędzy nami żadnej większej więzi. Rozmawiałem z nim tylko dwa razy w życiu. Mówią, że był moją jedyną rodziną, ale co to w ogóle znaczy rodzina? Czy to takie dziwne, że już o nim nie myślę? 

- Potter! Mówię do ciebie!

- Zamyśliłem się.

- Nie wierze. Ty. Zamyśliłeś się? Czy to jakieś święto? Mam już zaprowadzić cię do Świętego Munga czy jeszcze poczekać? Żałosne. A teraz zdejmij koszule. Mam ciekawsze zajęcia niż siedzenie z tobą w przedziale.
Popatrzyłem na niego jak na chorego umysłowo człowieka. Czy on na prawdę chce abym zdjął koszule? Nie. To się nie może wydarzyć! Przecież on wtedy zobaczy... Wszystko zobaczy. Nikt nigdy nie widział i chce żeby tak pozostało.  Nie ma mowy. Musze się stąd ulotnić. Szkoda że mój animag nie jest mały. Dobra nie ma co rozpaczać. Podniosłem się. Na początku lekko zachwiałem, ale szybko złapałem równowagę.   Natychmiast zabrałem rękę, którą nadal trzymał Snape. Mimo lekkiego rumieńca którego nie udało mi się całkowicie pozbyć uśmiechnąłem się lekko.
- Z całym szacunkiem profesorze Snape, ale nie musi się PAN o mnie tak martwić . Chociaż przyznam, że jestem wzruszony...
Spojrzałem na niego lekko. Chyba się udało, bo po chwili złapał mnie za szatę i wyprowadził na korytarz. Uderzył mną o ścianę. Było to zdecydowanie bardziej bolesne niż uderzenie Malfoya.

- -20 punktów dla Gryffindoru Potter. Lepiej mnie nie drażnij bo moja cierpliwość już dawno się skończyła.
Rzucił mi te słowa prosto w twarz. Puścił mnie i już po chwili widziałem jego czarną sylwetkę oddalającą się w stronę wyjścia z pociągu.

Gra PozorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz