9

372 31 2
                                    

Harry spał dość długo. Gdy otworzył oczy nie był do końca pewien co się stało. Czuł się odprężony i wypoczęty. Ciężar który nosił na swoich barkach od dawna nagle stał się mniejszy. Rozejrzał się dookoła. Nie wiedział gdzie się znajdował. Leżał na ogromnym łóżku. Ściany pokoju były wykonane z ciemnego drewna. Po suficie ciągnęły się pnącza a lampy wyglądały jak leśne latarnie. Cały wystrój był przyjemny i magiczny. Dawno nie spotkał się z tak przejrzyście udekorowanym pomieszczeniem. W pokoju unosiła sie zapah drzewa sandałowego z delikatną nutą jaśminu. Doskonale znał ten zapach. Severus. To jego pokój? Ponownie rozejrzał się zaskoczony. Nie tak wyobrażał sobie jego prywatną przestrzeń, ale musi przyznać, że w pewnein sposób to do niego pasuje. Uśmiechnął się lekko na wspomnienie o mężczyźnie po czym ponownie zakopał się wśród ciepłej pościeli. Po chwili w pomieszczeniu usłyszał kroki. Wychylił się lekko zza kołdry, którą był okryty. Severus stał w dość sporej odległości od niego. Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu.

Severus

Obudził się. Wygląda tak niewinnie i... słodko? Chyba już do reszty zwariowałem. Przez chwilę nikt się nie odzywał. Gdy ta chwila stawała się coraz dłuższa postanowiłem wziąść sprawy w swoje ręce.

- Więc? Pozwolisz mi się zająć twoimi ranami?
- Wolałbym... chyba zrobić to sam.
- Jeśli nie byłoby to tak poważne nie miałbym nic przeciwko. Myślę jednak, że jestem bardziej wykwalifikowany. Nie sądzisz?
- Myślę, że masz rację. Jednak...

Zbliżyłem się do łóżka na którym leżał. Złapałem lekko za kołdrę, którą się okrył i uniosłem ją delikatnie do góry, aby zobaczyć jego twarz. Wyglądał na zmęczonego i  zawstydzonego.

- Nie powinieneś się obwiniać.
- Byłem słabym.
- Byłeś i jesteś dzieckiem. Nie możesz się za to winić.
- Naprawdę tak uważasz? Myślisz, że miałem czas by być dzieckiem? Może tak kiedyś wyglądałem, ale uwierz, że nigdy nim nie byłem. Musiałem dojrzeć w momencie, w którym wylądowałem u wujostwa. Oni nie czekali aż dorosnę.
- Spokojnie. Masz racje. Jednak nie masz powodu do wstydu.  Próbowałeś przetrwać bez względu na wszystko. Powinieneś wręcz być z siebie dumny, że ci sie udało wytrwać do tego momentu. Nie będę cię pocieszał mówiąc, że to nic takiego. Ci mugole... zachowali się jak zwierzęta. Nie, gorzej. Jak potwory. Albus wcale nie postąpił lepiej. Jest głupcem skoro nie wiedział o tym co się działo.
- Naprade myślisz, że on o tym nie wiedział? - spojrzał na niego z wielkim rozgoryczeniem.
- Wiedział?
- Wiedział. Na dodatek nic z tym nie zrobił. Nie zliczę ile razy prosiłem go o pomoc. Musiałem się przed nim płaszczyć a to i tak nic nie dało. Wiesz teraz jestem pełnoletni. Przynajmniej w tym świecie. Nie zamierzam tam wracać.
- Sam nie pozwolę, aby do tego doszło. Porozmawiamy o tym jeszcze później dobrze? Chciałbym teraz zająć się twoją raną. I tak już zbyt długo zwlekałeś z jej leczeniem. Szczerze mówiąc nigdy nie miałem do czynienia z tego rodzaju urazami, dlatego nie moge obiecać, że uda mi się coś zdziałać. Jeżeli nie... Jest jeszcze jedno wyjście, ale wolałbym z tego sposobu nie korzystać. Czekałaby nas dłuższa podróż, a tego nie chcemy.
- Czy to jest aż tak poważne?
- Rozmawiałeś z różdżką i nadal nie wiesz?
- Masz racje. Przepraszam. To było głupie z mojej strony.
- Mogę zająć się twoją raną?
- Mam inne wyjście Profesorze?
- Nie bardzo Panie Potter.

Lekko skrępowany usiadł na łóżku. Nie spuszczałem z niego wzroku nawet na chwilę przez chwilę. Bardzo powoli odpiął pasek swoich spodni po czym ściągnął je tym samym zostając w samych bokserkach. Nagle dotarła do mnie absurdalność całej sytacji. Złoty Chłopiec Gryffindory stoi w samej bieliźnie w mojej sypialni. Nikt by nie uwierzył jeśli by tego nie zobaczył. Szybko porzuciłem swoje myśli i skupiłem się na chłopaku. Jego rana była porządnie opatrzona. Owinięta starannie grubą warstwą bandarza nie ukazywała powagi sytuacji. Wszystko zmieniło się po jego zdjęciu. Rana nie tylko była szarpana. Wdało się zakażenie. Wraz z ropą i krwią wyciekała z niej błękitna maź. Trzeba przyznać, że po raz pierwszy spotkałem się z taką raną.
- Powiedz prawdę.
- Słucham?
- Ile razy ponownie otworzyłeś ranę? Widzę pomiędzy szarpaną raną kilka cięć. Oznaczać to może tylko to, że już nie raz rana się zagoiła, ale z jakieś powodu musiałeś ponownie ją otworzyć. Więc?
- Mogłem się domyślić, że zauważysz. Powiedzmy, że moja zdolność regeneracji jest cztery razy szybsza niż u normalnego człowieka. Zanim zdążyłem oczyścić rane sama się zasklepiła przez co musiałem ją ponownie otworzyć. Po oczyszczeniu zastosiwałem odpowiednie eliksiry i maści, ale wszystko wyglądało jeszcze gorzej. Próbowałem pięciu różnych sposobów. Ostatecznie stwierdziłem, że jest to magiczna rana.
- Wiele się nie pomyliłeś. Niestety ja nic tu nie zdziałam. To jest klątwa.
- Klątwa?
- Wyglada na to, że przez swoje działania twój wuj przeklął cię twoją różdżką.
- To jest w ogóle możliwe?
- Jak widać, tak.
- Co powinniśmy zrobić?
- Chciałem tego uniknąć, ale chyba nie mam wyjścia. Cholera, gdybym wiedział wcześniej...
- Profesorze?
- Słuchaj uważnie Potter, bo dwa razy powtarzać nie będę. Zaraz dowiesz się o mojej największej tajemnicy. Wolałbym tego uniknąć, ale nie mamy wyboru. Musisz złożyć wieczystą przysięgę. Moim warunkiem jest tajemnica za tajemnice. Rozumiesz co to oznacza?
- Nie zgadzam się.
- Słucham??
- Nie zgadzam się. Nie będę stawiał na szali twojego życia prywatnego, twoich tajemnic. Porozmawiam z Salazarem może on coś wymyśli. Mogłem powiedzieć mu wcześnie o tym wszystkim może nie doszłoby do takiej sytuacji.
- Z kim?
- Eee co ja mówiłem? Nie pamiętam. Haha naprawdę musiało mi się coś pomieszać. Powinienem już pójść... - Chłopak zaczął się podnosić. Automatycznie złapałem go za nadgarstek.
- Stój. W jaki sposób kontaktujesz się z Salazarem? Jaki jest wasz związek?
- Ja nic...
- Nie próbuj kręcić.
- Znasz mnie chyba lepiej niż myślałem.  - Odparł zrezygnowany. Po chwili ciszy oparł swoją głowę o moją pierś. Momentalnie się spiąłem. Nie jestem przyzwyczajony do takiego rodzaju bliskości. Chociaż muszę przyznać, że o dziwo jest to takie złe.

Gra PozorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz