6

1.4K 87 65
                                    

Harry

- Przepraszam?
- Zdumiewające , że takie słowo znajduje się jeszcze w twoim słowniku, Potter.
- Jestem równie zaskoczony jak Pan.

Nie mam siły na razie go denerwować. Jestem zmęczony i zdezorientowany. Muszę porozmawiać z Salazarem. Może chociaż on coś wie jeszcze na ten temat. To kolejne objawy? Czy może ostatecznie opętały mnie już jedne z tych dziwnych stworzeń o których tak często opowiada Luna? Byłoby wspaniale gdyby chociaż raz w życiu odpowiedź spadła mi prosto z nieba! Chwila. Niebo. Słońce. Księżyc. Pełnia?

- Cholera! Jak mogłem o tym zapomnieć...
- Potter! Minus 10 punktów dla Gryffindoru za słownictwo i zakłócanie lekcji. Dodatkowo zostań po zajęciach aby otrzymać wytyczne odnośnie następnego szlabanu.
- Dobrze.

Ignorując zdziwione spojrzenia wróciłem do swoich początkowych przemyśleń. Jak się nad tym zastanowić ostatnie dwie pełnie przeszedłem dość normalnie, co wywołało u mnie miłe zaskoczenie. Z drugiej strony w czasie wakacji nie widziałem Severusa. Nie było go też w pobliżu. Czy to z tego powodu reakcje nastąpiły później? Jeśli tak to miło byłoby gdyby to wszystko skończyło się jak najszybciej. Wystarczy, że już normalnie jest mi ciężko nie ulec instynktom.
Strasznie tu gorąco. Cudownie. Termoregulacja już mi szwankuje. Czuje, że dzisiejszy dzień nie skończy się dobrze.
Szczerze nigdy nie przepadałem za eliksirami. Tu nie chodzi o sam przedmiot, bo on jest zdecydowanie moim ulubionym. Lubię warzyć różnego rodzaje mikstury. To zadziwiające jak jeden składnik, jeden nieprawidłowy ruch czy nawet odrobina czasu może zmienić eliksir w coś całkiem nowego. Zapachy wydobywające się z kociołka nieraz mogą doprowadzić do mdłości, zaś innym razem orzeźwić warzyciela. Odgłos noża uderzającego o deskę jest zaś jak najprzyjemniejsza muzyka dla moich uszów. Dlaczego więc nie cierpię tych lekcji? Właśnie z powodu tych wszystkich drobnych przyjemności, których podczas zajęć z grupą rozwydrzonych Gryfonów i równie przebiegłych i podłych Ślizgonów nie mogę doświadczyć! Dodatkowo muszę być beznadziejny z tego przedmiotu. Z drugiej jednak strony bywa to również interesujące i śmiem twierdzić, że w niektórych momentach nawet zabawne. Przez popełnianie umiejętnych błędów mogę zapoznać się z różnymi połączeniami składników i zaobserwować reakcje zachodzące pomiędzy nimi, co nieraz dało mi już satysfakcjonujące wyniki i prowadziło do przełomów w moich eksperymentach. Kolejnym ogromnym plusem jest oczywiście sam Severus Snape. Mistrz Eliksirów i moja sympatia. Myślę, że nie ma co rozwijać tego punktu. Jego osoba po prostu jest zbyt wyjątkowa aby ująć to w kilku słowach. Jednak bez względu na to jak wiele chciałbym znaleźć plusów, czuje do siebie odrazę za każdym razem gdy znieważam tą sztukę. Co by pomyślała matka gdyby to widziała? Lepiej się nawet nad tym nie zastanawiać.
Dziś naszym zadaniem jest uwarzyć eliksir pieprzowy. Łatwe, jednak musi być za trudne dla Złotego Chłopca Gryffindoru. Szczerze? Nie mam dziś ochoty na żadne eksperymenty. Czuję się nawet gorzej niż te nieszczęsne dwadzieścia minut temu. Ból głowy tylko się nasilił a zaduch panujący w pomieszczeniu przyprawia mnie już o denerwujące mdłości i zawroty głowy. Jeszcze te opary z kociołków...

- Harry. Dobrze się czujesz?
- Tak.
- Nie wyglądasz najlepiej. Może idź do Pani Pomfrey? Jesteś strasznie blady.
- Hah blady? Świetnie. Czuje się świetnie.

Nie zwracałem większej uwagi na kolejne szepty i zdezorientowane spojrzenia między Ronem i Hermioną. Nie było to coś nowego więc po co się męczyć? Ciężko jest mi się skoncentrować na samym staniu i mieszaniu, a co dopiero formułowaniu zdania które mogłyby dostosować się do ich dość niskiego poziomu intelektualnego.
Westchnąłem głęboko i z bólem, który dotknął moje serce dodałem do wrzącego wywaru zamiast mandragory oczy traszki, które nawet nie powinny się tam znaleźć. Nie wyrządzi to żadnych szkód i jednocześnie nie będzie dało się już uratować wnętrza kociołka. Ostatecznie postanowiłem porzucić dalszą pracę. 
 
- Harry. Twój eliksir jest zły. Kompletnie nie przypomina tego co powinno wyjść!- szepnęła załamana dziewczyna, a gdy nie odpowiedziałem kopnęła mnie lekko pod stołem, aby zwrócić na siebie większą uwagę.
- Hermiono doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Widzę co pisze w podręczniku.- warknąłem zirytowany.
- Więc? Dlaczego ci nie wyszło?

Gra PozorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz